Marcin Przydacz o sprawie rakiety spod Bydgoszczy: informacje spłynęły zbyt późno do Kancelarii Prezydenta

2023-05-25 08:44 aktualizacja: 2023-05-25, 12:24
Miejsce znalezienia szczątków rakiety w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Miejsce znalezienia szczątków rakiety w lesie w okolicach miejscowości Zamość k. Bydgoszczy, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Informacje spłynęły zbyt późno do Kancelarii Prezydenta, do ośrodka prezydenckiego - mówił w Polsat News szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, pytany o sprawę rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. "Nie zadziałały także pewne procedury w kontekście komunikacyjnym" - dodał.

Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.

W czwartek w Polsat News Marcin Przydacz podkreślił, że "na początku informacje, które do nas docierały, nie wskazywały jeszcze na konkretne pochodzenie, to były odłamki, które znaleziono".

"Po to są służby, instytucje typu prokuratura, aby weryfikować tego typu rzeczy. A my - jako politycy, komentatorzy, dyplomaci - nie jesteśmy od tego, aby rozdmuchiwać emocje, wtedy, kiedy nie mamy pełnej wiedzy. Dzisiaj możemy powiedzieć więcej" - zaznaczył prezydencki minister.

Jak jednocześnie dodał, "rzeczywiście te informacje spłynęły zbyt późno do Kancelarii Prezydenta, do ośrodka prezydenckiego".

"Mówiliśmy o tym wielokrotnie" - mówił Przydacz.

Według niego, "nie zadziałały także pewne procedury w kontekście komunikacyjnym".

"Trzeba to poprawić na poziomie krajowym, jak i na poziomie NATO-wskim. (...)Także Amerykanie i Brytyjczycy, którzy stacjonują na terytorium Polski, w jakimś sensie przeoczyli to, co się wydarzyło w tamtym feralnym dniu" - podkreślił.

Szef BPM ocenił, że "ta sytuacja pokazuje, że trzeba współdziałać".

"Na tej lekcji możemy nauczyć się postępowania w tego typu sytuacjach, których wcześniej nie było" - zaznaczył.

Zapytany, czy zdaniem prezydenta zasadny jest zapowiedziany przez opozycję wniosek o odwołanie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, Przydacz zastrzegł, że "jeśli chodzi o uprawnienia kontrolne nad polskim rządem, to zgodnie z polską konstytucją ma je polski parlament".

"Nie ma też na biurku pana prezydenta wniosków o odwołanie generałów. Pan prezydent Andrzej Duda uważa, że w takiej sytuacji, w której mamy wojnę na wschód od naszych granic, w której pojawiają się wyzwania, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia, nie należy decydować zbyt pochopnie i w oparciu o emocje oraz tylko i wyłącznie w oparciu o oczekiwanie jednej lub drugiej strony" - zaznaczył minister.

"Trzeba spokojnie zweryfikować sprawdzić. Jeśli okaże się w ramach postępowania sprawdzającego, że zostały popełnione jakieś celowe, albo niecelowe, ale konkretne błędy czy działania, które naraziły nas na niebezpieczeństwo, to z całą pewnością będą wyciągane wnioski" – mówił Przydacz. Jak dodał, "są konsekwencje proceduralne".

Pod koniec kwietnia minister sprawiedliwości poinformował na Twitterze, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie szczątków obiektu powietrznego znalezionego w lesie pod Bydgoszczą. MON przekazało, że ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Resort zapewnił, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców

11 maja szef MON oświadczył, że "procedury i mechanizmy reagowania w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu dowódcy operacyjnego". Zarzucił gen. Tomaszowi Piotrowskim, że nie poinformował jego ani odpowiednich służb o pocisku, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Według ministra w sprawozdaniu z 16 grudnia, które otrzymał od DORSZ, znalazła się informacja, że tego dnia "nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia przestrzeni powietrznej RP, co - jak później się okazało - było nieprawdą". Dodał, że ewentualne decyzje personalne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem.

BBN oświadczyło dzień później, że informacje, którymi dysponuje prezydent, "nie uzasadniają podjęcia decyzji personalnych" dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego, prezydentowi nie przedstawiono też żadnego wniosku w tej sprawie.

W ubiegłym tygodniu przewodniczący PO Donald Tusk wyraził przekonanie, że cała opozycja podpisze się pod wnioskiem o odwołanie Błaszczaka. Lewica domagała się zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie obiektu znalezionego pod Bydgoszczą. Funkcjonowanie obrony powietrznej w tym kontekście było w ubiegły czwartek jednym z tematów narady prezydenta Andrzeja Dudy w BBN z udziałem wicepremiera szefa MON Mariusza Błaszczaka, szefa MSZ Zbigniewa Raua, ambasadora Polski przy NATO Tomasza Szatkowskiego, szefa Sztabu Generalnego WP gen. Rajmunda Andrzejczaka i dowódcy operacyjnego rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasza Piotrowskiego.(PAP)

Autorka: Anna Kruszyńska

jc/