"Nasza polityka migracyjna nie może być już bardziej szczodra niż innych krajów Unii Europejskiej" - uważa minister ds. migracji Maria Malmer Stenergard z centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, która od jesieni ubiegłego roku przejęła władzę w Szwecji. "Chcemy oferować imigrantom minimum tego, do czego jesteśmy zobowiązani w ramach przepisów międzynarodowych" - podkreśla Jimmie Akesson, lider wspierającej rząd prawicowej partii Szwedzcy Demokraci, drugiej siły w parlamencie.
W tym roku władze Szwecji już ograniczyły do 900 liczbę tzw. imigrantów kwotowych (w ramach współpracy z agendą ONZ UNHCR). W poprzednich latach co roku przyjmowano około 5 tys. osób. Rząd zaproponował utworzenie specjalnych ośrodków dla azylantów, aby państwo miało kontrolę nad tymi, którzy przybywają, a także kontrolę majątku nowo przybyłych. Dziś starający się o prawo pobytu mogą mieszkać w dowolnym miejscu w kraju za pieniądze państwa szwedzkiego. Rząd zapowiedział jesienią podniesienie progu minimalnej pensji dla napływowej siły roboczej, a dla utrzymujących się z zasiłków wprowadzenie maksymalnej kwoty, jaką będzie można otrzymać ze wszystkich świadczeń. Utrudnione ma zostać otrzymanie obywatelstwa Szwecji poprzez m.in. wymóg znajomości języka szwedzkiego. Szwedzkie przedstawicielstwa dyplomatyczne otrzymały zadanie przeprowadzenia kampanii informującej o zmianie polityki migracyjnej.
Liberalna imigracja
Na skutek liberalnej polityki migracyjnej do Szwecji (10,5 mln mieszkańców) w ciągu ostatnich 20 lat każdego roku napływało około 100 tys. osób. Rekord padł podczas fali migracyjnej do Europy w 2015 roku, gdy o azyl w państwie szwedzkim wystąpiły 162 tys. osób. Jeszcze we wrześniu 2015 roku ówczesny socjaldemokratyczny premier Szwecji Stefan Loefven (rządził w latach 2014-2021) mówił: "Moja Europa nie buduje murów", a już w listopadzie tego samego roku polityk zmuszony był po raz pierwszy zaostrzyć przepisy migracyjne. Wówczas Loefven na konferencji prasowej decyzję tłumaczył jedynie ogólnie "kwestiami porządkowymi".
Do otwarcia Szwecji przyczynił się również były premier Fredrik Reinfeldt (2006-2014) z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej, tego samego ugrupowania, które dziś zaostrza politykę migracyjną pod wpływem Szwedzkich Demokratów. W 2013 roku polityk zdecydował o przyznaniu wszystkim Syryjczykom stałego prawa pobytu w związku z toczącą się w ich ojczyźnie wojną. W 2014 roku podczas przemowy w Sztokholmie Reinfeldt nawoływał Szwedów do "otwarcia swoich serc". Obywatele Syrii szybko stali się największą grupą narodowościową w Szwecji, liczącą 158 tys., prześcigając Finów, stanowiących tradycyjną powojenną migrację zarobkową.
Szwecja po II wojnie światowej była krajem, który wraz z rozwojem industrializacji (Volvo, Scania) korzystał na kolejnych falach migrantów. Oprócz Finów przybywali Włosi, Chilijczycy, Irańczycy oraz Polacy (imigracja 1968 roku oraz solidarnościowa lat 80.), a w latach 90. obywatele byłej Jugosławii. Od początku wieku napływają imigranci z Iraku, Palestyny, Turcji (Kurdowie) oraz krajów Afryki (Etiopia, Erytrea, Somalia). Według ekonomistów w latach powojennych integracja była możliwa dzięki dostępności miejsc pracy dla osób niewykwalifikowanych. Współczesne fabryki samochodów są zautomatyzowane, potrzebują głównie inżynierów i specjalistów IT. Na skutek globalizacji wiele szwedzkich firm przeniosło produkcję za granicę lub importuje podzespoły z Chin.
Wysoki odsetek bezrobocia
Dziś wśród osób urodzonych za granicą stopa bezrobocia wynosi 15,4 proc. W 2015 roku ówczesna socjaldemokratyczna minister pracy i integracji Ylva Johansson, dzisiejsza komisarz ds. wewnętrznych UE, przekonywała, że napływający imigranci będą lekarzami i opiekunami w domach opieki, a Szwecja miała mieć najniższe bezrobocie w UE.
W ostatnich dziesięcioleciach szwedzką politykę migracyjną charakteryzowały wieloletnie ponadpartyjne porozumienia w parlamencie między socjaldemokracją, Zielonymi a liberalną prawicą. W tych umowach nie brali udziału Szwedzcy Demokraci, jedyna siła polityczna wskazująca na negatywne konsekwencje masowej imigracji. Partia ta, oskarżana o rasizm i neonazistowskie korzenie, przez lata była izolowana na scenie politycznej oraz w głównych mediach. Mimo tego w każdych kolejnych wyborach od 2010 roku Szwedzcy Demokraci zdobywali coraz większe poparcie. W 2022 roku zdobyli 20,54 proc. głosów oraz 73 mandaty w 349-miejscowym Riksdagu.
Rosnące poparcie prawicowych partii
Rosnące notowania przeciwnej imigrantom prawicy szły w parze ze zmianą nastawienia Szwedów do przyjmowania nowo przybyłych. Według badania ośrodka Demoskop dziś 70 proc. społeczeństwa uważa, że imigracja jest zbyt duża. W 2015 roku takie przekonanie miało 58 proc. osób, a w 2012 roku grupa ta stanowiła 45 proc. W badaniu Sifo prawie 60 proc. jest zdania, że należy wprowadzić przepisy ograniczające napływ imigrantów. Omawiające te wyniki eksperci podkreślili, że zmiana ma związek z debatą na temat wzrostu przestępczości.
Szwecja boryka się z problemem strzelanin pomiędzy zwaśnionymi gangami. Tłem konfliktu jest walka o wpływy na rynku handlu narkotykami. W 2022 roku od kul zginęły 63 osoby, najwięcej w historii policyjnych statystyk. Policja publicznie dopiero w 2020 roku przyznała, że 40 grup przestępczych to rodzinne klany imigrantów. Do przemocy dochodzi głównie w 61 "wrażliwych strefach", którymi są dzielnice miast zamieszkałe głównie przez imigrantów.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
pp/