W strajku, zaplanowanym do godz. 7:00 we wtorek, bierze udział ok. 46 tys. młodszych lekarzy, czyli tych, którzy mają już uprawnienia do wykonywania zawodu, ale jeszcze kontynuują studia podyplomowe w celu zdobycia specjalizacji. Stanowią oni około połowy wszystkich lekarzy szpitalnych w Anglii i jedną czwartą wszystkich lekarzy pracujących w przychodniach.
Młodsi lekarze domagają się podwyżek o 35 proc., co jak wyjaśniają, byłoby wyrównaniem realnych płac do poziomu z 2008 roku, bo od tego czasu rosły one wolniej niż inflacja. Minister zdrowia Steve Barclay określa te żądania jako nieracjonalne i powiedział, że strajk spowodował załamanie się negocjacji.
Rząd oferuje jedynie 6 proc. podwyżki, przekonując, że podnoszenie płac do poziomu inflacji spowoduje, iż nie uda się jej zahamować. Ale w Szkocji młodsi lekarze, którzy również mieli strajkować w tym tygodniu, odwołali swój protest, gdyż szkocki rząd zaoferował im podwyżkę w wysokości 17,5 proc. rozłożoną na dwa lata.
Rozpoczęty strajk młodszych lekarzy spowoduje odwołanie kolejnych dziesiątków tysięcy zaplanowanych zabiegów i wizyt lekarskich. Jak poinformowała publiczna służba zdrowia, w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy strajków lekarzy, pielęgniarek i innych członków personelu medycznego odwołano w Anglii 651 tys. rutynowych zabiegów i wizyt lekarskich, co spowodowało, że kolejki oczekujących na nie wydłużyły się jeszcze bardziej. Obecnie na zabieg nie będący nagłym przypadkiem lub konsultację lekarską czeka w Anglii 7,3 mln osób.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
ep/