Szef rządu mówił na piątkowej konferencji prasowej w Brukseli, że unijny szczyt poświęcony był kwestiom bezpieczeństwa, stabilności i spokoju.
🇪🇺 Premier @MorawieckiM w #Bruksela: My opieramy się o twarde konkluzje z 2018 roku, które są do dzisiaj obowiązujące, a uległość zachęca tylko przestępców. Uważam, że z każdym krokiem w tył Europa będzie miała coraz większy problem.
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) June 30, 2023
"Bezpieczeństwo na naszych granicach i bezpieczeństwo wewnątrz naszych państw, spokój, porządek publiczny - to są wartości, od których wszystko inne się zaczyna. Wartości, od których zaczyna się możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, normalne życie społeczne" - powiedział szef polskiego rządu.
Zaznaczył, że otwieranie granic musi odbywać się po uwzględnieniu podstawowych potrzeb związanych z bezpieczeństwem. "Dlatego Polska pozostała przy naszym stanowisku, które zostało określone jako konsensus Rady Europejskiej w 2018 r., potwierdzony w 2019 r. i do dzisiaj stanowi obowiązujący kanon decyzji politycznych, którymi inne instytucje powinny się kierować" - powiedział premier.
🇪🇺 Premier @MorawieckiM w #Bruksela: Polska pozostaje przy swoim stanowisku i konkluzjach Rady Europejskiej z 2018 r. Cieszymy się, że Polska jest krajem bezpiecznym, ale widzimy, co dzieje się w krajach Europy Zachodniej, które borykają się z problemami i widzimy także ryzyka,… pic.twitter.com/FCXeOMA56w
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) June 30, 2023
Premier o zamieszkach we Francji: czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce?
Szef polskiego rządu zwrócił uwagę, że prezydent Francji musiał wcześniej opuścić spotkanie unijnych przywódców.
"Prezydent Emmanuel Macron, z którym się dziś rano widziałem, musiał opuścić szczyt wcześniej po to, aby zajmować się tematami ogromnych zamieszek, płonących samochodów, opon, wybijanych szyb, kradzieży, rozbojów i bardzo wielu przestępstw, które teraz mają miejsce we Francji" - powiedział. Plądrowane sklepy, dewastowane restauracje, podpalane radiowozy, barykady na ulicach ". Czy taki obraz chcielibyśmy widzieć w Polsce? Czy Polacy tego sobie by życzyli?" - zastanawiał się Morawiecki.
"Myślę, że wszyscy Polacy odpowiedzą - również zwolennicy opozycji, że to nie jest obraz, który byśmy chcieli oglądać" - dodał.
🇪🇺 Premier @MorawieckiM w #Bruksela: Prezydent Francji @EmmanuelMacron, z którym się rano widziałem, musiał opuścić szczyt wcześniej, by zająć się tematami zamieszek, palących się samochodów, opon, wybijanych szyb i wielu przestępstw. Czy takie obrazy chcielibyśmy widzieć w…
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) June 30, 2023
Premier podkreślał jednocześnie, że rząd chce podtrzymać bezpieczeństwo granic. "Bezpieczną politykę migracyjną, taką jaką prowadziła RP w ostatnich latach" - powiedział.
Wskazywał też, że migracja wiąże się z handlem żywym towarem.
"Handel żywym towarem odbywa się poprzez przemytników, różne organizacje pozarządowe, które napiętnowane zostały nawet w oficjalnych raportach wyprodukowanych w Brukseli, choćby Fronteksu" - mówił.
"Nie chcemy takich scen na ulicach polskich miast" - podsumował.
Szef rządu nawiązywał ponadto do konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. Jak mówił, była to odpowiedź na ówczesny kryzys migracyjny. Przypomniał, że w 2015 r. sytuacja była "niemal identyczna jak dzisiaj". Jak mówił, Rada UE postanowiła o przymusowej relokacji nielegalnych migrantów. "To jest polityka wymuszona na wielu krajach, w tym Europy Środkowej" - mówił.
"Ostatecznie w 2018 roku przyjęto konkluzje, które do dzisiaj obowiązują. Z tamtych błędów wyciągnięto wnioski. Dzisiaj, jeśli nie zajmujemy się przyczynami nielegalnej migracji u ich źródeł, to stworzymy tylko wielką kulką śniegową kolejnych fal migrantów" - ocenił. "Otworzymy drzwi, wpłynie cała rzeka nielegalnych migrantów, to z czym mamy dzisiaj do czynienia we Francji czy Szwecji" - dodał.
Premier: jeżeli państwo musi zapłacić za nieprzyjętych migrantów, to jest to przymus
Szef rządu odniósł się do wypowiedzi unijnej komisarz ds. wewnętrznych Ylvy Johansson, która w rozmowie z TVN24 stwierdziła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.
"Nie, nikt nie jest zmuszany do przyjmowania jakichkolwiek migrantów. Wniosek i ogólne podejście Rady jest takie, że solidarność wobec krajów, które mierzą się z presją migracyjną, powinna być obowiązkowa. Ale to kraje członkowskie mogą wybrać, w jaki sposób chcą je wspierać. Mogą robić to poprzez relokację oraz na inne sposoby, więc nie ma przymusowej relokacji imigrantów" - powiedziała Johansson.
"Chcę odnieść się do pewnych manipulacji, które w niektórych mediach w Polsce się pojawiają w związku z wypowiedzią jednej z pań komisarz KE, pani komisarz Johansson. Otóż ona powiedziała, że +to wszystko nie oznacza przymusowej relokacji+. Szanowni państwo - jeżeli jakieś państwo musi zapłacić karę, jakiś kraj członkowski musi zapłacić karę 20-parę tysięcy euro za nieprzyjętego migranta, to jest to de facto przymus" - ocenił Morawiecki.
"Taka kara jest de facto przymusem - to punkt pierwszy. A punkt drugi - ja właśnie dokładnie o to poprosiłem, aby w związku z tym, że jeżeli taka jest wypowiedź, to chciałbym, żeby ona była wpisana - że nie ma przymusowych relokacji - w konkluzjach, żeby była zapisana ta zasada dobrowolności. Ponieważ nie było na to zgody, to nie ma naszej zgody na takie konkluzje Rady" - dodał Morawiecki.
"Komentarz na temat słów pani komisarz Johansson jest potrzebny, bo niektóre media próbują odwracać kota ogonem i udawać, że dystrybucja, rozdział migrantów według krajów członkowskich, jeżeli musi być opłacony - przepraszam za niepiękne słowo - haraczem na rzecz instytucji europejskich czy Bóg wie kogo, w wysokości 22 tys. euro, i to w czasie, kiedy za przyjętego uchodźcę z ogarniętej wojną Ukrainy otrzymaliśmy 50 do 100 euro - jest naprawdę jawną dyskryminacją, żeby nie powiedzieć ostrzej" - powiedział premier Morawiecki.
autorzy: Aleksandra Rebelińska, Grzegorz Bruszewski, Rafał Białkowski, Mikołaj Małecki
mar/