Polska gwiazda wyprzedziła Madonnę i jej gorset z trójkątnymi miseczkami. Skandale na Festiwalu w Opolu z modą w tle [ZDJĘCIA]

2023-06-09 13:46 aktualizacja: 2023-06-09, 17:33
Halina Frąckowiak swoją futurystyczną kreacją o 20 lat wyprzedziła Madonnę i jej gorset z trójkątnymi miseczkami. Maryla Rodowicz i Urszula Sipińska na scenie wymierzyły sobie solidne ciosy kapeluszami i dodatkowo jedna z nich straciła w starciu rękaw marynarki. A z powodu długich włosów Tadeusza Nalepy z grupy Breakout prawie nie doszło do koncertu „Premier”. Oto momenty z opolskiego festiwalu, gdy moda, styl, element garderoby zagrały pierwsze skrzypce.

We wszelkich możliwych zestawieniach najbardziej pamiętnych kreacji, które gwiazdy przywdziewały podczas koncertów w opolskim amfiteatrze, pojawia się zawsze kostium Haliny Frąckowiak z 1970 r. Piosenkarka wystąpiła wówczas w bardzo odważnym zestawie wymyślonym przez początkującą projektantkę, Barbarę Hoff. Była to kosmiczna, miedziana zbroja o złotym połysku, na którą składał się biustonosz i minispódniczka. „Reżyser miał wątpliwości, czy ja w ogóle powinnam wystąpić w tym stroju. Pamiętam, że wyszła dyspozycja, żeby pokazywać dalekie plany. Okazało się to jednak korzystne dla kostiumu, bo został on w ten sposób lepiej pokazany” – Frąckowiak wspominała po latach w rozmowie z TVP. Dla 23-letniej wówczas piosenkarki ten występ był debiutem w Opolu. Ale mimo że zaszokowała swoim wizerunkiem część publiczności, jak i dziennikarzy, nie zamknęło jej to drogi do występów na tym festiwalu w kolejnych latach. I choć później image Frąckowiak stał się bardziej zachowawczy, o tyle Hoff została etatową krzewicielką emanującej Zachodem modowej awangardy w PRL-u. Stworzona przez nią marka Hoffland szybko stała się kultowa, a do stoiska z jej odzieżą w warszawskim domu towarowym Junior ustawiały się długie kolejki.

Rok wcześniej wiele emocji na festiwalu wywołały fryzury muzyków grupy Breakout. Jej występ w koncercie „Premier” mógł nie dojść do skutku z powodu długich włosów u męskiej części zespołu, z Tadeuszem Nalepą na czele, który był kompozytorem i gitarzystą. Gdy Nalepie powiedziano, że musi zmienić fryzurę, by dostać zgodę na występ, ten odpowiedział, że w takim razie wyjeżdża i zabiera swoją aparaturę. Organizatorzy musieli mocno spuścić z tonu, bo ze sprzętu Nalepy przywiezionego z Holandii korzystać mieli również inni wykonawcy. Stanęło na tym, że Tadeusz Nalepa upiął i zaczesał włosy do tyłu, natomiast operatorzy Telewizji Polskiej robili, co mogli, by nie pokazywać go w kadrze. Kamery zwrócone były tylko na wokalistkę Breakoutu, Mirę Kubasińską, żonę Nalepy. Ta wykorzystała to do zrobienia pewnej prowokacji. Śpiewając „Poszłabym za Tobą”, wykonywała szalony, psychodeliczny taniec. Być może to nie przypadek, że w archiwum TVP nie zachowało się nagranie z tego występu Breakoutu.

Bójka na kapelusze Maryli Rodwicz z Urszulą Sipińską

W historii opolskiego festiwalu znalazło się też spektakularne wymierzanie ciosów... kapeluszami. W 1977 r. w Opolu kulminację miał wieloletni konflikt między Marylą Rodowicz a Urszulą Sipińską. Dziś obie po 70. roku życia, wówczas były dalece bardziej krewkie. Rodowicz miała pretensje do koleżanki, że kopiuje jej styl ubierania się. „Odnosiłam wrażenie, że zaczyna mnie naśladować. Że zmieniła swój estradowy styl laleczki i zaczęła kupować ciuchy w tym samym sklepie w Berlinie Zachodnim. Nagle patrzę, a ma podobne długie, postrzępione spódnice, haftowane bluzki, zaczyna nosić kapelusze w stylu country. Było to lekko wkurzające” – Rodowicz opowiadała w rozmowie z „Faktem”. Podczas koncertu piosenek Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej i Jonasza Kofty w Opolu, gdy Sipińska śpiewała „Chłopak z drewna, baba z gumy”, Rodowicz parodiowała z boku na scenie ruchy koleżanki. Po występie Sipińskiej puściły nerwy i zamachnęła się na Marylę swoim kapeluszem. Rodowicz zdjęła swój i doszło do szermierki na kapelusze. Szamotanina zakończyła się wyrwaniem rękawa w marynarce Sipińskiej. Początkowo Sipińska tłumaczyła, że bójka była zainscenizowana, ale mało kto w to wierzył.

Kolejny smaczek z historii Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki to występ Majki Jeżowskiej w 1988 r. w konkursie „Premier” z utworem „Edek”. „Zaprojektowałam sama ekscentryczny kostium estradowy z długim ogonem z zielonego tiulu” – opowiadała 63-letnia dziś wokalistka serwisowi Opole.pl. Kostium przywiozła z USA, gdzie mieszkała w latach 80. „W trakcie występu podczas tańca wbiłam sobie w ten ogon metalowy obcas szpilek - zresztą też amerykańskich, którego nie mogłam wyciągnąć! Przez jakiś czas stałam na jednej nodze, nie przerywając śpiewania i zastanawiając się, czy pociągnąć tym obcasem i rozerwać ogon. No, bo jak długo można stać na jednej nodze i śpiewać?! W końcu rozerwałam go” – zrelacjonowała. Jeżowska ma jednak powód, by ciepło wspominać ten występ. Wszak wyśpiewała sobie wtedy pierwszą nagrodę.

60. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki rozpoczyna się w piątek

Kolejną porcję modowo-muzycznych sensacji przynieść może 60. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki. Ten rozpocznie się w piątek 9 czerwca i potrwa trzy dni. Wśród gwiazd skorych do wizerunkowych eksperymentów zobaczymy m.in. Dodę, Roksanę Węgiel, Viki Gabor, Marinę Łuczenko, Edytę Górniak i Justynę Steczkowską. (PAP Life)

jos/