Doradca prezydenta: polskie władze cały czas monitorowały sytuację w Rosji

2023-06-25 14:15 aktualizacja: 2023-06-26, 12:10
Doradca prezydenta RP Paweł Sałek podczas debaty "Polityka klimatyczna Unii Europejskiej – wyzwanie czy szansa dla polskiej gospodarki", Fot. PAP/Andrzej Lange
Doradca prezydenta RP Paweł Sałek podczas debaty "Polityka klimatyczna Unii Europejskiej – wyzwanie czy szansa dla polskiej gospodarki", Fot. PAP/Andrzej Lange
Polskie władze, z prezydentem Andrzejem Dudą i z premierem Mateuszem Morawieckim, cały czas monitorowały sytuację w Rosji; nie zagrażała ona bezpieczeństwu Polski ani bezpieczeństwu sojuszników - podkreślił w niedzielę doradca prezydenta Andrzeja Dudy Paweł Sałek.

Politycy programie Polsat News pytali byli o sytuację wewnątrz Rosji, gdzie w piątek doszło do buntu właściciela najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę. W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy podkreślił, że polskie władze z prezydentem i premierem cały czas monitorowały sytuację. Przypomniał, że prezydent informował o tym w sobotę rano w mediach społecznościowych.

Sałek zaznaczył, że ta sytuacja nie zagrażała bezpieczeństwu Polski ani bezpieczeństwu sojuszników. "Uważam, że do całej tej sprawy trzeba podejść w sposób powściągliwy, ostrożny, szczególnie w sferze informacyjnej i komunikacyjnej" - powiedział prezydencki doradca. Ocenił też, że polskie władze i polskie media wobec tych wydarzeń zachowały się bardzo rozsądnie.

Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak stwierdził z kolei, że nieodpowiedzialnie zachowali się ci, którzy zaczęli mówić o puczu, a w szczególności o wojnie domowej. "Tu wygłupili się politycy Platformy Obywatelskiej, tacy jak (Donald) Tusk, tacy jak (Paweł) Kowal, którzy wczoraj publicznie opowiadali, że w sąsiednim państwie zaczęła się wojna domowa, a nic takiego się nie zaczęło" - powiedział poseł Konfederacji. Jego zdaniem w Rosji doszło do typowego dla państw oligarchicznych i dyktatorskich "przeciągania liny pomiędzy różnymi koteriami".

Posłanka KO Marzena Okła-Drewnowicz odpowiedziała, że dziwi się politykom, "którzy wypowiadają się w ten sposób, lekceważąc, czy też mówiąc bardzo powściągliwie, bardzo lekko o tym, co się stało" w Rosji i o "marszu na Moskwę". Podkreśliła, że jako kraj przyfrontowy musimy być bardzo czujni i stwierdziła, że najpierw były "mocne, zdecydowane i słuszne słowa Donalda Tuska na wiecu" w sobotę we Wrocławiu, a później reakcja i komunikat rządu.

Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, poseł PiS Radosław Fogiel odparł, że wszyscy poza posłanką zgadzają się, że powściągliwość w tej sytuacji jest potrzebna. "Rolą poważnego i odpowiedzialnego polityka nie jest bieganie w kółko i krzyczenie: "Alarm! Wojna! Pali się!". Wzbudzanie histerii, bo z tym mieliśmy do czynienia, jest wybitnie nieodpowiedzialne" - powiedział Fogiel.

Dopytywany, czy pierwsza narada została zwołana dopiero po 24 godzinach - tak jak napisał w sieci rzecznik PO Jan Grabiec - Fogiel podkreślił, że szeroka narada odbyła się na zakończenie dnia, ale konsultacje osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski i konsultacje międzynarodowe trwały od godzin nocnych z piątku na sobotę.

Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) zaznaczył z kolei, że nie bagatelizowałby ani nie obśmiewał teorii o ewentualnej wojnie domowej. Jak zauważył, podział i degradacja rosyjskich elit, które wpłyną na ewentualną dezintegrację obozu władzy, jest bardzo prawdopodobny. Zgodził się przy tym, że rolą polityków nie jest wzbudzanie histerii.

Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy nie chciał komentować słów polityków. Jak podkreślił, w tej sytuacji politycy w Polsce będą się kłócili o swoje słowa, ale dla niego ważniejsze jest to, że podziały w Rosji są szansą dla Ukrainy. Wcześniej wyraził też opinię, że interpretacje polskich, amerykańskich i europejskich władz były jego zdaniem rozsądne. "Trzeba to obserwować, trzeba być czujnym i patrzeć, co tam się będzie po prostu działo. Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Są takie momenty, kiedy lepiej w język się ugryźć i po prostu złapać dystans, poczekać" - mówił Czarzasty.(PAP)

Autorka: Agnieszka Ziemska

 

sm/