Zgodnie z danymi Krajowego Rejestru Długów (KRD) zadłużenie Polaków wynosi obecnie 45,4 mld zł. Składają się na to: zaległe raty kredytów bankowych i pożyczek, niezapłacone rachunki za czynsz, prąd, gaz, telefon, telewizję czy internet. Niesolidnymi płatnikami jest 2,3 mln osób. Średni dług przypadający na konsumenta to 19 271 zł.
Utrata płynności finansowej
Prezes KRD Adam Łącki zwrócił uwagę, że inflacja "odcisnęła piętno na zdolności konsumentów do spłaty zobowiązań". Początkowo wzrost płac ją przewyższał, ale od sierpnia ubiegłego roku mamy tendencję odwrotną - zauważył. "Jeśli ktoś nie miał oszczędności, a z badań KRD z końca 2021 r. wynika, że wówczas w takiej sytuacji była połowa Polaków, to mógł zacząć tracić płynność finansową" - stwierdził w komentarzu dla PAP.
Jak wyjaśnił Łącki, dotyczy to nie tylko osób spłacających kredyty, których raty zaczęły znacząco rosnąć, ale też tych, których dochody nie były na tyle wysokie, aby sprostać rosnącym cenom towarów i usług. "Jeśli nałożyć na to brak dyscypliny w zarządzaniu domowym budżetem, na efekty nie trzeba czekać. A właśnie świadomość finansowa i umiejętność gospodarowania pieniędzmi są kluczowe, aby nie doprowadzić do zadłużenia, które często pogłębia się z każdą kolejną pożyczką czy zakupem ratalnym" - przestrzegł prezes KRD.
Przytaczane przez KRD analizy Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej (COIG) po I kwartale 2023 r. wskazują na wzrost liczby upadłości wśród polskich konsumentów. W ciągu trzech pierwszych miesięcy br. bankructwo ogłosiły 5352 osoby, co odpowiada 1/3 liczby upadłości w całym 2022 r. Porównując I kwartał ubiegłego roku z analogicznym okresem 2023 r., widoczny jest skok o 55 proc.
"COIG przewiduje, że obecny rok może być rekordowy i liczba niewypłacalności przekroczy nawet 20 tys. To czarny scenariusz, ale alarmujące wskaźniki po I kwartale pokazują, że w grudniu może się on zrealizować" - ocenił Adam Łącki.
Przegląd województw
Analitycy KRD zestawili ostatnie dostępne dane GUS o przeciętnych zarobkach w województwach - z kwietnia br. - ze średnim zadłużeniem w regionach - również z końca kwietnia - by wskazać, gdzie trzeba najdłużej pracować na spłatę długów.
Przyjmując, że niesolidni płatnicy przeznaczyliby całe swoje wynagrodzenie na uregulowanie zaległych rachunków, statystyczny Polak na spłatę zaległości musiałby pracować 3 miesiące i 18 dni.
Najdłużej pracować musieliby mieszkańcy województwa lubelskiego. Przeciętna pensja wynosi tam 4431 zł netto, a jedna osoba ma średnio 21 566 zł niezapłaconych zobowiązań. "Oznacza to, że potrzebuje 4,9 wypłaty, aby uwolnić się od zaległości" - wyjaśnił Andrzej Kulik, dyrektor departamentu komunikacji i analiz rynkowych KRD.
Z kolei mieszkańcy województw: podkarpackiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i świętokrzyskiego musieliby pracować 4,3 miesiąca, aby wyjść na finansową prostą. Ci pierwsi zarabiają 4440 zł "na rękę", a zaległości przypadające na jedną osobę to 19 089 zł. Podlasianie dostają co miesiąc przeciętnie 4477 zł wypłaty, ale ich statystyczne zadłużenie wynosi 19 327 zł. Z kolei osoby z Warmii i Mazur otrzymują 4473 zł pensji, a pozostaje im do spłaty przeciętnie 19 241 zł. Mieszkańcy Świętokrzyskiego otrzymują 4384 zł wynagrodzenia, a ich niezapłacone zobowiązania to przeciętnie 18 999 zł. Konsumenci z województwa kujawsko-pomorskiego powinni zaś przeznaczyć pensję z 4,2 miesiąca, aby "stanąć na nogi" - zarobki wynoszą tam średnio 4609 zł, a zadłużenie - 19 413 zł.
Według szacunków KRD najszybciej ze spłatą długów poradziliby sobie mieszkańcy Śląska i Małopolski, którzy musieliby pracować na to 3,4 miesiąca. Ślązacy zarabiają przeciętnie 5544 zł, a ich widniejące w KRD zaległości na osobę to 18 950 zł. Konsumenci z województwa małopolskiego zarabiają natomiast przeciętnie 5599 zł, a ciąży na nich statystycznie po 18 872 zł długu. Drugie miejsce zajmują mieszkańcy Dolnego Śląska, którzy zarabiają 5503 zł, a są zadłużeni średnio na 19 512 zł. "W ich przypadku wystarczyłoby 3,5 pensji i ich konta byłyby wolne od obciążeń" - wskazał Kulik.
Pierwszą czwórkę województw, w których konsumenci mogą najszybciej uregulować należności, zamyka Mazowsze. Mieszkańcy tego regionu co miesiąc otrzymują przeciętnie 6206 zł, a mają średnio 22 226 zł długu, czyli najwięcej spośród wszystkich województw. Musieliby zatem przeznaczyć zarobki z 3,6 miesiąca, aby zlikwidować zaległości.
Jak zwrócił uwagę Jakub Kostecki, prezes współpracującej z KRD firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, wielu konsumentów nie ma poczucia odpowiedzialności za zaciągnięte zobowiązania finansowe.
"Potrafią powiedzieć wprost, że trafiła się promocja na smartfona, więc kupili go na raty, ale nie mają z czego zapłacić. Z drugiej strony zdarzają się też sytuacje losowe, jak nagła choroba, które przyczyniają się do zadłużenia. Ale w takich przypadkach konsumenci najczęściej są gotowi do współpracy z negocjatorami, bo zależy im na powrocie do normalnego życia bez obciążeń finansowych" - stwierdził. (PAP)
autorka: Magdalena Jarco
/pp