Uchwała ustanawiająca Narodowy Dzień Pamięci Poznańskiego Czerwca 1956 została przyjęta w pięćdziesiątą rocznicę wydarzeń. Napisano w niej, że Sejm „pragnie oddać hołd bohaterom, których odwaga i patriotyzm stały się kamieniem węgielnym późniejszych antykomunistycznych zrywów w Polsce”.
W uchwale Sejmu zaznaczono także, że „zryw ten, choć krwawo stłumiony z użyciem wojska i czołgów, przyniósł zwycięstwo moralne, które odbiło się szerokim echem w Polsce i poza Jej granicami”. „Polacy przechowali w pamięci te wydarzenia, na gruncie których wyrosły nie tylko przemiany października ‘56, ale i Grudzień ‘70, i Sierpień ‘80” - napisano. Jak podsumowano w uchwale, Sejm „składa hołd tym, którzy mieli odwagę sprzeciwić się złu i walczyć o wolną, niepodległą i sprawiedliwą Polskę”.
W dniach 28 i 29 czerwca 1956 r. doszło do pierwszego robotniczego buntu przeciwko niesprawiedliwości systemu komunistycznego. Poznański Czerwiec był pierwszym „polskim miesiącem”. Masowe wystąpienie w poważnym stopniu przyspieszyło zmiany polityczno-gospodarcze w PRL.
Po śmierci Stalina w kilku państwach rządzonych przez komunistów wybuchły bunty przeciwko fatalnym warunkom życia i dyktaturze. W Poznaniu i innych ośrodkach przemysłowych Polski narastało napięcie spowodowane wyśrubowanymi normami pracy i bardzo niskimi płacami. W tamtejszych Zakładach im. Stalina robotnicy próbowali negocjować z władzami, ale wysiłki te nie przyniosły rezultatu.
Od pokojowej demonstracji do powstania
O godz. 6.30 28 czerwca nad zakładami zabrzmiała syrena. Robotnicy w pochodzie ruszyli w kierunku Miejskiej Rady Narodowej, która mieściła się przy pl. Mickiewicza (wówczas noszącego imię Stalina). W trakcie marszu przyłączali się do nich pracownicy innych zakładów. Idący skandowali m.in. hasła: „Precz z normami”, „My chcemy chleba dla naszych dzieci”, „Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej”.
„Hasła, które wznoszono, jak i te, które pojawiły się czy to na transparentach, czy też na murach lub bokach tramwajów, pokazywały zróżnicowany charakter żądań. Obok: "Precz z normami", "Żądamy podwyżki", "Jesteśmy głodni", "Chleba i wolności", pojawiły się "Precz z ruską demokracją", "My chcemy Boga, żądamy religii w szkołach", "Precz z katami narodu" czy "Śmierć zdrajcom” – zaznaczył w wywiadzie dla PAP udzielonym w 2021 r. dr hab. Konrad Białecki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN w Poznaniu.
Jak zauważył wówczas badacz, początkowo poznański bunt przybrał formę pokojowej demonstracji. „Do rangi symbolu nastrojów panujących w początkowej fazie protestu urasta wzajemne upominanie się robotników, aby idąc w stronę centrum miasta "nie deptać trawników". Na zdjęciach wykonanych w godzinach porannych widać twarze, na których maluje się spokojna determinacja. Powiedziałbym nawet, że w postawie maszerujących był jakiś rodzaj dostojeństwa” – wskazał Białecki.
Dopiero fiasko rozmów – najpierw z przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej Franciszkiem Frąckowiakiem, a następnie z Wincentym Kraśko z KW PZPR – oraz brak reakcji władz w Warszawie spowodowały wyraźny wzrost napięcia wśród manifestujących. Jak zaznaczył historyk, „ważną rolę w podniesieniu temperatury protestu odegrała też, jak się miało później okazać, plotka o uwięzieniu robotniczych delegatów”.
