Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli 8 czerwca stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego.
W czwartek Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec takich praktyk Unii Europejskiej. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.
Müller we wtorek w Polsat News pytany o to, czy na najbliższym posiedzeniu Sejmu może pojawić się wniosek w sprawie referendum, odpowiedział, że myśli, że projekt będzie już gotowy, jednak to "czy będzie głosowany to już jest inna kwestia".
Na pytanie, czy widział projekt, potwierdził, że widział wstępny projekt pytania. Dopytany, czy w takim razie w referendum będzie jedno pytanie, stwierdził, że "na ten moment jest to jedno pytanie".
Rzecznik rządu powiedział, że pytanie dotyczy tego, czy Polska powinna zgadzać się na przymusowe relokacje. "Czy można zmusić nasz kraj do tego, aby w sposób przymusowy przyjmował osoby z innych krajów" - powiedział. Dodał, że przytacza treść pytania z pamięci, natomiast w sensie prawnym ma być ono "skonstruowane bardziej jednoznacznie".
Pytany o poniedziałkowe informacje medialne, jakoby Polska mogłaby wnioskować o odstępstwa od obowiązkowej solidarności - czyli zarówno od relokacji migrantów, ekwiwalentu finansowego w wysokości 20 000 euro za nieprzyjętego migranta czy wsparcia operacyjnego odpowiedział, że "słowo 'możemy' ma tu chyba kluczowe znaczenie".
"To znaczy że Komisja Europejska może coś zrobić, nie musi, nie ma kryteriów w tym zakresie" - powiedział Müller. Na uwagę redaktora, że kryteria są i jest to kwestia "bycia pod presją", rzecznik rządu odpowiedział pytając: "Jak pan uważa, jak długo Komisja Europejska uzna, że jesteśmy pod presją migracyjną ze strony Ukrainy, w tym wypadku uchodźców"?
"Chcemy twardych zapisów, a po pierwsze nie godzimy się na to, żeby przymusowo relokować obywateli innych krajów na terenie UE" - stwierdził Müller.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".
Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
mmi/