Politycy z Katanii podnieśli alarm w sprawie braku bezpieczeństwa po napadzie na Polaka
Politycy rządzącej Włochami partii Fratelli d'Italia (Bracia Włosi) z Katanii na Sycylii podnieśli alarm w sprawie braku bezpieczeństwa w mieście. Lokalni politycy wydali oświadczenie po tym, gdy 35-letni polski turysta został ciężko ranny w rezultacie napadu. Młodemu Polakowi napastnik, prawdopodobnie imigrant, podczas kradzieży telefonu zadał kilka ciosów, w wyniku czego ofiara przewróciła się i uderzyła głową o bruk. Mężczyzna walczy o szpitalu o życie.
Cytowani przez media na Sycylii działacze ugrupowania premier Giorgii Meloni wyrazili solidarność z polskim turystą.
"Zapłacił on wysoką cenę za swoją decyzję, by włączyć nasze miasto do trasy swej podróży, która miała przynieść mu relaks, kontakt z kulturą i beztroskę" - podkreślili w wydanym oświadczeniu Alberto Cardillo i Marcello Rodano.
Przypomnieli, że w nocy z 12 na 13 maja polski turysta został zaatakowany przez imigranta na centralnym placu Stesicoro; jak dodali - 150 metrów od komendy policji.
Napastnik "po to, by obrabować go z telefonu, uderzył go wielokrotnie, powodując uraz czaszki, z powodu którego walczy o życie w szpitalu" - napisali politycy z Katanii.
Wyrazili ubolewanie, że to tragiczne zdarzenie potwierdza pogorszenie warunków bezpieczeństwa publicznego w mieście, i odnotowali, że ich partia już wcześniej podnosiła bez odzewu alarm w tej sprawie.
Podkreślono również, że niedawno Katania została uznana za najbardziej niebezpieczne miasto we Włoszech i trzecie pod tym względem w Europie.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
jc/