Do zbrodni doszło w maju 1992 roku przy ulicy Żelaznej w Białymstoku. Śledztwo, które było wówczas prowadzone, po blisko roku ostatecznie zostało umorzone, bo - dysponując zebranymi wówczas dowodami - nie udało się ustalić sprawcy.
Działania funkcjonariuszy z Archiwum X
Jednak - z inicjatywy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku - wiosną 2022 roku sprawa trafiła do policjantów z tzw. Archiwum X komendy wojewódzkiej policji w Białymstoku, czyli zajmujących się zbrodniami sprzed lat, które nie zostały wyjaśnione, a ich sprawcy nie stanęli przed sądem. Tym razem wykorzystywano najnowsze metody badawcze, co doprowadziło do wytypowania osoby podejrzewanej o dokonanie zabójstwa.
Przy typowaniu potencjalnego sprawcy wykorzystano badania genetyczne, ale i m.in. profilowanie psychologiczne potencjalnego sprawcy. To mieszkaniec Białegostoku, obecnie w wieku 51 lat, recydywista, który odbywał już karę 12 lat więzienia za zabójstwo jego ówczesnej partnerki, dokonane dwa miesiące po zbrodni z maja 1992 roku. Zatrzymany został pod koniec sierpnia 2022 roku; od tego czasu jest tymczasowo aresztowany.
"To była kwestia naszego doświadczenia i rozwijających się metod badawczych. Jeszcze przed postawieniem zarzutów uzyskaliśmy opinie z zakresu poligrafii, badań genetycznych i psychologii śledczej. Każda z nich tak naprawdę była pomocna" - powiedział PAP szef I wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Adam Białas. Policjantom udało się też ustalić nowych świadków.
Motyw zbrodni nie został ujawniony
Wiadomo, że 51-latek składał w śledztwie wyjaśnienia, ale prokuratura nie ujawnia na razie, jakiej treści ani też czy obecny oskarżony przyznał się. Chodzi m.in. o to, by nie sugerowali się tymi informacjami świadkowie, którzy będą przesłuchiwani w procesie. Prokuratura nie ujawnia też na razie przypuszczalnego motywu zbrodni z 1992 roku.
Postawiony 51-latkowi zarzut zabójstwa kwalifikowany jest zgodnie z kodeksem karnym, który obowiązywał w dacie tego przestępstwa. Według obowiązującego wówczas Kodeksu karnego, za taką zbrodnię groziło do 25 lat więzienia; w ówczesnym kodeksie nie było dożywocia.(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
kgr/