Na początku grudnia 2018 r. Sanda Dia, który był studentem katolickiego uniwersytetu w Leuven (KU Leuven), brał udział w wielodniowych otrzęsinach zorganizowanych przez stowarzyszenie studenckie Reuzegom. Jak relacjonowały belgijskie media, impreza wymknęła się spod kontroli. Studentów zmuszano do upijania się do nieprzytomności, kazano im również wykopać w lesie dół, w którym musieli m.in. jeść myszy, złote rybki oraz pić litry oleju roślinnego. Byli także polewani zimną wodą.
Otrzęsiny zakończyły się tragicznie dla 20-latka, który stracił przytomność i zmarł dwa dni później w szpitalu. Z akt sądowych wynika, iż zgon nastąpił w wyniku zatrucia oraz wychłodzenia organizmu. Śmierć studenta odbiła się szerokim echem w Belgii również dlatego, iż ofiarą był czarnoskóry student, a oskarżonymi biali mężczyźni, głównie synowie prawników, sędziów, polityków i lekarzy.
W piątek sąd w Antwerpii uznał osiemnastu członków stowarzyszenia za winnych nieumyślnego zabójstwa oraz poniżającego traktowania, uniewinnił ich jednak z zarzutu podania szkodliwych substancji. Sędzia wymierzył im karę prac społecznych w wymiarze od 225 do 300 godzin. Skazani muszą również zapłacić grzywnę od 250 do 400 euro. Prokuratura domagała się kar od 18 do 50 miesięcy więzienia.
Andrzej Pawluszek (PAP)
sm/