Strażnicy miejscy dostali zgłoszenie o trojgu maluchów zamkniętych w nagrzanym samochodzie. Zanim wybili szybę, na miejscu pojawiła się matka dzieci. Na szczęście nic im się nie stało.
Strażnicy miejscy w poniedziałek, około 16.55 otrzymali pilne zgłoszenie o trójce małych dzieci zamkniętych w samochodzie zaparkowanym przy ulicy Sienkiewicza. Natychmiast ruszyli na miejsce.
"Dwoje dzieci siedziało z tyłu, jedno z przodu w foteliku. Drzwi mazdy były zamknięte. Widać było, że są bardzo spocone, mimo że w jednym z okien pozostawiono wąską na kilka milimetrów szczelinę. Próbowaliśmy przekonać dzieci, żeby otworzyły drzwi od środka, ale były wystraszone i nie reagowały na nasze prośby" – powiedział starszy inspektor Paweł Osiadacz.
Na miejsce równolegle ze strażnikami przyjechali też policjanci. Gdy wspólnie zdecydowali, że wybiją szybę, do auta podeszła jego właścicielka i otworzyła drzwi.
Dzieci zostały wyniesione z rozgrzanego auta, a na miejsce wezwano karetkę. Ratownicy zbadali maluchy i choć były mocno przegrzane, stwierdzili, że nie wymagały przewiezienia do szpitala. Matka dzieci wyjaśniła, że pozostawiła je tylko na chwilę, by udać się z babcią do toalety. "Chwila niestety się przedłużyła na tyle, że życie dzieci mogło być zagrożone" - zaznaczyli strażnicy. Na szczęście maluchom nic się nie stało.(PAP)
autorka: Marta Stańczyk
sm/