Atlantic Council: bunt Prigożyna dowiódł, że rosyjski system władzy jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej

2023-06-25 11:39 aktualizacja: 2023-06-25, 18:55
Grupa Wagnera w Rostowie, Fot. PAP/EPA/ARKADY BUDNITSKY
Grupa Wagnera w Rostowie, Fot. PAP/EPA/ARKADY BUDNITSKY
Bunt Jewgienija Prigożyna przeciwko Kremlowi dowiódł, że rosyjski system władzy jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej; sobotnie wydarzenia pokazały też, że elity w Moskwie prawdopodobnie już nawet nie oczekują, że wygrają wojnę z Ukrainą - ocenili eksperci cytowani przez amerykański think tank Atlantic Council.

"Fakt, że siły rebeliantów były w stanie dotrzeć tak daleko przy niewielkim oporze (ze strony władz) i przejąć Rostów nad Donem - który jest także kwaterą główną rosyjskich sił inwazyjnych, atakujących Ukrainę - świadczy o tym, że skala słabości i wewnętrznych podziałów w systemie Putina przekracza wszelkie wcześniejsze wyobrażenia. Trudno powiedzieć, w jaki sposób reżim Putina może odzyskać legitymację po tym wydarzeniach" - zauważył dziennikarz i pisarz Vladislav Davidzon.

Jak dodał, bunt Prigożyna oznacza "początek końca wojny" Rosji z Ukrainą. "Rosyjskie społeczeństwo i elity Putina tolerowały tę wojnę, gdy była daleko. Po zakończeniu tej farsy z pewnością zastanowią się dwa razy, czy zrobić to ponownie" - przypuszcza Davidzon.

"Reżim Putina być może przetrwał wyzwanie rzucone przez Prigożyna, ale niemal każdy aspekt tego epizodu wskazuje, że rosyjski system jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej. (...) Autorytarne systemy, takie jak system Putina, opierają się na tworzeniu poczucia nietykalności, a (bunt szefa Grupy Wagnera) podważył ten mit" - zaznaczył ekspert Atlantic Council Doug Klain.

"Jeśli Prigożyn nie zapłaci wysokiej ceny za swoją rebelię, narazi to reżim Putina na poważne niebezpieczeństwo. Stanie się tak, ponieważ zmiany polityczne w Rosji zachodzą, gdy obecne są tam trzy czynniki: podzielone elity, niezadowolone społeczeństwo i brak strachu (przed władzą). Jeżeli z tego równania zostanie usunięty czynnik strachu, reżim znajdzie się w opałach" - przyznał Brian Whitmore, pracownik naukowy University of Texas-Arlington.

Wreszcie, ten kryzys jeszcze bardziej osłabi zdolności bojowe Rosji na Ukrainie w momencie, gdy Kijów intensyfikuje swoją kontrofensywę. Rosyjskie elity już nawet nie zachowują się tak, jak by spodziewały się wygrać tę wojnę - dodał Whitmore.

"Rebelia Grupy Wagnera jest najpoważniejszym wyzwaniem dla fundamentów państwa rosyjskiego od 1993 roku, gdy parlament zbuntował się przeciwko prezydentowi Borysowi Jelcynowi, a ten sprowadził czołgi, by powstrzymać próbę zamachu stanu. Prigożyn pokazał, jak słaby jest reżim Putina i jak (były) "szef kuchni" przywódcy Rosji jest w stanie oddać kraj uzbrojony w broń nuklearną w ręce kruchej i niezwykle niebezpiecznej dyktatury byłych oficerów KGB i zatwardziałych przestępców" - zauważył analityk Atlantic Council Ariel Cohen.

W piątek właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników, powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.

Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. (PAP)

 

sm/