"To coś zdaje się przeleciało przez trzy czwarte Polski, walnęło w Zamościu koło Bydgoszczy, czyli najbliżej najważniejszej NATO-wskiej instytucji w Polsce (Centrum Szkolenia Sił Połączonych - PAP) i 10 km od mojego domu. Chciałbym wiedzieć, co się stało, jeśli rakieta mknęła nad Polską i ponoć została zauważona - tak mówił bodajże - pan premier (Mateusz) Morawiecki - że wręcz NATO-wskie F-35 ją śledziły. To pytam, dlaczego nie została strącona" - podkreślił Sikorski.
Były minister obrony zaznaczył, że trzeba wyjaśnić, skoro rakieta zniknęła z radarów, niemożliwe było jej śledzenie, to dlaczego nie zarządzono poszukiwań wraku czy szczątków. Dodał, że przecież zdarzenie miało miejsce miesiąc po tym, jak dwóch naszych rodaków straciło życie w Przewodowie.
"Chciałbym wiedzieć, jaki był proces decyzyjny podczas tego incydentu. Czy zebrało się rządowe centrum kryzysowe, czy może komitet rady ministrów, czy sprawa była na radzie ministrów, kto podejmował kluczowe decyzje - minister obrony narodowej, premier czy poinformowany był zwierzchnik zbrojnych - prezydent Czy też decyzje podjęto w jakiś nieformalny sposób - np. czy decyzję podjął poseł (Jarosław) Kaczyński" - mówił Sikorski.
Polityk PO przyznał, że chciałby też wiedzieć jakimi przesłankami kierował się rząd nie uruchamiając struktur państwa do poszukiwania szczątków rakiety, dlaczego - jak rozumie - nie uruchomiono wojewodów, Wojsk Obrony Terytorialnej, straży pożarnej, nie zarządzono żeby swoje tereny przeszukali leśnicy.
"Jakby to wszystko zawiodło, to można byłoby powiedzieć jeszcze nam obywatelom - słuchajcie ruska rakieta naruszyła polską przestrzeń powietrzną, to jest niebezpieczne, proszę na siebie uważać, niech każdy przeszuka swoją okolicę" - zaznaczył Sikorski.
Zdaniem Sikorskiego sprawa ma aspekt międzynarodowy. "Dlaczego nie wzywa się ambasadora rosyjskiego? Dlaczego nie używamy tego jako naszego argumentu do przekonania naszych sojuszników w Sojuszu Północnoatlantyckim - słuchajcie potrzebujemy wzmocnienia naszej obrony przeciwlotniczej, przyślijcie więcej rakiet przeciwlotniczych, więcej radarów żeby Polska była bezpieczna. To nie wstyd przyznać się, że nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi i mamy potrzeby zakresie obrony przeciwlotniczej" - mówił były szef MON.
Sikorski w sprawie znalezienia obiektu wojskowego pod Bydgoszczą był pytany podczas konferencji prasowej Platformy Obywatelskiej dotyczącej 19. rocznicy wstąpienia do Unii Europejskiej.
15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego
W czwartek MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.
W piątek dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami". Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Generał Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję. "Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą” – powiedział w oświadczeniu dla mediów.
Premier Mateusz Morawiecki również w piątek poinformował, że polecił ministrowi obrony narodowej Mariuszowi Błaszakowi osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, przebiegiem wszystkich prac, które wiążą się z ostatecznym wyjaśnieniem ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą. (PAP)
Autor: Jerzy Rausz
mar/