Dom, w którym mieszkał Salahuddin S., położony jest pomiędzy Marmari a Tigaki w północnej części wyspy, około 1 km od miejsca, gdzie w niedzielę znaleziono ciało Anastazji. W okolicy jest wiele rozpadających się budynków, które przeplatają się z pustostanami i domami mieszkalnymi.
Sąsiedzi nie pokazują się na zewnątrz, w wielu domach można zobaczyć zasłonięte rolety, które mają chronić mieszkańców przed słońcem, ale i przed dziennikarzami. Ci, którzy wychodzą z domu, podejrzliwie patrzą na nieznajomych, odmawiając komentarzy.
„Nie ma tu policji. Ja zostałem poproszony przez właściciela domu, aby odpędzać dziennikarzy, którzy się tu cały czas kręcili” – mówi ochroniarz, który mimo wszystko wychodzi z samochodu i zamienia kilka zdań z korespondentem PAP.
Na podwórku widać i słychać spacerujące kury. Niemal wszystkie okna w domu są zasłonięte.
„Pakistańczyk, z którym dzielił mieszkanie mężczyzna z Bangladeszu, wciąż tu mieszka. Jeszcze kilku innych migrantów też. Nikogo nie ma obecnie w domu” – twierdzi ochroniarz, który w piątkowe przedpołudnie nie ma dużo pracy. Wydaje się nawet zadowolony, że może z kimś porozmawiać.
Przy domu, gdzie mieszkał podejrzany, właśnie trwają żniwa, które wyznaczają rytm życia, jakie do tej pory wiedli mieszkańcy Kos, zwłaszcza z dala od turystycznego centrum na wschodzie wyspy. Morderstwo popełnione w okolicy ten rytm w pewnym stopniu zachwiało.
„To tam, to ta ulica” – mówi jedna z kobiet, pracująca w pobliskiej cukierni. Jak mówi, w okolicy mieszkają migranci, jednak wielu z nich ma rodziny i dzieci. „Nie wydaje mi się, że stanowią zagrożenie” – zauważa.
Jednak, jak twierdzą policja i greckie media, sytuacja Banglijczyka Salahuddin S. była inna. Choć miał przebywać od kilku lat na wyspie legalnie, to miał też w przeszłości wejść w konflikt z prawem migracyjnym. Chwytał się różnych doraźnych zajęć, w ostatnim czasie był bezrobotny. Według doniesień medialnych, w lokalnej społeczności w przeszłości pojawiały się informacje, że handluje narkotykami.
W czwartek po analizie dotychczas zebranego materiału dowodowego zdecydowano o postawieniu 32-letniemu mężczyźnie zarzutu morderstwa.
Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli. W niedzielę greckie media poinformowały, że znaleziono ciało 27-letniej Polki.
Zwłoki zostały znalezione około godz. 19 czasu lokalnego, około kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu Salahuddin S, aresztowanego wcześniej przez policję i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.
Przeprowadzona w poniedziałek późnym wieczorem na wyspie Rodos sekcja zwłok Polki potwierdziła śmierć przez uduszenie.
Z Kos Marcin Furdyna (PAP)
kgr/