Oświadczenie Rzecznika Praw Pacjenta jest związane z opublikowanym we wtorek przez "Fakty" TVN materiałem o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali, po tym, jak na tamtejszy SOR zgłosiła się kobieta po zażyciu tabletki poronnej, którą - jak zapewniała - kupiła sama w internecie. Według Policji istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła.
RPP przekazał, że o sprawie dowiedział się z materiału stacji TVN opublikowanego we wtorek wieczorem. W celu wyjaśnienia sytuacji wystąpiono m.in. do szpitali w Krakowie (5 Wojskowy Szpital Kliniczny i Szpital Miejski Specjalistyczny im. Gabriela Narutowicza), Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie oraz właściwej jednostki prokuratury. Nawiązano również kontakt z pełnomocniczką pacjentki.
Zwrócił uwagę, że ze wstępnych komunikatów wynika, iż życie i zdrowie pacjentki mogło być zagrożone. "Potrzebne są szczegółowe wyjaśnienia, w tym analiza dokumentacji i zapisów monitoringu" - dodał. "Art. 20 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta stanowi, że pacjent w czasie udzielania mu świadczeń zdrowotnych ma prawo do poszanowania intymności i godności" - podkreślił.
Rzecznik Praw Pacjenta zaznaczył, że należy jak najszybciej wyjaśnić sprawę i wszystkie okoliczności jej towarzyszące. "W tej sytuacji, prócz pełnej informacji dla opinii publicznej, najistotniejsze jest dobro pacjentki" - dodał. Naczelna Izba Lekarska zaapelowała do RPP o podjęcie działań w tej sprawie. Wyjaśniła, że wobec ujawnionej sytuacji, która spotkała panią Joannę, Samorząd prowadzi postepowanie wyjaśniające.
"Lekarz, który podejrzewa taką próbę, ma obowiązek powiadomić odpowiednie służby, by ratować zagrożone życie. Rozmowy z dyspozytorem 112 są nagrywane, stąd jest to do zweryfikowania (treść zawiadomienia). W przypadku naruszenia tajemnicy lekarskiej odpowiedni Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej rozpocznie postępowanie w sprawie" - wyjaśniono.
NIL zaznaczyła, że to, co spotkało pacjentkę, stanowi naruszenie praw pacjenta. "Mamy nadzieję, że sprawę z urzędu podejmie Rzecznik Praw Pacjenta. Nie ma naszej zgody na naruszanie prawa pacjenta do intymności, tajemnicy lekarskiej oraz na utrudnianie udzielania pomocy pacjentowi. Z tajemnicy lekarskiej w Polsce zwalnia sąd" - podkreśliła Naczelna Izba Lekarska. Wcześniej resort zdrowia zwrócił uwagę na fakt, że policję poinformował lekarz leczący pacjentkę.
"Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki" - podkreśliło Ministerstwo Zdrowia. Jak dodało, policja towarzyszyła zespołowi ratownictwa medycznego, który udał się w trybie pilnym do pacjentki.
"Od strony medycznej postępowanie lekarzy i personelu szpitali było prawidłowe" - zaznaczyło Ministerstwo Zdrowia. Jednocześnie wskazało, że w sprawie postępowania funkcjonariuszy policji należy kontaktować się z ich przełożonymi.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek podjął sprawę dotyczącą pani Joanny, wobec której interweniowali funkcjonariusze Policji - dowiedziała się PAP. Rzecznik zwrócił się do krakowskiego komendanta policji o wyjaśnienia i podanie powodów interwencji.
Wystąpienie RPO ma związek z opublikowanym we wtorek przez "Fakty TVN" materiałem o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej; jak zapewniała - kupiła ją sama w Internecie. Według Policji istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. Komenda Główna Policji w przekazanym PAP stanowisku przekazała, że "interwencja policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia".
W środę Komenda Główna Policji w przesłanym stanowisku podała, że interwencja policjantów nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia. Według KGP kobieta miała przyznać, że zażyła środki zakupione przez internet i odmówiła przekazania szczegółów dot. tego zakupu "W tej sytuacji, zgodnie z obwiązującym prawem (art. 124 ustawy Prawo farmaceutyczne – nielegalny obrót produktem leczniczym), Policja musiała zabezpieczyć nośniki (telefon komórkowy oraz laptop), z których dokonano transakcji, aby pozyskać informacje na temat osoby, rozprowadzającej produkty, mogące zagrażać życiu lub zdrowiu innych osób" - podała KGP.(PAP)
Autorka: Aleksandra Kiełczykowska
sm/