Groźby Rosji wobec polskiego ambasadora. Premier zabiera głos

2023-05-02 15:36 aktualizacja: 2023-05-03, 08:57
Plac czerwony w Moskwie Fot. SERGEY SEVOSTYANOV/SPUTNIK/KREMLIN POOL/PAP/EPA
Plac czerwony w Moskwie Fot. SERGEY SEVOSTYANOV/SPUTNIK/KREMLIN POOL/PAP/EPA
Wszystkie groźby, zwłaszcza ze strony Rosji należy brać poważnie, ale nie dać się zastraszyć - powiedział we wtorek w Wilnie premier Mateusz Morawiecki pytany o bezpieczeństwo polskiego ambasadora w Rosji oraz o groźby kierowane przez rosyjską propagandę.

Chodzi o słowa byłego rosyjskiego rzecznika praw dziecka Pawła Astachowa wypowiedziane w kontekście przejęcia przez stronę polską byłej rosyjskiej szkoły w Warszawie, że od kiedy ambasadora Rosji w Warszawie Siergieja Andriejewa oblano w Warszawie czerwoną farbą czekał, czy ambasadora Polski znajdą pływającego w rzece Moskwie.

"Wszystkie groźby, zwłaszcza ze strony Rosji należy brać poważnie, ale nie dać się zastraszyć. Podobnie jak nasz ambasador w Kijowie, który pozostał jako z nielicznych podczas tych dramatycznych kilku, pierwszych tygodni, podobnie nasz ambasador w Moskwie, trwa w bardzo trudnych realiach i okolicznościach, ale nie daje się zastraszyć" - odpowiedział premier.

Podkreślił, że w ten sposób Rosja pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

"Kraju, który szantażuje, grozi, stara się wymuszać decyzje, w tym przypadku podjęte przez niezawisły polski sąd. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że ta sprawa jest istotna, ale dalece nie najważniejsza, w porównaniu do wyzwań, które są na Ukrainie" - zaznaczył premier.

W niedzielę Paweł Astachow w codziennym programie propagandysty Władimira Sołowiowa zarzucił polskim władzom złamanie konwencji wiedeńskiej. "Muszę odnieść się do sytuacji w Polsce. To co się dzieje to poważne naruszenie Konwencji Genewskiej o stosunkach konsularnych, do przestrzegania której od 1961 roku zobowiązały się wszystkie państwa świata, które utrzymują relacje dyplomatyczne. I spójrzcie tylko, co oni robią. Wyrzucili ich z mieszkań, wyrzucili ich z ośrodka wypoczynkowego, zamrozili im konta i zabrali wszystkie pieniądze naszej misji dyplomatycznej, teraz szkołę odebrali. Jak my odpowiadamy? Nota, oburzenie, wezwanie ambasadora" – mówił Astachow, adwokat, który w przeszłości pełnił funkcję rzecznika praw dziecka.

Oświadczył również, że po tym, jak w ubiegłym roku ambasador Rosji został w Warszawie oblany farbą (przez aktywistkę), "czekał, czy ambasadora Polski znajdą pływającego w rzece Moskwie, czy nie”.

Reakcja polskiego MSZ

Do tych wypowiedzi odniósł się w poniedziałek resort polskiej dyplomacji, podkreślając, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP potępia wypowiedź Astachowa dowodzącą, że dopuszczalne jest zabójstwo Ambasadora RP. "Wzywamy Rosję do zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim dyplomatom zgodnie z Konwencją Wiedeńską" - napisał rzecznik MSZ w komunikacie.

W sobotę miasto Warszawa, w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, przejęło budynek przy ulicy Kieleckiej 45, gdzie mieściła się prowadzona przez Ambasadę Rosji szkoła średnia.

Przejęliśmy kolejny budynek bezprawnie zajmowany dotychczas przez Federację Rosyjską na podstawie wyroku sądu, który dodatkowo zobowiązuje FR do zapłaty ponad 31 mln zł wraz z odsetkami za bezprawne zajmowanie Kieleckiej 45 - napisał w sobotę w mediach społecznościowych prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

9 maja 2022 r. ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew chciał złożyć kwiaty przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, ponieważ tego dnia Rosja obchodziła dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Demonstranci z ukraińskimi i polskimi flagami uniemożliwili mu przejście przed miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy, wznosili antyrosyjskie hasła i oblali ambasadora czerwoną substancją.(PAP)

Autorzy: Marta Stańczyk, Rafał Białkowski

mar/