O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

"WSJ": rakieta, która wleciała na terytorium Polski w grudniu, spadła w pobliżu centrum szkoleniowego NATO

Rosyjski pocisk manewrujący, który wleciał w grudniu na terytorium Polski, spadł w pobliżu centrum szkolenia sił połączonych NATO w Bydgoszczy - poinformował amerykański dziennik "Wall Street Journal".

Miejsce zdarzenia, Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Miejsce zdarzenia, Fot. PAP/Tytus Żmijewski

"Pocisk manewrujący, wystrzelony podczas rosyjskich ataków na Ukrainę, wleciał do Polski w grudniu ubiegłego roku, a następnie uderzył we fragment lasu około 10 mil (16 km) od centrum szkoleniowego NATO, co - jak uważają zachodni przedstawiciele władz - unaoczniło wyzwania dla obrony przestrzeni powietrznej Sojuszu" - pisze "WSJ".

W Bydgoszczy znajduje się Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO.

"Podczas gdy polski rząd odmówił zidentyfikowania odłamków do czasu zakończenia śledztwa, analitycy bezpieczeństwa i zachodni przedstawiciele władz twierdzą, że dowody wskazują na wariant Ch-55, pocisku manewrującego, którego Rosja używała do oszukiwania ukraińskich systemów obrony powietrznej" - przekazał amerykański dziennik.

W listopadzie ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii poinformowało, że Rosja wybiera starsze pociski manewrujące przeznaczone do przenoszenia broni jądrowej, pozbawia je głowic, a następnie wystrzeliwuje je na Ukrainę jako atrapy.

To, w jaki sposób rosyjski pocisk wdarł się w polską przestrzeń powietrzną i przeleciał ponad połowę kraju nieprzechwycony, wywołało pytania w NATO, dotyczące tego, jak reagować na potencjalne zagrożenia z powietrza - zauważył "WSJ".

Więcej

Służby pracujące pod Bydgoszczą, Fot. PAP/Tytus Żmijewski

Doradca prezydenta: wpłynął raport MON w sprawie obrony powietrznej

"Konflikt potrwa jeszcze jakiś czas i nie był to ostatni raz, kiedy pocisk zboczył z kursu" - skomentował Tom Karako z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie.

"Otrzymuje się jedynie pewną liczbę ostrzeżeń, zanim faktycznie trzeba rozprawić się z problemem".

16 grudnia Ukraina zaalarmowała Polskę, że nad obszarem Polski działają rosyjskie siły dalekiego zasięgu - przekazał "WSJ" przedstawiciel polskich władz. Po tym, gdy polski radar wykrył obiekt lecący w przestrzeni powietrznej kraju, dwa myśliwce sił powietrznych USA F-16 stacjonujące w Polsce i dwa polskie MiG-29 lecące w tym rejonie nie zidentyfikowały pocisku ani wizualnie, ani za pomocą pokładowych radarów. Tego dnia widoczność ograniczało duże zachmurzenie, marznący deszcz i mgła.

Po zniknięciu pocisku z ekranów radarów polskie wojsko ustaliło, że pocisk nie ma związku z atakiem nuklearnym, biologicznym lub chemicznym, ale nigdy nie przeprowadziło szeroko zakrojonych poszukiwań obiektu - przekazał anonimowy przedstawiciel polskich władz. W NATO nie ma protokołu poszukiwania odłamków - dodał.

"27 kwietnia (polskie) MON poinformowało, że w lesie pod Bydgoszczą znaleziono pozostałości po pocisku, co wywołało w kraju spór polityczny o to, dlaczego wcześniej nie podano informacji o potencjalnym wtargnięciu. Polski rząd nie potwierdził, jakoby pocisk został wystrzelony z Rosji, ale przedstawiciele polskich władz twierdzą, że prawdopodobnie nieumyślnie zboczył z kursu" - pisze "WSJ".

Więcej

Służby  na miejscu znalezienia niezidentyfikowanego obiektu wojskowego pod Bydgoszczą. Fot. PAP/Tytus Żmijewski

MON: wnioski raportu wyraźnie wskazują na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego RSZ

Pociski manewrujące mogą działać nieprawidłowo, jeśli ich operatorzy wprowadzą niewłaściwe współrzędne, jeśli ich systemy pokładowe błędnie odczytają topografię terenu lub jeśli wojsko przeciwnika emituje fałszywe sygnały GPS, aby zmylić instrumenty nawigacyjne, co jest taktyką stosowaną przez Ukrainę - zauważył amerykański dziennik. Ale nawet pocisk, który przez pomyłkę wleci na terytorium NATO, może potencjalnie doprowadzić do eskalacji - podkreślił.

Chociaż możliwość uderzenia przez obcy pocisk w Polskę wzbudziła wątpliwości co do zdolności tego kraju do obrony swojej przestrzeni powietrznej, przedstawiciel polskich władz powiedział, że nie doszło do uchybienia operacyjnego - pisze "WSJ". Zakładając, że cokolwiek, co zostało zidentyfikowane na radarze, jest zagrożeniem można doprowadzić do katastrofy - dodał, podając jako przykład zestrzelenie samolotu Ukraine International Airlines nad Iranem w 2020 r.

"Nie można podjąć decyzji o zestrzeleniu tylko na podstawie danych radarowych" - podkreślił rozmówca "WSJ".(PAP)

kw/

Zobacz także

  • Policyjny radiowóz Fot. PAP/Przemysław Piątkowski

    Obiekt z napisami cyrylicą w Podlaskiem. Rzecznik służb o ustaleniach

  • Premier Donald Tusk Fot. PAP/Paweł Supernak

    Co z zestrzeliwaniem obiektów w polskiej przestrzeni powietrznej? Premier zabiera głos

  • Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, fot. PAP/Leszek Szymański

    Sikorski w "FT": uważam, że mamy obowiązek zestrzeliwać nadlatujące rosyjskie pociski

  • Akcja poszukiwania rosyjskiego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Wolica Śniatycka, fot. PAP/Wojtek Jargiło

    Obiekty wlatujące nad terytorium kraju. Czy Polacy chcą, aby były strącane? Sondaż

Serwisy ogólnodostępne PAP