Brudziński był pytany na antenie TVP Info jak prowadzić kampanię wyborczą, kiedy "przeciwnik polityczny narzuca taką a nie inną retorykę" i styl prowadzenia walki politycznej.
"Niech się kiszą we własnym sosie" - odpowiedział europoseł. "Niech sobie PO ze swoim liderem organizuje (spotkania) w bezpiecznych dla siebie miejscach, tam gdzie nigdy się nie skonfrontuje z realnymi problemami ludzi. Dlatego myśmy postanowili chociażby tę naszą najbliższą - nie tyle konwencję, bo raczej należałoby to określić mianem wiecu - zorganizować tam, gdzie jest realny problem. Gdzie ludzie oczekują pomocy od polityków, czyli w Bogatyni, tam gdzie jest kopalnia Turów. Ta, o której politycy PO mówili: +tak, trzeba zamknąć+ pod dyktando jednego sędziego z TSUE, czyli jednego z urzędników Brukselskich" - dodał Brudziński.
Jak zaznaczył, polityków PO należy "zostawić samym sobie". "Niech oni się w tej nienawistnej retoryce utwierdzają, a my powinniśmy robić swoje" - powiedział.
Podkreślił, że "Polska to nie tylko Warszawa, nie tylko jak prześmiewczo się mówi +sojowe latte na Marszałkowskiej+", ale też mniejsze miejscowości. "My chcemy być też u boku mieszkańców dużych miast Warszawy, mieszkańców Łodzi, których chciałbym przeprosić za tę decyzję, za zmianę miejsca naszej konwencji, ale na pewno do Łodzi wrócimy" - zapewnił Brudziński.
"Łódź jest dla nas taką samą wartością jak mieszkańcy Dolnego Śląska. Ale chcemy być bliżej ludzi, być przy realnych problemach Polaków, ale chcemy być również z Polakami wtedy kiedy odpoczywają, kiedy się bawią, kiedy chcą odetchnąć od tej przesiąkniętej złymi emocjami politycznej nawalanki" - podkreślił europoseł.
Konwencja programowa Prawa i Sprawiedliwości pierwotnie miała odbyć się w najbliższą sobotę w Łodzi. Jednak nowe informacje o sobotnim wydarzeniu podał w poniedziałek Brudziński. "Prawo i Sprawiedliwość zawsze jest blisko ludzkich spraw i blisko problemów Polaków. Dlatego odpowiadając na zaproszenie mieszkańców Dolnego Śląska sztab postanowił o zmianie formuły i miejsca naszego sobotniego wydarzenia" - napisał wówczas na Twitterze polityk PiS.
Pytany, kiedy odetchnąć będą mogli mieszkańcy Bogatyni, Brudziński odpowiedział: "Dopóki u władzy będzie rząd PiS, dopóki liderem Zjednoczonej Prawicy będzie Jarosław Kaczyński, dopóty mogą zarówno górnicy jak i pracownicy sektora energetycznego być bezpieczni. Tylko ktoś o takim podejściu służalczym wobec Brukseli, jak chociażby prezydent Warszawy pan (Rafał) Trzaskowski może powiedzieć +no skoro Komisja Europejska tak zdecydowała, to należy zamknąć elektrownie, które w bilansie energetycznym mają 7 proc. udziałów".
Europoseł ocenił, że obecnie zamknięcie elektrowni w Turowie oznaczałoby, że "tę energię musimy kupić od Niemiec". "No chyba, że taki, a nawet na pewno zdaniem niektórych, jest cel powrotu do polskiej polityki Donalda Tuska" - powiedział Brudziński.
"Wszystko to, co Tusk robił jako szef Rady Europejskiej: straszenie Polaków karami za nieprzyjmowanie migrantów, dziś próba rozmydlania tego tematu (...) - człowiek, który swoją politykę oparł na trzymaniu się żakietu kanclerz Angeli Merkel, a dzisiaj chciałby się trzymać nogawki Olafa Sholza mówi Polakom: +tak, zaufajcie niemieckim decydentom+ - bo tak naprawdę dziś w KE decydują Niemcy - a nic was złego nie spotka" - mówił polityk PiS. (PAP)
kgr/