Zdaniem profesor, poziom straumatyzowania ukraińskiego społeczeństwa osiągnął niezwykle wysoki pułap. Dotyka to zwłaszcza weteranów wojennych, którzy doświadczyli niezliczonych sytuacji związanych z obcowaniem ze śmiercią, zabijaniem, cierpieniem.
Według niej, reakcja człowieka na traumatyczne wydarzenia w dużej mierze zależy od doświadczenia. Jeśli jest ono wielokrotne i intensywne, może prowadzić do rozwoju zespołu stresu pourazowego (PTSD). Nie jest to jednak jedyny czynnik wpływający na ten proces, inne wiążą się z psychiką danej osoby.
"Niektórzy mają taką konstrukcję psychiczną, że są bardziej podatni na stres, silniej reagują lękiem i gorzej sobie z nim radzą" - powiedziała dr Kaczmarek. Decydują o tym m.in. cechy osobowości czy wiek, oraz samo zetknięcie się z wojną - im bardziej jest ono związane ze śmiercią, z okrucieństwem, z widokiem zmasakrowanych zwłok i krwawymi doświadczeniami, tym ciężej jest sobie z tym poradzić.
Symptomy traumy wojennej
"Większość zaburzeń i problemów psychicznych oznacza cierpienie" - zaznaczyła psycholog. Wytłumaczyła, że w przypadku PTSD charakterystycznym objawem jest natrętne i natarczywe nawracanie traumatycznych wspomnień. Obrazy, zapachy i dźwięki powracają, co powoduje uczucie przytłoczenia.
Dochodzi również do odrętwienia i unikania sytuacji związanych z traumą. Osoba traci zainteresowanie tym, co wcześniej sprawiało jej radość, a perspektywa czasowa staje się zawężona - pojawia się przekonanie, że życie nie ma nam już nic do zaoferowania. Towarzyszy temu poczucie samotności i braku zrozumienia, dlatego tak ważne jest społeczne wsparcie.
Dodała, że u ludzi dotkniętych wojną często występują symptomy nadmiernego pobudzenia, mogą być rozdrażnieni i zmagać się z problemami ze snem oraz wybuchami agresji. "Weterani często mają trudności z kontrolowaniem swojej agresji i sięgają po różnego rodzaju substancje, aby poradzić sobie z lękiem. W niektórych przypadkach mogą wystąpić epizody amnezji, gdzie pewne fragmenty traumy są czasowo zapominane" - powiedziała.
Profesor przypomniała, że traumy wojenne istnieją od zawsze, ale dopiero w latach 80. powstał termin PTSD jako jednostka zaburzeń psychicznych. "Także po II Wojnie Światowej obserwowano problemy psychiczne u bardzo wielu osób - żołnierzy, jeńców obozów koncentracyjnych" - zaznaczyła.
"Stresory są podobne, ta wojna w Ukrainie jest wojną 'starego typu' - z żołnierzami w okopach, ludność cywilna nie jest izolowana i cierpi. Działania wojenne zawsze niosą ze sobą traumatyczne doświadczenia. Po II Wojnie Światowej ludzie w Polsce nie chcieli rozmawiać o swoich doświadczeniach, zaczęli o nich mówić dopiero wiele lat później" - zauważyła.
Zwróciła szczególną uwagę na zapewnienie społecznego wsparcia i poczucia sprawiedliwości. "Powrót do normalnego życia po wojnie nie jest łatwym zadaniem, a im warunki są obiektywnie trudniejsze, na przykład ze względu na kryzys gospodarczy w kraju, tym trudniej z tym się uporać" - oceniła.
Psycholog podkreśliła, że powrót do normalności wymaga czasu i wysiłku - jednostki oraz całego społeczeństwa. Tworzenie warunków sprzyjających leczeniu, rehabilitacji i reintegracji osób dotkniętych traumą jest niezwykle istotne dla tworzenia zdrowszego i bardziej odpornego społeczeństwa.
"PTSD jest możliwe do leczenia, a metody terapeutyczne okazują się dość skuteczne" - oceniła naukowiec. Skuteczna jest zarówno farmakoterapia, jak i psychoterapia, ze szczególnym naciskiem na terapie poznawczo-behawioralne. "Wbrew powszechnym skojarzeniom, terapie nie polegają wyłącznie na psychoanalizie i opowiadaniu o traumatycznych doświadczeniach. Są to raczej krótkotrwałe terapie, trwające na przykład 12 lub 18 tygodni, które przynoszą wyraźne poprawy. W większości przypadków najcięższe objawy ustępują" - wyjaśniła.
"Terapia może pomóc w zwalczaniu nadmiernego lęku i nawracających wspomnień, zwłaszcza gdy traumatyczne doświadczenia są długotrwałe i intensywne. Niemniej taka osoba może nadal odczuwać poczucie bezsensu świata i życia. Terapie oferują jednak nadzieję, ponieważ zwykła rozmowa nie wystarcza w przypadku tego typu problemów" - powiedziała dr Kaczmarek.
Przyznała, że niezwykle istotne jest, aby żołnierze mieli możliwość odpoczynku, "co w trakcie intensywnych działań wojennych jest bardzo trudne". Jednym z czynników silnie wpływających na rozwój zespołu stresu pourazowego jest przemęczenie, a - jak podkreśliła - podczas walk to zmęczenie jest ogromne.
"Ciągłe napięcie, brak możliwości spania przez długie godziny i słaba jakość snu w takich warunkach stwarzają wyjątkowe wyzwanie dla organizmu. Radzenie sobie ze stresem wymaga zasobów, a im mniej zasobów ma jednostka, tym szybciej wyczerpuje się jej zdolność do radzenia sobie ze stresem" - zauważyła.
Reakcja "walki lub ucieczki"
Psycholog wyjaśniła, że człowiek ma naturalne mechanizmy obronne i jest zdolny do radzenia sobie ze stresem, bo nasz organizm wytwarza hormony mobilizujące, które przygotowują nas na reakcję "walki lub ucieczki", ale "człowiek nie jest naturalnie przystosowany do tak intensywnych wydarzeń i nie ma konstrukcji psychicznej, która pozwoliłaby mu przyzwyczaić się do tego rodzaju sytuacji" - zauważyła.
Jej zdaniem, proces dochodzenia do siebie całego społeczeństwa będzie trwał dziesiątki lat - to samo dotyczy społeczeństwa rosyjskiego. "Oni także doświadczają traumatycznych doświadczeń, a zakładając, że wojna zakończy się porażką Rosji, można przypuszczać, że weterani powracający z takiej wojny znajdą się w jeszcze trudniejszej sytuacji psychicznej" - oceniła.
Autorka: Delfina Al Shehabi
mmi/