Autorka biografii Karola III: brytyjska monarchia cieszy się poparciem, ale nie może być pewna przetrwania
To, że brytyjska monarchia cieszy się stosunkowo dużym poparciem, nie znaczy, że może być pewna przetrwania, bo rozprzestrzeniający się populizm będzie dla niej dużym wyzwaniem – uważa Catherine Mayer, autorka biografii Karola III.

"Przez długi czas, szczególnie w czasach panowania Elżbiety II, monarchia zwykle była opisywana jako coś, co jest powszechnie kochane i w dużej mierze niekontrowersyjne. To nigdy nie było prawdą, ale teraz tym bardziej nie jest" – mówiła Mayer, autorka książki "Charles: the Heart of a King", podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami ze Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej w Londynie (FPA).
Podkreśla jednak, by na stopniowo spadające poparcia dla monarchii patrzeć w szerszym kontekście. Jak zwraca uwagę, spadek zaufania dotyka wszystkie instytucje, a rozwój mediów cyfrowych, który sprzyja tworzeniu fake newsów i napędza populizm, spowodował, iż ten spadek zaufania dramatycznie przyspieszył. Monarchia obok publicznej służby zdrowa była w Wielkiej Brytanii tą instytucją, która najdłużej się temu trendowi opierała.
Wskazuje zarazem, że sondaże dotyczące poparcia dla monarchii, które się nieco wahają, ale są mniej więcej na poziome 75 proc. - za, 25 proc. - przeciw, są złudne, bo w młodszych pokoleniach oraz wśród mniejszości etnicznych rozkładają się one zupełnie inaczej – i problem ten zapewne nie jest jeszcze w pełni dostrzegany w rodzinie królewskiej, o czym świadczy nieumiejętność wkomponowania w nią Meghan Markle.
Jak mówi Mayer, żona księcia Harry’ego, będąc pierwszą w rodzinie królewskiej osobą mieszanego rasowo pochodzenia, mogła być atutem i szansą na przyciągnięcie do monarchii młodszego pokolenia i mniejszości etnicznych.
"Bardziej dokładne badania pokazują, że jeśli monarchia ma przetrwać, musi się odwoływać do młodszych pokoleń, a po fiasku 'projektu Meghan' powstała demograficzna wyrwa. Wprawdzie William i Kate są w podobnym wieku, co Harry i Meghan, ale przyciągają uwagę innych grup społeczeństwa, z kolei ich dzieci są bardzo młode. Więc nie ma nikogo pomiędzy, kto mógłby zawładnąć wyobraźnią tych grup" – wyjaśnia.
Wskazuje, że z tym związany jest też problem rosnącej świadomości miejsca rodziny królewskiej w historii kolonialnej i jest to sprawa z którą rodzina królewska sobie najwyraźniej nie radzi, o czym świadczą zeszłoroczne, źle odebrane podróże na Karaiby księcia Williama z żoną, a następnie księcia Edwarda z żoną. Tymczasem kwestie związane z kolonializmem są tematem bardzo drażliwym i takim, w którym łatwo o populistyczne hasła. A Meghan mogła to do pewnego stopnia zneutralizować.
Inne potencjalne zagrożenie dla rodziny królewskiej, według Mayer, to różne wychodzące na jaw – i mogące nadal wychodzić - nieciekawe znajomości jej członków. Chodzi przede wszystkim o księcia Andrzeja, którego sprawa, jej zdaniem, mimo ugody pozasądowej jeszcze nie została zamknięta, ale też o Michaela Fawcetta, który jako szef The Prince’s Foundation – fundacji Karola III, gdy ten był następcą tronu – miał sprzedawać tytuły w zamian za dotacje.
Mayer przypomina, że Elżbieta II też popełniła kilka błędów wizerunkowych, jak np. spóźniona reakcja na katastrofę w walijskiej wiosce Aberfan w 1969 r., którą przysypała hałda węglowa, czy na śmierć księżnej Diany w 1997 r., ale zarazem potrafiła szybko skorygować kurs po tych błędach. Zarazem jak wskazuje, wybrnięcie z nich było łatwiejsze, bo nie było takiej polaryzacji w świecie, tak dużej roli mediów społecznościowych, takiego ingerowania w prywatność.
Autorka biografii Karola III zaznacza, że problem jest nie tyle z osobą króla, bo uważa, że będzie on lepszy w tej roli, niż wiele osób się spodziewa, ani nawet o jakiś wzrost przeświadczenia, że republika jest lepszą formą rządu, lecz właśnie o rozlewający się po świecie populizm, który może zaowocować nagłym i gwałtownym odrzuceniem wielu instytucji, w tym monarchii.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
kw/