Prowadzący sprawę sędzia orzekł, że w przypadku odmowy przywrócenia do pracy przez firmę, w której zatrudniony był elektryk, spółka ta zostanie ukarana grzywną w wysokości 47 tys. euro.
Sędzia odrzucił argumenty pracodawcy, że lubiący alkohol elektryk stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa swojego oraz publicznego, gdyż nierzadko po wypiciu dużych ilości piwa kierował autem, udając się do klientów, a potem wykonywał w ich domach prace związane z naprawą urządzeń elektrycznych.
“Zarzuty tego rodzaju nie są wystarczająco ciężkie, aby zwolnić kogoś z pracy” - orzekł sąd, cytowany przez hiszpańskie media.
Te odnotowały, że zwolnienie po 27 latach z firmy elektryka nie tylko oprotestował on sam, ale też jego koledzy. Wskazano jednak, że pracodawca miał mocne podstawy, aby zwolnić pijącego w pracy mężczyznę. By udowodnić mu winę, zamówił śledztwo w jednej z agencji detektywistycznych.
Ustaliła ona, że elektryk rozpoczynał zwykle dzień pracy od wypicia z jednym z kolegów kilku piw w barze. Po południu kupował jeszcze kilka puszek piwa w supermarkecie, zaś podczas obiadu wypijał kilka kieliszków wina lub wódki.
Marcin Zatyka (PAP)
mar/