Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję wzywającą do odwołania przewodnictwa Węgier w Radzie UE. Przewodnictwo jest rotacyjne, Węgry mają objąć je w drugiej połowie 2024 r.
Przewodniczący sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej Kacper Płażyński (PiS), komentując rezolucję, ocenił, że jest to "złamanie zasad, na których oparty jest instytucjonalny porządek w UE", a także "zamach na demokrację w UE".
Jak wskazywał, przewodnictwo w Radzie UE nie jest jedynie symboliczne; to również możliwość prezentowania przez państwo sprawujące prezydencję swych propozycji. Jak mówił, przyjęta w czwartek rezolucja, to "próba pozbawienia czy element nacisku na pozbawienie kogoś głosu".
Podkreślił, że "my też się z Węgrami nie zgadzamy, jeśli chodzi o stosunek do Rosji".
"Trzeba się przekonywać, ale nie w ten sposób, żeby odbierać komuś de facto możliwość zabierania głosu i udziału w instytucjach" - powiedział Płażyński, według którego PE "chciałby wprowadzić tyranię większości". (PAP)
autorzy: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Piotr Śmiłowicz
jc/