W środę prezydent Andrzej Duda dokonał zmian w składzie Rady Ministrów i powołał Jarosława Kaczyńskiego na wiceprezesa Rady Ministrów.
Kaczyński będzie jedynym wicepremierem w rządzie. Z funkcji wicepremierów prezydent odwołał szefa MON Mariusza Błaszczaka, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego, Henryka Kowalczyka i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Jednocześnie prezydent powołał ich odpowiednio na stanowiska: ministra obrony narodowej, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, ministra członka Rady Ministrów oraz ministra aktywów państwowych.
Rzecznik PO, poseł klubu KO Jan Grabiec ocenił, że zmiany w rządzie "to taka dosyć rozpaczliwa próba uratowania kampanii, która rozsypała się na skutek kłótni, sporów i braku pomysłu wewnątrz obozu władzy".
"Przed rokiem, kiedy prezes Kaczyński ustępował z roli wicepremiera, ogłosił, że robi to, żeby zająć się przygotowaniem partii do wyborów. A dzisiaj, kiedy to przygotowanie partii do wyborów ma ogromne znaczenie, wchodzi ponownie do rządu. Świadczy to o dużym zamieszaniu, o lekkiej panice i strachu, o tym, że sprawy źle idą" - powiedział Grabiec. Według niego, odwołanie czterech wicepremierów "to rozbicie wewnętrznych struktur i hierarchii w ramach PiS-u", które spowoduje przez najbliższe miesiące dezorganizację funkcjonowania rządu.
Szef klub Lewicy Krzysztof Gawkowski ocenił, że "Jarosław Kaczyński wraca do rządu jako syndyk masy upadłościowej, bo widzi, że w rządzie są kłopoty, nie radzą sobie z pieniędzmi z UE, źle zidentyfikowali sprawy dotyczące relokacji uchodźców".
Zdaniem Gawkowskiego, Kaczyński ma dzisiaj być tym, który będzie zajmował się sporami w PiS-ie.
"Kaczyński wysyła jasny sygnał, wszyscy mają pracować w kampanii, skończyły się limuzyny, skończyły się frukty, ale czy to pomoże, to mam wątpliwości" - powiedział szef klubu Lewicy.
Zdaniem wiceprezesa PSL Dariusza Klimczaka zmiany w rządzie "obliczone są na efekty kampanii wyborczej". "Powrót Jarosława Kaczyńskiego do rządu ma z jednej strony pozornie pokazać odświeżenie, zmianę, wyregulowanie systemu, w którym działa. A z drugiej strony ma także uporządkować sprawy, które im ewidentnie nie idą dobrze w rządzie" - zauważył Klimczak.
Ocenił, że powstały w rządzie "udzielne księstwa, że każdy wicepremier jest otoczony jakiś kordonem, za który trudno jest się przebić". Według posła PSL, zmiany w rządzie nie przyniosą oczekiwanego efektu. "W życiu partii rządzących są dwa etapy, w pierwszym żadna afera nie szkodzi, w drugim etapie żadna zmiana nie pomaga. Ewidentnie PiS jest na tym drugim etapie" - ocenił Klimczak.
Pierwszy wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko powiedział PAP, że odbiera zmiany w rządzie "jako jakiś rodzaj albo frustracji, albo bezradności prezesa Jarosława Kaczyńskiego". "Że dotychczasowa konstrukcja rządu, której sam jest autorem, okazała się być konstrukcją - w pewien sposób - niespełniającą jego oczekiwań i niedającą mu niczego i postanowił, że do tego rządu musi wrócić sam" - podkreślił Kobosko.
"On uznał, że jedyną szansą na uratowanie jego partii, obozu politycznego, jest jego wejście do rządu i tak to odbieramy" - dodał polityk. Odnosząc się do likwidacji stanowisk czterech wicepremierów ocenił, że "były one w jakimś stopniu stanowiskami fikcyjnymi". "Najważniejsza rzecz jest taka, że jeżeli miałaby się zakończyć fikcja związana z tym rządem, to pan premier Kaczyński powinien objąć tekę premiera" - mówił Kobosko.
Zdaniem innego wiceprzewodniczącego Polski 2050 Macieja Żywno, "to jest przede wszystkim dowód na to, że rząd PiS - zamiast zajmować się rozwiązywaniem problemów Polaków i rządzeniem - traktuje rząd jako narzędzie do kampanii wyborczej". "W ten sposób przygotował kolejny ruch prowadzenia kampanii za publiczne pieniądze" - dodał polityk w rozmowie z PAP.
Krystian Kamiński (Konfederacja) powiedział, że zmiany w rządzie jego ugrupowanie przyjmuje "mocno obojętnie". "To są raczej przetasowania, układanki +wewnątrzpisowskie+, które tak naprawdę nie będą miały wpływu na to, jak polskie państwo funkcjonuje" - powiedział PAP poseł.
"Przy czym trzeba jednoznacznie powiedzieć, jak PiS bardzo przedmiotowo traktuje nasze państwo. Bo odwoływanie naraz czterech wicepremierów, pokazywanie, że tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia, bo Jarosław Kaczyński może wejść do rządu, jest jednak bardzo przedmiotowym traktowaniem naszego państwa i nie powinno do tego dochodzić" - dodał Kamiński.
Środowa nominacja to powrót Jarosława Kaczyńskiego do rządu po tym, jak w czerwcu 2022 r. zrezygnował z pełnienia funkcji wicepremiera i kierującego komitetem ds. bezpieczeństwa. Pracami komitetu Jarosław Kaczyński kierował od października 2020 r. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa, Robert Fiłończuk
mar/