Kwoty, jakie zarobił film „Indiana Jones i Artefakt przeznaczenia”, wyglądają przyzwoicie tylko na papierze. Kiedy jednak weźmie się pod uwagę to, że budżet tej produkcji wynosił aż 295 milionów dolarów, widać wyraźnie, że dzieło Jamesa Mangolda ma niewielkie szanse na przyniesienie zysku. Tak słabe wyniki otwarcia kosztownych widowisk filmowych prawie zawsze oznaczały finansową klęskę. Nawet jeśli mowa o tak legendarnym bohaterze filmowym jak Indiana Jones.
Dobrym materiałem porównawczym są wyniki kasowe komiksowego widowiska „Flash”, które w weekend otwarcia zarobiło 75 milionów dolarów w Ameryce Północnej, a w sumie na całym świecie 139 milionów. Już wiadomo, że film Andy’ego Muschiettiego przyniósł straty, a kosztował 100 milionów mniej niż „Indiana Jones i Artefakt przeznaczenia”. Nadzieją może napawać jedynie zbliżające się w Stanach święto 4. lipca, ale za chwilę będzie musiał się zmagać z konkurencją w postaci siódmej części „Mission: Impossible”.
Miniony weekend nie był łaskawy dla premier filmowych. Z widmem klapy kasowej musi mierzyć się również animacja „Miss Kraken. Ruby Gillman” studia DreamWorks Animation. Kosztujący 70 milionów dolarów film zarobił w Ameryce Północnej 5,2 miliona dolarów, co dało mu zaledwie szóste miejsce w tamtejszym box-office. W sumie na całym świecie film ten zarobił zaledwie 12,5 miliona dolarów.
Drugie miejsce północnoamerykańskiego box-office’u przypadło filmowi „Spider-Man: Poprzez multiwersum”, który zarobił 11,5 miliona dolarów. Na całym świecie ta animacja zarobiła w sumie ponad 600 milionów dolarów ugruntowując swoją pozycję kasowego hitu. Na trzecim miejscu znalazł się film „Między nami żywiołami” (11,3 miliona), a zaraz za nim są „Bez urazy” (7,5 miliona) oraz „Transformers: Przebudzenie bestii” (7 milionów). (PAP Life)
kgr/