„W Wilnie mocarstwa zachodnie nie wykorzystały okazji do wzmocnienia wschodniej flanki. Ponownie zignorowano Wschód z jego doświadczeniami. Zamiast uczynić Ukrainę de facto członkiem NATO, który może liczyć na wsparcie zachodnich partnerów, kraj pozostaje petentem błagającym o broń” – stwierdził autor.
W momencie gdy pierwsze bomby spadły na Kijów i „stało się jasne, że Rosja Władimira Putina jest naprawdę niegodziwa”, Zachód obiecywał poprawę. „Kraje bałtyckie, Polacy i Słowacy słusznie ostrzegali. Natomiast Niemcy, które w osobie Putina widziały partnera, zostały szczególnie zhańbione” – zauważył Puhl.
„Berlin i inni zachodni partnerzy zobowiązali się do uważniejszego słuchania młodszych członków UE i NATO, których doświadczenie zdobyte w strefie wpływów Związku Radzieckiego było w oczywisty sposób cenne” – dodał. Podkreślił, że już półtrora roku później „Zachód powtarza swój błąd”.
W trakcie zakończonego w środę szczytu NATO państwa bałtyckie, Polska i inne kraje Europy Wschodniej nalegały na klarowne perspektywy akcesyjne dla Ukrainy, przekonując, że „tylko konkretna perspektywa członkostwa Kijowa w NATO może położyć kres rosyjskiemu imperializmowi”.
Tymczasem zgromadzenie szefów państw i rządów z 31 krajów członkowskich, "pod presją Waszyngtonu i Berlina, ledwie wyszło poza mglistą deklarację, złożoną na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku”, obiecując Ukrainie wejście do NATO w nieokreślonym terminie.
„Polacy, kraje bałtyckie, Rumunia i inne rządy krajów Europy Wschodniej mogą być równie zszokowane, jak Ukraińcy, których prezydent Wołodymyr Zełenski określił wynik szczytu jako absurd. (…) Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Słowacja i Rumunia widzą to w ten sam sposób. Czują się jak kraje frontowe. Przyjęły miliony uchodźców z Ukrainy, zajmują się transportem broni do Kijowa. Nastroje w tych krajach po szczycie w Wilnie można by opisać następująco: walczymy tu za Zachód i nadal nie traktuje się nas poważnie” – stwierdził publicysta „Spiegla”.
Jak zauważył, atak na Ukrainę zmienił ten kraj, który „organizuje obronę przed liczebnie przeważającym przeciwnikiem” i jest obecnie „ściśle powiązany z Zachodem pod względem techniki wojskowej i dyplomacji”.
„Miliony Ukraińców są w UE. W Polsce wspomina się już o +wirtualnym członkostwie+ Ukrainy w UE i mówi o uchodźcach, którzy teraz na Zachodzie uczą się, czym jest funkcjonujące, demokratyczne państwo – to doświadczenia, które zabiorą ze sobą do domu. Inaczej niż przed wojną, obecnie zdecydowana większość Ukraińców opowiada się za członkostwem w NATO i UE” – dodał Puhl.
Decyzja podjęta w Wilnie „może poważnie przyhamować ten pęd na Zachód. „Walczymy, chcemy się zmienić, ale Zachód nas zawodzi – takie wrażenie mogła odnieść Ukraina” – stwierdził Puhl i zastanawia się, jak to przesłanie z Wilna odbiorą ukraińskie matki, które „wysyłają swoich synów na wojnę z Rosją” oraz „co to oznacza dla morale ukraińskich żołnierzy na froncie”.
„Polska, Czechy, Słowacja, Słowenia i kraje bałtyckie – wszystkie należały do pierwszej grupy państw, które dostały perspektywę przystąpienia do NATO i UE po rozpadzie Związku Radzieckiego. Wszystkie skorzystały z tej możliwości i nadały sobie struktury demokratyczne. (…) Co się stanie, gdy droga na Zachód zostanie zablokowana, można zobaczyć na Bałkanach” – podsumował publicysta. (PAP)
mmi/