Niespełna sto kilometrów dzieli stadiony w Dortmundzie i Kolonii, które będą areną najbardziej emocjonującego od lat finiszu Bundesligi. Zwrot akcji nastąpił przed tygodniem, kiedy prowadzący w tabeli Bayern przegrał z RB Lipsk 1:3, a potknięcie walczących o 11. z rzędu i 33. w historii tytuł monachijczyków wykorzystała Borussia, która pokonała FC Augsburg 3:0 i zajęła fotel lidera.
Ekipa BVB ma 70 punktów i o dwa wyprzedza Bawarczyków. Znacznie lepszy bilans bramkowy mają jednak obrońcy tytułu, więc przy równej liczbie punktów na koniec sezonu - przy remisie w Dortmundzie i zwycięstwie Bayernu - to oni będą górą.
Borussia w sobotę - wszystkie mecze o godz. 15.30 - podejmie plasujący się w środku tabeli zespół FSV Mainz, który od czterech kolejek nie powiększył dorobku i w każdym z tych meczów stracił co najmniej trzy gole. Piłkarze z Dortmundu wygrali cztery ostatnie potyczki z drużyną z Moguncji, mają też wyraźnie lepszy bilans historyczny, ale...
"Wszystkie rozważania i dywagacje nie mają sensu. Musimy wyjść na boisko i po prostu wygrać jeszcze ten jeden mecz. Mam dobre przeczucia, wiem, że stać nas, by zrobić ten ostatni krok. Na pewno pomogą nam kibice. I na stadionie, i w drodze do niego, bo wiem, że na ulicach miasta tłumy będą oblegać ulice prowadzące na nasz obiekt. To natchnie i popchnie piłkarzy" - powiedział dyrektor sportowy Borussii Sebastian Kehl, kapitan drużyny, w składzie z Jakubem Błaszczykowskim, Robertem Lewandowskim i Łukaszem Piszczkiem, która w 2012 roku zdobyła ostatni tytuł.
Tytuł będzie wielkim osiągnięciem 40-letniego Edina Terzica, który związany jest z BVB od 2018 roku, po raz drugi prowadzi pierwszy zespół, ale jego trenerska przygoda przypomina rollercoaster, bo to pasmo wzlotów i upadków.
"Gdy sezon się skończy to chłopaki, którzy dobrze zarabiają, znowu będą mogli sobie kupić, co chcą, np. kolejny samochód, następny dom czy zafundują sobie luksusowe wakacje. Ale chwil, które ich czekają, gdy zostaną mistrzami Niemiec i będą na własnym stadionie świętować ze swoimi kibicami, za żadne pieniądze kupić się nie da" - podkreślił szkoleniowiec po ostatnim meczu z Augsburgiem.
Na mistrzostwo z utęsknieniem czeka też kapitan Borussii Marco Reus. 33-latek to jeden z najbardziej utalentowanych piłkarzy ostatniej dekady, ale bardzo często nękany kontuzjami. Trafił do Dortmundu tuż po zdobyciu ostatniego tytułu, w 2014 roku został mistrzem świata, jednak później przeżył wiele rozczarowań i opuścił kilka wielkich imprez.
"Wielu mu wypomina, że nigdy nie zdobył mistrzostwa i wiem, że bardzo mu to ciąży. Zrobi wszystko, by te zarzuty były już nieaktualne" - dodał Kehl.
W Monachium robią dobrą minę do złej gry, dosłownie i w przenośni. Kończący się sezon to pasmo niepowodzeń, które rozpoczęło się od odejścia w burzliwych okolicznościach Lewandowskiego. Lekiem na całe zło miała być zmiana trenera. Thomas Tuchel zaczął z przytupem od zwycięstwa nad... Borussią, w której kiedyś pracował, ale później przyszły porażki - w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, Pucharu Niemiec i wreszcie mogąca mieć najgorsze konsekwencje z Lipskiem.
"Jeszcze piłka w grze. Koniec marzeń o tytule może nastąpić ewentualnie, gdy sędzia zakończy nasz mecz w następnej kolejce w Kolonii albo gwizdnie po raz ostatni w Dortmundzie" - powiedział prezes Bayernu Oliver Kahn, a dyrektor sportowy Hasan Salihamidzic dodał: "Musimy wierzyć, mieć nadzieję i trzymać kciuki".
Bayernowi nie są obce triumfy w dramatycznych okolicznościach, jak choćby w 2001 roku, kiedy gol w doliczonym czasie gry dał mu tytuł kosztem Schalke 04 Gelsenkirchen.
"Skreślanie Bawarczyków, nawet w ostatniej kolejce, to ryzykowna sprawa" - oceniła agencja Reutera.
Stołeczne PSG blisko 11. tytułu mistrza Francji.
W czołowych ligach europejskich koronacji nie było jeszcze tylko we Francji, ale tam emocje w końcówce sezonu są znacznie mniejsze.
Dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek prowadzący w tabeli zespół Paris Saint-Germain ma sześć punktów przewagi nad "polskim" RC Lens, którego zawodnikami są Przemysław Frankowski, Adam Buksa i Łukasz Poręba. Na korzyść stołecznej drużyny przemawia też znacznie korzystniejsza różnica bramek (+50 wobec +34), praktycznie nie do zniwelowania, nawet przy założeniu, że ona dozna dwóch porażek, a pretendenci z Lens odniosą dwa zwycięstwa.
Sprawę 11. tytułu dla PSG rozstrzygnie jednak już ostatecznie choćby jeden punkt w wyjazdowym starciu z 15. w stawce Strasbourgiem, z którym ostatnio przegrało w grudniu 2017. O tej samej porze - w sobotę o godz. 21 - żółto-czerwoni podejmą zdegradowane już Ajaccio.
Na Wyspach mistrzem Manchester City, na Półwyspie Iberyjskim Lewandowski z Barceloną. W obu ligach nadal trwa rywalizacja o utrzymanie w czołówce
W Premier League najciekawiej w zaplanowanej na niedzielę ostatniej kolejce będzie na dole tabeli. Przesądzony jest spadek Southampton FC, którego barwy reprezentuje Jan Bednarek, a zagrożonych spadkiem są jeszcze trzy zespoły: Leeds United i Leicester City mają po 31 punktów, a Everton FC - 33.
Wszystkie trzy zagrają przed własną publicznością, a różnica punktowa sprawia, że to ekipa z Liverpoolu na swój los we własnych rękach, choć na Goodison Park trzy ostatnie mecze przegrała. Teraz podejmie 15. w tabeli Bournemouth, jednego z trzech beniaminków, który wywalczył utrzymanie.
Everton występuje w najwyższej klasie nieustannie od 1954 roku, ale w 1994 i 1998 roku utrzymanie zapewnił sobie w ostatniej kolejce, a przed rokiem w przedostatniej. Teraz pozostanie w Premier League sprawi, że kolejny sezon będzie już 121. na tym poziomie, co jest bezsprzecznie światowym rekordem.
Czekające na wygraną od pięciu kolejek Leicester zagra z drużyną Łukasza Fabiańskiego - West Hamem United, a "Pawie" z Leeds, dla których ligę ma uratować doświadczony menedżer Sam Allardyce, podejmie Tottenham Hotspur, który jest ósmy i musi spróbować wyprzedzić mającą punkt więcej Aston Villę Matty'ego Casha, by w przyszłym sezonie zagrać w europejskich pucharach.
W Hiszpanii walka trwa jeszcze o wicemistrzostwo - drugi Real Madryt ma punkt przewagi nad trzecim stołecznym Atletico oraz o uniknięcie spadku, co poza Elche, którego los jest przesądzony, spędza sen z powiek jeszcze kilku drużynom. Nawet 13. w tabeli, ósma od końca, Valencia nie może czuć się jeszcze pewnie.
Z tytułu od prawie dwóch tygodni cieszy się Barcelona, a Robert Lewandowski z 23 trafieniami i pięciobramową przewagą nad Francuzem Karimem Benzemą jest bliski wywalczenia korony króla strzelców.
We Włoszech ponowne problemy finansowe Juventusu Turyn
We Włoszech kolejne przetasowanie w czołówce nastąpiło nie na boisku, ale "przy zielonym stoliku". Sąd apelacyjny federacji zdecydował ostatecznie, że Juventus Turyn za nieprawidłowości finansowe, m.in. przy transferach, straci ze swojego dorobku 10 punktów.
Kara weszła w życie natychmiast i zespół Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika spadł z drugiego na siódme miejsce w tabeli, co oznacza zamianę Ligi Mistrzów na Ligę Konferencji i znaczący cios dla klubowych finansów. Ta decyzja zbiegła się w czasie z niespodziewaną porażką z Empoli aż 1:4 i teraz dystans "Starej Damy" do czwartej pozycji, gwarantującej udział w Champions League, wynosi pięć punktów.
W niedzielę może się zmniejszyć do dwóch, bo w bezpośrednim pojedynku "Juve" podejmie plasujący się na czwartej pozycji Milan. A że trudne spotkania czekają też będące między nimi Atalantę Bergamo (w Mediolanie z Interem) i Romę (na wyjeździe z Fiorentiną), więc ścisk w czołówce może być jeszcze większy.
Na dole tabeli ważyć się będą losy dwóch ekip z Polakami w składach. Strefę spadkową otwiera Verona Pawła Dawidowicza, która traci punkt do Spezii, w której występują Bartłomiej Drągowski, Arkadiusz Reca, Przemysław Wiśniewski i Szymon Żurkowski. Ta pierwsza zagra w niedzielę z Empoli, a drużyna z największą polską kolonią w Serie A dzień wcześniej gościć będzie Torino Karola Linettego.(PAP)
sm/