W środę Tusk zwołał konferencję w związku z opublikowanym we wtorek przez "Fakty" TVN materiałem o działaniach policjantów w jednym z krakowskich szpitali wobec kobiety, która trafiła na tamtejszy SOR po zażyciu tabletki poronnej; jak zapewniała - kupiła ją sama w internecie.
Jak mówił Tusk, pani Joanna została w szpitalu "otoczona przez policję, przy współpracy z prokuratorem, upokarzana". "Poniżano jej godność, zabrano jej własność, telefon, laptop. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym" - podkreślił. "Polska pod rządami PiS to nie tylko prokurator, policjant, ksiądz w szpitalu czy gabinecie ginekologicznym, PiS-owska władza ma zakusy, żeby wchodzić z buciorami w nasze życie". "1 października w Warszawie zorganizujemy marsz Miliona Serc, który da pewność zwycięstwa" - zapowiedział.
We wpisie na Twitterze, Rusecka oceniła, że "TVN i inne partie totalnej opozycji kłamią po raz kolejny, byle tylko uderzyć w rząd i zagrać na emocjach". "W sprawie pani Joanny, Naczelna Izba Lekarska potwierdziła, że służby zostały powiadomione z uwagi na podejrzenie próby samobójczej, a to obowiązek każdego lekarza" - napisała wicerzecznik PiS.
W kolejnym wpisie odniosła się do marszu zapowiadanego przez lidera PO 1 października. "Tusk organizuje marsz miliona. Powinien to być marsz miliona Polaków, których podpisy pod referendum edukacyjnym Platforma, będąc u władzy wyrzuciła do kosza. #hiPOkryzja" - napisała posłanka.
Według Policji w sprawie pani Joanny istniało podejrzenie popełnienia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła. Komenda Główna Policji przekazała, że "interwencja Policji nastąpiła po zawiadomieniu służb przez lekarza psychiatrę o możliwej próbie samobójczej jego pacjentki i przyjęciu przez nią substancji niewiadomego pochodzenia". (PAP)
Autor: Karol Kostrzewa
mmi/