Piotr Müller: skoro PO mówi, że nie ma przymusowej relokacji, niech zapłaci pieniądze, których rzekomo nie trzeba płacić

2023-07-07 08:55 aktualizacja: 2023-07-07, 16:59
Piotr Müller, Fot. PAP/	Tomasz Gzell
Piotr Müller, Fot. PAP/ Tomasz Gzell
Skoro politycy PO mówią, że nie ma żadnej przymusowej relokacji, to niech podpiszą weksel, że zapłacą te pieniądze za nieprzyjęcie migrantów, których rzekomo nie trzeba płacić - powiedział w TVP info rzecznik rządu Piotr Müller.

Rzecznik rządu został zapytany w TVP info o wypowiedź szefa klubu KO Borysa Budki, który powiedział, że to PiS jest jedynym ugrupowaniem, które chce przymusowej relokacji migrantów. Müller odparł, że słuchając tej wypowiedzi zastanawiał się, "czy to nie jakaś sztuczna inteligencja, a właściwie nieinteligencja nie podpowiedziała tego przewodniczącemu klubu KO".

"Bo przecież to ich grupa, grupa Webera, EPP popiera właśnie przymusową relokację, bo jak inaczej nie nazwać przymusowej relokacji, 'jeżeli nie przyjmujesz osoby, to płacisz ponad 20 tys. euro'" - podkreślił rzecznik rządu.

"Ale, mam taki pomysł, to może w takim razie niech wszystkie te osoby z Platformy Obywatelskiej podpiszą dzisiaj weksel, że zapłacą te pieniądze, których rzekomo nie trzeba będzie płacić (...) za każdą osobę po 20 tys euro, bo przecież nie ma żadnej przymusowej relokacji - podkreślił Müller.

Na uwagę, iż ta opinia, że nie ma żadnych obowiązków relokacyjnych wydaje się być powszechna, bo podobne rzeczy mówią przedstawiciele Lewicy, czy Polski 2050 więc może to rząd PiS w tej sprawie nie ma racji, rzecznik rządu przypomniał, że już raz PO zgodziła się na podobny mechanizm.

"Na szczęście później w ramach różnych dyskusji unijnych on został przyblokowany. Natomiast oni wiedza doskonale, że ten proces legislacyjny, który w tej chwili trwa w UE, on jeszcze potrwa chwilę, jeszcze kilka miesięcy, bo jest w PE. Więc czekają, modlą się o to, aby tylko to się przedłużyło poza wybory parlamentarne w Polsce, bo wtedy nie będą musieli głosować, pokazywać, jaka jest ich rzeczywista intencja. A w Berlinie to wprost mówią o tym przedstawiciele partii politycznych, czekają na to, aż rzekomo zmieni się rząd w Polsce, wtedy się ten nowy rząd ma na to zgodzić" - powiedział rzecznik rządu.

I - jak dodał - "dlatego właśnie PO nie chce referendum (ws. relokacji migrantów)".

"Bo, jeżeli będzie referendum i ono będzie wiążące, to nie będzie mogła nigdy ustąpić Niemcom czy innym państwom, które żądają tego typu rozwiązań".

Na pytanie, czy jakie znajdą się w tym referendum pytania, bądź pytanie Müller odparł, że "ono jest w tej chwili konstruowane pod kątem prawnym tak, żeby faktycznie miało taki wymiar wiążący".

Dodał, że pytanie to zostanie w lipcu przedstawione.

"Tak, aby faktycznie w dniu wyborów to referendum się odbyło. Ale kiedy będą wybory, to jest decyzja prezydenta, więc jeszcze siłą rzeczy nie sposób wskazać konkretnej daty samego referendum" - powiedział rzecznik rządu.

Dopytywany, czy w tym referendum pojawią się też jakieś inne kwestie Müller powiedział, że na ten moment to jest jedyne pytanie ws. relokacji migrantów.

"Jeżeli pojawią się jakieś inne propozycje to oczywiście każda będzie rozważana" - dodał.

Pod koniec czerwca na konferencji po szczycie UE w Brukseli premier Mateusz Morawiecki powiedział, że w razie próby przełamania konkluzji Rady Europejskiej z 2018 r. ws. relokacji, Polska jest gotowa przygotować pozew do TSUE. Wskazał, że Polska stoi na stanowisku, że jedyną obowiązującą regulacją jest właśnie to postanowienie Rady Europejskiej z roku 2018.

Konkluzje unijnego szczytu z czerwca 2018 r. mówią wyraźnie, że migranci trafiający na terytorium UE mają być kierowani do ośrodków utworzonych w państwach członkowskich "wyłącznie na zasadzie dobrowolności", gdzie dochodziłoby do rozróżnienia między nielegalnymi migrantami, którzy musieliby opuścić UE, a tymi którzy potrzebują ochrony międzynarodowej. Konkluzje te mówią też, że "w kontekście tych ośrodków (…) relokacja i przesiedlenie będą miały charakter dobrowolny".

Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson odwiedzając włoską wyspę Lampedusa, na którą przybywają setki migrantów z Afryki Północnej oświadczyła podczas konferencji prasowej, że "jeśli jakieś państwo nie zaangażuje się w relokację +migrantów+ musi płacić, nie tylko krajom, które są pod presją, ale także krajom trzecim".

Słowa te padły kilka dni po udzielonym TVN24 wywiadzie, gdzie Johansson mówiła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum. (PAP)

autor: Edyta Roś

kw/