Rozmówcy dziennika, znający tajne informacje wywiadowcze, przekazali, że według wiarygodnych danych zebranych w ostatnich tygodniach Hawana i Pekin zawarły porozumienie, dotyczące zbudowania takiej instalacji szpiegowskiej. Pozwoliłaby ona Chinom zbierać dane elektroniczne z południowo-wschodnich terytoriów USA, gdzie znajduje się wiele baz wojskowych.
Zaniepokojenie amerykańskiej administracji
Chińska baza wyposażona w zaawansowane technologie wojskowe i wywiadowcze, ulokowana w pobliżu Stanów Zjednoczonych, mogłaby stanowić "bezprecedensowe zagrożenie", a informacje o planach jej rozmieszczenia wywołały zaniepokojenie amerykańskiej administracji - pisze "WSJ".
Instalacja wywiadowcza nastwiona na wywiad elektroniczny byłaby w stanie przechwytywać sygnały z wielu form komunikacji, w tym maili, rozmów telefonicznych i transmisji satelitarnych - wyjaśnia dziennik.
Rozmówcy "WSJ" odmówili podania dodatkowych informacji. Nie sposób na razie ustalić, co administracja USA może zrobić, by powstrzymać realizację tego projektu, o ile w ogóle jest to możliwe - ocenia gazeta. Zwraca jednak uwagę, że USA interweniowały już, gdy wrogie państwa usiłowały ingerować w ich strefę wpływów na Zachodniej Półkuli, przede wszystkim podczas kryzysu kubańskiego w 1962 roku.
Dziennik przypomina, że administracja prezydenta Joe Bidena zabiegała ostatnio o zachowanie "otwartych kanałów komunikacji" z Chinami; w tym właśnie celu do Pekinu udał się w maju dyrektor CIA William Burns, który spotkał się tam ze swymi odpowiednikami.
Była to wizyta najwyższego rangą wysłannika Waszyngtonu w Pekinie odkąd w lutym w USA zestrzelono chiński balon szpiegowski, który prawdopodobnie zbierał dane wywiadowcze z amerykańskich baz wojskowych.
Amerykańska administracja stara się załagodzić napięcia w relacjach z Chinami, jakie wywołał incydent z balonem, i uniknąć sytuacji, w której brak wymiany informacji z Pekinem może doprowadzić do konfliktu.
Incydent z balonem nasilił i tak już spore napięcia między dwiema największymi gospodarkami świata. Z jego powodu sekretarz stanu USA Antony Blinken przełożył na nieokreślony termin planowaną wcześniej wizytę w Chinach. Administracja USA zabiegała jednak o jej zorganizowanie i oczekuje się, że sekretarz stanu uda się do Pekinu jeszcze w tym miesiącu - podaje "WSJ".
Ekspert waszyngtońskiego think tanku Fundacja na rzecz obrony Demokracji Craig Singleton ocenił w rozmowie z dziennikiem, że "utworzenie takiej instalacji (na Kubie) oznacza początek nowej fazy eskalacji w strategii obronnej Chin".
"Wybór Kuby to świadoma prowokacja" - dodał Singleton. (PAP)
fit/ zm/