Premier po szczycie w sprawie migracji mówi o zamieszkach we Francji: czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce?

2023-06-30 10:38 aktualizacja: 2023-06-30, 20:53
 Premier Mateusz Morawiecki i minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk podczas konferencji prasowej Fot. PAP/Radek Pietruszka
Premier Mateusz Morawiecki i minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk podczas konferencji prasowej Fot. PAP/Radek Pietruszka
W sprawie migracji Polska pozostała przy naszym stanowisku, które zostało określone jako konsensus Rady Europejskiej w 2018 r. - powiedział premier Mateusz Morawiecki po posiedzeniu Rady Europejskiej. Zwrócił uwagę na to, że prezydent Francji musiał wcześniej opuścić spotkanie unijnych przywódców. "Aby zajmować się tematami ogromnych zamieszek, płonących samochodów, opon, wybijanych szyb, kradzieży, rozbojów i bardzo wielu przestępstw, które teraz mają miejsce we Francji. Czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce" - mówił szef polskiego rządu.

Szef rządu mówił na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli, że unijny szczyt poświęcony był kwestiom bezpieczeństwa, stabilności i spokoju.

"Bezpieczeństwo na naszych granicach i bezpieczeństwo wewnątrz naszych państw, spokój, porządek publiczny - to są wartości, od których wszystko inne się zaczyna. Wartości, od których zaczyna się możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, normalne życie społeczne" - powiedział szef polskiego rządu.

Zaznaczył, że otwieranie granic musi odbywać się po uwzględnieniu podstawowych potrzeb związanych z bezpieczeństwem. "Dlatego Polska pozostała przy naszym stanowisku, które zostało określone jako konsensus Rady Europejskiej w 2018 r., potwierdzony w 2019 r. i do dzisiaj stanowi obowiązujący kanon decyzji politycznych, którymi inne instytucje powinny się kierować" - powiedział premier.

Premier o zamieszkach we Francji: czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce?

Szef polskiego rządu zwrócił uwagę, że prezydent Francji musiał wcześniej opuścić spotkanie unijnych przywódców.

"Prezydent Emmanuel Macron, z którym się dziś rano widziałem, musiał opuścić szczyt wcześniej po to, aby zajmować się tematami ogromnych zamieszek, płonących samochodów, opon, wybijanych szyb, kradzieży, rozbojów i bardzo wielu przestępstw, które teraz mają miejsce we Francji" - powiedział. Plądrowane sklepy, dewastowane restauracje, podpalane radiowozy, barykady na ulicach ". Czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce? Czy Polacy tego sobie by życzyli?" - zastanawiał się Morawiecki.

"Myślę, że wszyscy Polacy odpowiedzą - również zwolennicy opozycji, że to nie jest obraz, który byśmy chcieli oglądać" - dodał.

Premier podkreślał jednocześnie, że rząd chce podtrzymać bezpieczeństwo granic. "Bezpieczną politykę migracyjną, taką jaką prowadziła RP w ostatnich latach" - powiedział.

Wskazywał też, że migracja wiąże się z handlem żywym towarem.

"Handel żywym towarem odbywa się poprzez przemytników, różne organizacje pozarządowe, które napiętnowane zostały nawet w oficjalnych raportach wyprodukowanych w Brukseli, choćby Fronteksu" - mówił.

"Nie chcemy takich scen na ulicach polskich miast" - podsumował.

Szef rządu nawiązywał ponadto do konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. Jak mówił, była to odpowiedź na ówczesny kryzys migracyjny. Przypomniał, że w 2015 r. sytuacja była "niemal identyczna jak dzisiaj". Jak mówił, Rada UE postanowiła o przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. "To jest polityka wymuszona na wielu krajach, w tym Europy Środkowej" - mówił.

"Ostatecznie w 2018 roku przyjęto konkluzje, które do dzisiaj obowiązują. Z tamtych błędów wyciągnięto wnioski. Dzisiaj, jeśli nie zajmujemy się przyczynami nielegalnej migracji u ich źródeł, to stworzymy tylko wielką kulką śniegową kolejnych fal migrantów" - ocenił. "Otworzymy drzwi, wpłynie cała rzeka nielegalnych migrantów, to z czym mamy dzisiaj do czynienia we Francji czy Szwecji" - dodał. 

Premier: jeżeli państwo musi zapłacić za nieprzyjętych migrantów, to jest to przymus 

Szef rządu odniósł się do wypowiedzi unijnej komisarz ds. wewnętrznych Ylvy Johansson, która w rozmowie z TVN24 stwierdziła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.

"Nie, nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. Wniosek i ogólne podejście Rady jest takie, że solidarność wobec krajów, które mierzą się z presją migracyjną, powinna być obowiązkowa. Ale to kraje członkowskie mogą wybrać, w jaki sposób chcą je wspierać. Mogą robić to poprzez relokację oraz na inne sposoby, więc nie ma przymusowej relokacji imigrantów" - powiedziała Johansson.

"Chcę odnieść się do pewnych manipulacji, które w niektórych mediach w Polsce się pojawiają w związku z wypowiedzią jednej z pań komisarz KE, pani komisarz Johansson. Otóż ona powiedziała, że +to wszystko nie oznacza przymusowej relokacji+. Szanowni państwo - jeżeli jakieś państwo musi zapłacić karę, jakiś kraj członkowski musi zapłacić karę 20-parę tysięcy euro za nieprzyjętego migranta, to jest to de facto przymus" - ocenił Morawiecki.

"Taka kara jest de facto przymusem - to punkt pierwszy. A punkt drugi - ja właśnie dokładnie o to poprosiłem, aby w związku z tym, że jeżeli taka jest wypowiedź, to chciałbym, żeby ona była wpisana - że nie ma przymusowych relokacji - w konkluzjach, żeby była zapisana ta zasada dobrowolności. Ponieważ nie było na to zgody, to nie ma naszej zgody na takie konkluzje Rady" - dodał Morawiecki.

"Komentarz na temat słów pani komisarz Johansson jest potrzebny, bo niektóre media próbują odwracać kota ogonem i udawać, że dystrybucja, rozdział migrantów według krajów członkowskich, jeżeli musi być opłacony - przepraszam za niepiękne słowo - haraczem na rzecz instytucji europejskich czy Bóg wie kogo, w wysokości 22 tys. euro, i to w czasie, kiedy za przyjętego uchodźcę z ogarniętej wojną Ukrainy otrzymaliśmy 50 do 100 euro - jest naprawdę jawną dyskryminacją, żeby nie powiedzieć ostrzej" - powiedział premier Morawiecki.

autorzy: Aleksandra Rebelińska, Grzegorz Bruszewski, Rafał Białkowski, Mikołaj Małecki

mar/