"Jeżeli rozważymy wojnę na Ukrainie jako akt nie tylko wojskowy, ale i polityczny ze wszystkimi jego cechami, czyli kwestie finansowe i społeczne, infrastrukturalne, gospodarcze, to sytuacja jest daleka od idealnej" - ocenił polski dowódca na konferencji prasowej po zakończeniu posiedzenia szefów sztabów generalnych 31 państw NATO.
Dodał, że wysiłek, jaki Polska podejmuje na poziomie politycznym, społecznym i wojskowym we wsparciu udzielanym Ukrainie jest ogromny.
"Ale Polska nie jest jedynym członkiem NATO i Unii Europejskiej. Nazywam to dyplomatycznie, że chcielibyśmy być inspiracją dla innych, żeby wysyłać więcej na czas tego, co oni (Ukraińcy) potrzebują" - podkreślił gen. Andrzejczak.
Dopytywany, czy podziela opinię prezydenta Czech Petra Pavla, który w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Guardian" stwierdził, że Ukraińcy będą mieli tylko jedną szansę na skuteczną kontrofensywę w tym roku, odparł: "To pytanie do gen. Załużnego, czy prezydenta Zełenskiego ile planują kontrofensyw. (...) To jest pytanie również do nas, jako NATO, Unii Europejskiej, całej zachodniej cywilizacji, czy wysłaliśmy na tyle dużo (pomocy), żeby Ukraińcy mogli nie tylko wciąż walczyć, ale zwyciężyć, bo celem nie jest walka, a zwycięstwo".
Podkreślił ponownie, że, jako Polska, nie mamy powodów do żadnych wyrzutów sumienia, jeśli chodzi o pomoc Ukrainie. "Wysyłamy ogromne ilości sprzętu, amunicji, środków bojowych. Są one na czas, są dobrej jakości - to trzeba podkreślać - są sprawne. My wysyłamy tyle, ile można. Chcielibyśmy być inspiracja dla wszystkich, żeby wysyłali tyle co my" - powtórzył.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)
dsk/