"Jestem ofiarą spisku". Eva Kaili, tłumaczy rzekomy udział w aferze Katargate

2023-06-05 11:58 aktualizacja: 2023-06-05, 12:41
Eva Kaili. Fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI
Eva Kaili. Fot. PAP/EPA/JALAL MORCHIDI
Grecka socjalistyczna eurodeputowana Eva Kaili, jedna z głównych podejrzanych w aferze Katargate, uważa, że padła ofiarą spisku, a zarzuty wobec jej rzekomego udziału w skandalu korupcyjnym w PE zostały spreparowane, powiedziała w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem “El Mundo”.

Kaili, która w grudniu została zatrzymana w związku ze swoim domniemanym udziałem w skandalu związanym z korumpowaniem przez kraje takie jak Katar i Maroko posłów PE stwierdziła, że jest niewinna pomimo tego, że w jej domu znaleziono 150 tys. euro. Ich pochodzenia Greczynka nie potrafiła na początku wyjaśnić policji.

W rozmowie z “El Mundo” zapewniła, że znalezione w jej domu przez belgijską policję pieniądze nie należały do niej, ale do byłego europosła włoskiej Partii Demokratycznej Pier Antonio Panzeriego. Miał on umieścić je w torbie, która następnie trafiła na przechowanie do partnera życiowego Kaili Francesco Giorgiego. W przeszłości był on asystentem Panzeriego.

Kaili uważa, że padła ofiarą spisku, gdyż wchodziła w skład komisji w PE badającej skandal związany z domniemanym szpiegowaniem za pomocą oprogramowania Pegasus europosłów, a także czołowych polityków UE.

Była wiceprzewodnicząca PE powiedziała “El Mundo”, że prawdopodobnie zaangażowanymi w podsłuchiwanie polityków, w tym członków europarlamentu, były kraje takie jak m.in. Maroko, Hiszpania, Francja i Belgia.

“Szpiegowali oni prace komisji PE. Jest to naruszeniem prawa europejskiego (…) Fakt, że posłowie PE są inwigilowani przez służby specjalne powinien budzić zaniepokojenie”, stwierdziła Kaili, dodając, że dowody tej inwigilacji posiadają jej prawnicy.

Kaili stwierdziła, że w Hiszpanii sfałszowano dowody przeciwko niej w sprawie rzekomego posiadania przez nią wielomilionowych kont w Panamie. Środki te, zgodnie z zarzutami, grecka eurodeputowana miała otrzymać od władz Kataru.

“Nigdy nie oferowano mi pieniędzy z żadnego kraju i nigdy nie zostałam przekupiona”, powiedziała Kaili, zaznaczając, że ona i jej prawnicy uważają sprawę za “operację polityczną opartą na fałszywych dowodach”.

Pod koniec maja prawnicy Kaili poinformowali, że ich klientka może wrócić do wykonywania swoich obowiązków w PE, ale otrzymała od sądu zakaz opuszczania Belgii. (PAP)

kgr/