Warchoł odniósł się w ten sposób do corocznego raportu dotyczącego praworządności w krajach UE, który został opublikowany przez Komisję Europejską. W jego ocenie "co roku dostajemy tendencyjny raport oparty wyłącznie na odczuciach i twierdzeniach opozycji".
"Zamiast rzeczowego dokumentu powstaje raport będący tubą propagandową naszych oponentów politycznych. Nie może być inaczej, skoro zarzuty są fałszywe. Co więcej, oceny, które wystawia Komisja Europejska, nie leżą w zakresie jej kompetencji. Raport jest więc dowodem na łamanie prawa przez Komisję Europejską, a także stosowanie przez nią podwójnych standardów" - zaznaczył.
Dodał, że przy opracowywaniu założeń reformy sądownictwa posiłkowano się rozwiązaniami, które już funkcjonują w innych krajach. "I okazuje się, że to, co jest dobre w Hiszpanii czy Niemczech, u nas jest już złe" - mówił.
Na uwagę o tym, że tym razem pojawił się nowy punkt, a mianowicie dotyczący Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 ocenił, że "to jest wyjątkowo obrzydliwe".
"Była już ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher w jednym z wywiadów powiedziała wprost, że informacje o problemach z praworządnością w Polsce, które docierały do Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, były efektem rosyjskiej dezinformacji. I jak podkreślała: "Zarówno Unia, jak i Ameryka, przyjmowały ją bezkrytycznie". I w tej sytuacji Komisja Europejska stawia nam zarzut, że chcemy sprawdzić, jak daleko sięgały rosyjskie wpływy w Polsce. Przecież gdyby nie ogromne nieprawidłowości, które miały miejsce w ostatnich latach, dekadach, to ona by nie została powołana" - mówił.(PAP)
sm/