Manifestanci skierowali się również na teren Międzynarodowych Targów Poznańskich, wzbudzając wśród gości targowych zainteresowanie. Po kilku pierwszych godzinach protestu wielu spośród tych, którzy pojawili się rankiem na ulicy Czerwonej Armii, powróciło do zakładów pracy. „Pozostali albo brali udział w oblężeniu budynku Wojewódzkiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Kochanowskiego, albo atakowali posterunki MO w stolicy Wielkopolski i pod Poznaniem, albo niszczyli urządzenia zagłuszające audycje Radia Wolna Europa, albo przyczynili się do zdobycia więzienia przy ul. Młyńskiej itp.” – podkreślił historyk.
Pierwsze strzały padły przy ul. Kochanowskiego, gdzie mieścił się Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, który około południa został oblężony przez tłum. Po kilku godzinach Biuro Polityczne KC PZPR zatwierdziło decyzję o pacyfikacji miasta przy wykorzystaniu wojsk pancernych. Dowodzenie akcją powierzono wiceministrowi obrony narodowej gen. Stanisławowi Popławskiemu, sowieckiemu oficerowi delegowanemu do Ludowego Wojska Polskiego. Żołnierzy wysyłanych do Poznania dowódcy przekonywali, że będą tłumić rozruchy wywołane przez zachodnioniemieckich agentów.
Wieczorem 29 czerwca premier Józef Cyrankiewicz w przemówieniu radiowym wygłosił słowa, które przeszły do historii dyktatury w Polsce: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podwyższenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej ojczyzny”.
Ostatnie walki zakończyły się rankiem 30 czerwca. Zginęło 58 osób (w tym 50 cywilów oraz 8 żołnierzy i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa). Nad kilkuset aresztowanymi znęcali się funkcjonariusze UB i MO. Przez kolejne ćwierć wieku mówienie o wydarzeniach z czerwca 1956 r. było zakazane. Dopiero po powstaniu „Solidarności” zbudowano pomnik ofiar Czerwca. Uroczystość jego odsłonięcia odbyła się 28 czerwca 1981 r. Szacuje się, że na placu zgromadził się tłum liczący ok. 200 tys. osób.
Śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznego państwa
Śledztwo dotyczące zdarzeń z 28-29 czerwca 1956 r. wszczęła w roku 1991 ówczesna Okręgowa Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu. W związku z likwidacją tego podmiotu postępowanie było zawieszone od końca stycznia 1999 r. Po utworzeniu Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu - w listopadzie 2000 r. podjęto je z zawieszenia.
Przedmiotem śledztwa są przestępcze czyny funkcjonariuszy państwa komunistycznego, sprowadzające się m.in. do pozbawienia życia wielu osób, spowodowania obrażeń ciała, bezprawnych pozbawień wolności i znęcania się nad zatrzymanymi uczestnikami Czerwca – w czasie i w związku ze zdarzeniami z 28 i 29 czerwca 1956 r.
W zakresie głównego wątku śledztwa, jakim są ofiary śmiertelne Czerwca, ustalono, że w jego trakcie oraz w związku z doznanymi wtedy obrażeniami straciło życie 58 osób. Na tę liczbę składa się 50 osób cywilnych, czterech żołnierzy, milicjant i trzech funkcjonariuszy UB.
Liczbę tę ustalono po wykonaniu szeregu czynności procesowych weryfikujących zawarte w różnych dokumentach i źródłach informacje o ofiarach śmiertelnych. Łącznie zbadano ponad 90 przypadków śmierci, które mogły mieć coś wspólnego z Czerwcem.
Śledztwo dotyczące przestępstw dokonanych w związku z Poznańskim Czerwcem przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego zostało po raz kolejny przedłużone, do końca 2023 r. Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu Mirosław Więckowiak poinformował PAP, że opracowywany jest wstępny projekt końcowej decyzji merytorycznej, trwa też analiza zgromadzonych do tej pory materiałów procesowych.
Autorka: Anna Kruszyńska
sm/