French Open. Iga Świątek: to tutaj uwierzyłam, że mogę wygrać Wielkiego Szlema

2023-05-30 09:57 aktualizacja: 2023-05-30, 11:59
Iga Świątek. Fot. PAP/Leszek Szymański
Iga Świątek. Fot. PAP/Leszek Szymański
"Kiedy pierwszy raz tu przyjechałam, poczułam, że tenis, to jest coś, co chcę robić w życiu" - powiedziała PAP o Paryżu Iga Świątek. Polka tymi słowami wspominała pierwszy juniorski start we French Open w 2016 roku. We wtorek rozpocznie walkę o obronę wywalczonego przed rokiem tytułu.

W 2016 roku Świątek do stolicy Francji przyjechała tuż przed 15. urodzinami. Do turnieju głównego juniorek przebiła się przez kwalifikacje i choć przyszło jej grać głównie ze starszymi rywalkami, to spisywała się bardzo dobrze. Ostatecznie odpadła w ćwierćfinale.

"Tenisowo na tych kortach zaczęło się dla mnie bardzo dużo. Kiedy pierwszy raz tu przyjechałam, poczułam, że tenis, to jest coś, co chcę robić w życiu. W 2018 pierwszy raz pojawiło się takie poważne planowanie. Wtedy pierwszy raz miałam poczucie, że mogę wygrać Wielkiego Szlema, a potem przyszło rozczarowanie, bo dobrze grałam, ale nie wszystko złożyło się na to, abym wygrała" - przyznała.

Wówczas Polka na kortach imienia Rolanda Garrosa radziła sobie doskonale. Co prawda nie była rozstawiona, ale do półfinału dotarła bez straty seta. W nim mierzyła się z Amerykanką Caty McNally. Pierwszego seta Polka wygrała 6:3, a w tie-breaku drugiego miała piłkę meczową prowadząc 6-5. Ostatecznie uległa jednak w nim 6-8, a w decydującej partii 4:6.

18. urodziny także świętowała w Paryżu, co z powodu trwającego zwykle na przełomie maja i czerwca French Open stało się tradycją. W seniorskim debiucie w tej imprezie dotarła do 1/8 finału. Szans na tym etapie nie dała jej Rumunka Simona Halep. Jak wspominała Świątek, przegrała wtedy sama ze sobą i nerwami. 

"W 2019 roku porażka z Simoną Halep, która nie trwała nawet godziny, dużo dała mi do myślenia. W 2020... wiadomo, co się stało" - skromnie wspomniała.

Z powodu wybuchu pandemii kolejna edycja odbyła się jesienią. Podopieczna ówczesnego trenera Piotra Sierzputowskiego radziła sobie w tych warunkach doskonale. Zadziwiła cały tenisowy świat odnosząc swój pierwszy w karierze wielkoszlemowy triumf.

"2021 rok przyniósł granie z całą presją ciążącą na obrończyni tytułu" - przyznała.

Obronić go nie zdołała. Dotarła do ćwierćfinału, w którym lepsza okazała się Greczynka Maria Sakkari.

Wydarzenia z pierwszej części poprzedniego sezonu spowodowały, że Świątek w ubiegłym roku startowała w Paryżu jako zdecydowana faworytka. Po zakończeniu kariery przez Australijkę Ashleigh Barty, Polka objęła prowadzenie w światowym rankingu 4 kwietnia 2022. W dodatku do stolicy Francji przyjechała z serią 28 wygranych meczów i po zwycięstwach w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie i Rzymie.

Z nowej roli wywiązała się bez zarzutu. Serię zwycięstw przedłużyła do 35 i ponownie została królową Paryża. W finale nie dała żadnych szans Amerykance Cori Gauff, zwyciężając 6:1, 6:3.

"Nie ma drugiego takiego turnieju, w którym wydarzyłoby się dla mnie tak wiele" - podsumowała.

Teraz sytuacja jest inna. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego nadal jest numerem jeden na świecie, ale w tym sezonie zanotowała tylko dwa turniejowe zwycięstwa - w Dausze oraz Stuttgarcie. W efekcie jej przewaga nad drugą na liście WTA Białorusinką Aryną Sabalenką bardzo stopniała.

Możliwych scenariuszy utraty przez Świątek numeru jeden jest kilka. Blisko 22-letnia Polka na pewno straci prowadzenie w rankingu, jeśli w Paryżu nie dojdzie co najmniej do półfinału. Natomiast jeśli Sabalenka dotrze do finału, to Świątek zachowa prowadzenie tylko w przypadku kolejnego triumfu na kortach Rolanda Garrosa.

Ostatnią zawodniczką, która obroniła tytuł we French Open była Justine Henin. Belgijka wygrała trzy kolejne imprezy w latach 2005-07.

Świątek drugie podejście do obrony tytułu rozpocznie od meczu z Hiszpanką Cristiną Bucsą, który zacznie się ok. godziny 16.

Z Paryża Wojciech Kruk-Pielesiak (PAP)

kgr/