Nargeolet, będący jednym z największych światowych ekspertów z zakresu katastrofy Titanica, spędził we francuskiej marynarce wojennej 25 lat. Zna protokoły, które mogłyby posłużyć do przekazania sygnału akcji ratowniczej i zwiększenia szans na odnalezienie zaginionej łodzi - twierdzi brytyjski serwis informacyjny.
"Czy to Nargeolet zainicjował rutynowe walenie, aby przyciągnąć uwagę sonarów? W tym momencie to jedynie spekulacje, ale każdy potencjalny trop musi być śledzony" - komentuje BBC.
Eksperci ds. morskich, z którym rozmawiał serwis, stwierdzili, że interpretacja dźwięków, jakie wychwycono w nocy z wtorku na środę, jest obecnie trudna. Możliwe jednak, że mogły to być krótkie odgłosy o stosunkowo wysokiej częstotliwości wytwarzane poprzez regularne uderzanie kawałkiem metalu albo innym twardym przedmiotem.
Powinno to być możliwe do odróżnienia od szumu oceanu, zwłaszcza jeśli można określić regularny wzór dźwięku w określonych odstępach czasu. "Z pewnością prowadzący akcję ratunkową są wystarczająco przekonani przez te dźwięki, aby dalej za nimi podążać, nawet przenosząc swoje operacje przy użyciu zdalnie sterowanych pojazdów w inne miejsce" - zauważa BBC.
Łódź z pięcioma osobami na pokładzie firmy OceanGate wyruszyła w niedzielę z St. John's, by zobaczyć wrak Titanica, znajdujący się niemal 600 km od wybrzeża Kanady. Po niecałych dwóch godzinach od zanurzenia urwał się z nią kontakt i łódź nie wynurzyła się o planowanej porze. W poniedziałek wieczorem informowano, że tlenu w łodzi starczy na 40 godzin. Poza Nargeoletem na pokładzie jednostki znajduje się brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding, pochodzący z jednej z najbogatszych pakistańskich rodzin Shahzada Dawood i jego syn Suleman oraz współzałożyciel OceanGate Stockton Rush. (PAP)
sm/