Lekarze na wszczepienie Wojtkowi i jeszcze innym czterem młodym pacjentom spersonalizowanej zastawki wykonanej przez producenta z Korei musieli uzyskać zgody niezbędne w przypadku zastosowania terapii eksperymentalnej. Takie zastawki nie zostały jeszcze dopuszczone do stosowania w Europie, mimo że są implantowane pacjentom m.in. w USA czy Azji.
"Chciałbym podziękować prof. Grażynie Brzezińskiej i dr. Adamowi Koleśnikowi z Instytutu Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, dlatego że te zabiegi robimy wspólnie. To medycyna personalizowana – pacjent otrzymuje zastawkę skonstruowaną specjalnie dla niego. Do tej pory u dzieci stosowaliśmy adaptowane zastawki przeznaczone dla osób dorosłych – zastawki z aorty adaptowane były do tętnicy płucnej. W tym przypadku mamy pacjenta, który dostał zastawkę wyłącznie do drogi wypływu z prawej komory, dopasowaną anatomicznie" – wyjaśnił kierownik Kliniki Kardiologii w prof. Tomasz Moszura.
Dodał, że pierwsze wyniki badań u chłopca, który przeszedł zabieg dwa tygodnie temu są rewelacyjne. Wojtek miał niedomykalność zastawki płucnej – to powikłanie często pojawia się u osób, które wcześniej przechodziły operacje kardiochirurgiczne.
"Wojtek urodził się w 2013 r. W drugiej dobie życia zdiagnozowano u niego złożoną wadę serca. Trafił do kliniki w Poznaniu, gdzie w szóstej dobie przeprowadzono u niego operację na otwartym sercu. Potem były powikłania. Z ich powodu w 2016 r. byliśmy we Wrocławiu na balonikowaniu i zamknięciu dziurek między przedsionkami i komorami. I przyszedł rok 2023 – jesteśmy w Łodzi, chylimy czoła przed panem profesorem, doktorem i całym personelem kliniki, a my będziemy teraz wracać do zdrowia" – podkreślił ojciec chłopca Sławomir Augustyniak.
Zastawka samorozprężalna z wszytymi płatkami z osierdzia, pozbawionymi czynników immunogennych, została wszczepiona Wojtkowi drogą przezskórną, a więc chłopcu oszczędzono rozległej operacji kardiochirurgicznej z otwieraniem klatki piersiowej i zastosowaniem krążenia pozaustrojowego.
"Operacje kardiochirurgiczne z krążeniem pozaustrojowym są najtrudniejszymi i najcięższymi w chirurgii człowieka. Uniknięcie chociaż jednej takiej operacji to ogromna rzecz" – podkreśliła dyrektorka ICZMP prof. Iwona Maroszyńska.
Zanim zastawka została wykonana w koreańskiej firmie biotechnologicznej zakwalifikowani do zabiegów młodzi pacjenci byli poddani badaniu tomograficznemu. Na podstawie pobranych wymiarów wykonano wydruk 3D anatomii serca i drogi wypływu z prawej komory i naczyń płucnych. To pozwoliło na sprawdzenie, czy zastawka pasuje do wyznaczonego miejsca i czy się w nim utrzyma.
"Implantacje wykonujemy przez żyłę udową bądź szyjną. W miejscu, gdzie chcemy umieścić zastawkę ustawiamy system wprowadzający. Zaletą zastawki jest to, że ona samoistnie się ustawia – nie ma koniecznośći jej poszerzania, bo sama się rozpręża i układa w miejscu implantacji. Jest bardzo delikatna, nie naciska na struktury otaczające, oraz bezpieczna i krótka, a więc możemy ją zakładać u pacjentów o masie ciała poniżej 30 kg" – opisał zabieg kierownik Pracowni Hemodynamiki w ICZMP dr Paweł Dryżek.
Pięcioro dzieci, którym wszczepiono spersonalizowane zastawki, czuje się dobrze – badania potwierdzają, że implanty działają zgodnie z oczekiwaniami. Po dwóch dniach od implantacji młodzi pacjenci mogli poruszać się samodzielnie. Po dwóch tygodniach opuścili szpital i – jak zaznaczył dr Dryżek – mogą żyć bez żadnych ograniczeń.
Koszty przygotowania do zabiegu, implantacji i zastawki to ponad 100 tysięcy złotych. W przypadku pięciorga pacjentów ICZMP pokrył je NFZ. O możliwości implantowania zastawki spersonalizowanej zadecydowała komisja bioetyczna, której lekarze z ICZMP przedstawili projekt badawczy. Za pozytywne zaopiniowanie projektu i umożliwienie sprowadzenia zastawek prof. Moszura dziękował prezesowi Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
"Równocześnie zwracamy się z prośbą o kolejne. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że Europa została w tyle w stosunku do Stanów Zjednoczonych czy krajów azjatyckich. Unia Europejska w pewnym sensie przesadziła z restrykcjami. Część produktów, które mają rejestrację w USA i Azji, w UE dopiero się o nią dobija. Nie wiem, dlaczego tak jest. Jestem kardiologiem interwencyjnym od 25 lat i zawsze było odwrotnie – to UE wyznaczała trendy nowych technologii i produktów. Teraz jesteśmy w tyle, ale mamy nadzieję, że to się zmieni" – dodał prof. Moszura.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
jc/