„Choć po inwazji Rosja straciła część swoich wpływów w Europie, na przykład w sektorze energetycznym, to nie uważam, że wpływy te znacząco zmniejszyły się na przykład w sferze informacyjnej” – dodała.
Według ekspertki Globsec najmniejsze możliwości wpływania Rosja ma obecnie w Polsce czy krajach bałtyckich.
„W społeczeństwach tych krajów zagrożenie rosyjskie nie jest nowe, nie pojawiło się wraz z agresją na Ukrainę. Są one doświadczone historycznie, dlatego z reguły bardziej odporne na działanie wpływów rosyjskich” – podkreśla Hajdu.
Jednak według niej nie można lekceważyć niebezpieczeństwa w tym zakresie.
„Rosja cały czas pracuje nad podważeniem jedności UE i NATO w każdym kraju. Kwestią jest to, na ile jej się to udaje” – zauważa.
Wśród najbardziej narażonych na wpływy rosyjskie krajów Europy Środkowej analityczka wskazuje Bułgarię, Słowację i Węgry.
W jej przekonaniu działania Węgier często podkopują jedność Zachodu w sprawie pomocy dla Ukrainy, co jest również jednym z celów działań Kremla.
„W przypadku Węgier widać również wyraźnie zmiany w podejściu społeczeństwa do Rosji i Chin, które według sondaży odnosi się do tych krajów z roku na rok coraz lepiej. Myślę, że Rosja będzie starała się ingerować w zbliżające się wybory parlamentarne w Słowacji, gdzie na scenie politycznej mamy wielu znaczących prorosyjskich aktorów, którzy powtarzają kremlowską narrację w kwestii Ukrainy” – uważa ekspertka.
Jak podkreśla Hajdu, państwa europejskie mierzą się również z wpływami chińskimi, które mają nieco inną naturę niż te rosyjskie.
„Celem Pekinu w Europie jest przede wszystkim poprawa wizerunku, co robią na różnych poziomach, szukając przyjaciół i sojuszników w poszczególnych krajach. Wpływy chińskie są groźne dla Europy przede wszystkim z gospodarczego punktu widzenia, na przykład przez kontrolę strategicznej infrastruktury w różnych państwach" – mówi analityczka Globsec.
Marcin Furdyna (PAP)
jc/