Jak wygląda rynek książki w Ukrainie w czasie wojny?

2023-05-31 10:00 aktualizacja: 2023-05-31, 16:08
Ukraińska księgarnia w Charkowie. Fot. PAP/Raphael Lafargue/ABACAPRESS.COM
Ukraińska księgarnia w Charkowie. Fot. PAP/Raphael Lafargue/ABACAPRESS.COM
Ukraiński rynek książki przetrwał, wydawcy kontynuują swoją pracę, ale nie bez problemów. Nakłady spadły o trzy czwarte, a liczba wydanych egzemplarzy – o 60-70% – powiedziała PAP.PL dyrektorka Ukraińskiego Instytutu Książki (UIK) Ołeksandra Kowal podczas Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Wspomniała też o działalności UIK w czasie wojny.

W dniach 25-28 maja w Warszawie odbyły się Międzynarodowe Targi Książki, gdzie w roli Gościa Honorowego wystąpiła Ukraina. Podczas wydarzenia omówiono sytuację ukraińskich wydawnictw książkowych w czasie wojny. Dyrektorka Ukraińskiego Instytutu Książki Ołeksandra Kowal powiedziała PAP.PL, że "ukraiński rynek książki przetrwał i to jest najważniejsze". Dodała, że obecnie "wielu wydawców kontynuuje swoją pracę, a sprzedaż wzrosła. Wydawcy twierdzą, że sprzedają więcej licencji na tłumaczenia ukraińskich książek, co jest również bardzo ważne. Otwierają swoje przedstawicielstwa za granicą (przede wszystkim tutaj w Polsce), aby rozszerzyć handel z całą Europą i światem".

Wiktor Kruhłow, dyrektor wydawnictwa Ranok, podczas dyskusji panelowej powiedział, że po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, niektórzy pracownicy poszli na wojnę, podczas gdy inni kontynuowali redagowanie książek nawet w schronach. Zauważył, że poważnym problemem jest, że duża liczba bibliotek została zbombardowana lub splądrowana przez Rosjan podczas okupacji. Dyrektor wydawnictwa Ranok zaznaczył, że nie tylko lokalne biblioteki, ale także te za granicą muszą zostać uzupełnione ukraińskimi książkami. 

W Ukrainie nie mniej ważną jest sprawa ustawy ograniczającej import i dystrybucję rosyjskich i białoruskich książek. "Czekają na nią wszyscy ukraińscy wydawcy i sprzedawcy. Została ona już przyjęta przez Radę Najwyższą Ukrainy, ale z jakiegoś powodu nie została podpisana przez prezydenta. Ta ustawa powinna ograniczyć sprzedaż rosyjskich i białoruskich książek, ponieważ są one nadal obecne na naszym rynku. Ustawa ta ograniczyłaby również sprzedaż pirackich książek na rynkach internetowych, a to po prostu zabiera znaczną część pieniędzy, które mogłyby zostać wydane na ukraińskie publikacje" – wskazała Kowal.

"Zła wiadomość jest taka, że pomimo tych wszystkich sukcesów poszczególnych wydawców, nakłady książek spadły o trzy czwarte, a liczba wydanych egzemplarzy – o 60-70%. Dobra wiadomość jest taka, że to można nadrobić, bo wszystko zależy od tego, ile pieniędzy można przeznaczyć na ten rynek. Wydawcy mogliby wydawać więcej, ale ludzie nie kupują zbyt dużo, bo najwyraźniej mają teraz zupełnie inne priorytety" – powiedziała rozmówczyni PAP.PL.

"Gdyby w budżecie Ukrainy znalazły się środki na tzw. certyfikaty książkowe przewidziane w strategii rozwoju czytelnictwa, coś w rodzaju programu "ePidtrymka" w 2021 roku (kiedy ludzie mogli otrzymać 1000 hrywien i wydać je na książki po przyjęciu dwóch dawek szczepionki przeciw COVID-19 – PAP.PL), byłoby bardzo dobrze, a wydawcy mogliby zwiększyć swoją ofertę. Ale ponieważ w budżecie Ukrainy nie ma na to środków, możemy liczyć tylko na pomoc wspólnoty międzynarodowej. Obecnie prowadzimy bardzo intensywne negocjacje z różnymi organizacjami, które mogą udzielić takiej pomocy, ale jest to powolny proces" – podkreśliła dyrektorka UIK.

Mykoła Krawczenko, założyciel wydawnictwa Nora-Druk, mówił, że w ciągu ostatniego roku największym osiągnięciem był "wzrost sprzedaży treści elektronicznych, za pośrednictwem platform, które umożliwiają dystrybucję takiego produktu. Są to różne platformy, zarówno ukraińskie, jak i zagraniczne. (…) Dla nas jest bardzo ważne, by nasi autorzy byli obecni na różnych wydarzeniach i warsztatach, byli znani w Europie. Komisja Europejska lub inne fundacje mogą nam w tym pomóc".

Bohdan Budnyj, właściciel i dyrektor wydawnictwa Nawczalna Knyha Bohdan zauważył, że w tym trudnym dla Ukrainy czasie Ukraińcy czytają. "Potrzebujemy, aby ludzie wiedzieli o Ukrainie, czytali więcej naszych książek, tłumaczyli je. Chciałbym, aby ukraińscy wydawcy byli postrzegani jako partnerzy i chcemy być częścią europejskiego rynku" – dodał.

Ołeksandra Kowal opowiedziała również o działalności Ukraińskiego Instytutu Książki podczas wojny. "Oczywiście, że w pierwszych miesiącach  inwazji był szok i nie wiedzieliśmy, jak się zorganizować. Wiele osób opuściło Kijów, ale od marca uruchomiliśmy projekt o nazwie ‘Książki bez granic’. Chodzi o drukowanie książek dla dzieci, które wraz ze swoimi matkami opuściły Ukrainę, uciekając przed wojną. Porozumieliśmy się z ukraińskimi wydawcami w sprawie darmowego udostępnienia możliwości druku naszych książek partnerom z krajów, w których znaleźli się Ukraińcy. W sumie wydrukowano prawie 300 tysięcy egzemplarzy w różnych krajach, w tym 142 tysiące w Polsce. Zostało to sfinansowane z budżetu państwa polskiego oraz przez organizacje charytatywne i osoby prywatne" – powiedziała dyrektorka Ukraińskiego Instytutu Książki.

"Zaczęliśmy również intensywnie współpracować z zagranicznymi bibliotekami, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że mają one niewiele lub w ogóle nie mają żadnych informacji o tym, jakie książki są dostępne w Ukrainie i co mogą kupić. Więc przygotowaliśmy katalogi książek dla dzieci i dorosłych. Katalogi te były szeroko dystrybuowane do bibliotek. Teraz słyszę, że uzupełnianie bibliotek za granicą, w szczególności w Polsce, poprawia się i będzie się dalej rozwijać" – dodała rozmówczyni PAP.PL.

Oleksandra Kowal powiedziała, że projekty te były realizowane nieodpłatnie, ponieważ środki Ukraińskiego Instytutu Książki były początkowo przekazane na potrzeby armii. "W tym roku państwo przeznaczyło pieniądze na naszą działalność, więc uruchomiliśmy program wsparcia tłumaczeń ukraińskich dzieł na języki obce" – podsumowała dyrektorka Ukraińskiego Instytutu Książki Ołeksandra Kowal. (PAP)

Autor: Roman Havryshchak

hav/jos/