„Rozpatrujemy dwa warianty: jeden, gdy wojna się skończy i wszystko się otworzy w ciągu dnia czy dwóch. I drugi, najbardziej prawdopodobny, zgodnie z którym możemy zaplanować niewielką liczbę rejsów już pod koniec tego roku” – oznajmił O’Leary.
Zastrzegł jednak, że jeśli Ukrainie nie uda się przekonać Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) i firm ubezpieczeniowych, iż ograniczona liczba lotów do Kijowa i Lwowa jest bezpieczna, to Ryanair nie będzie mógł ich wznowić.
„Powinniśmy być optymistami”
„Myślę, że powinniśmy być optymistami. Teraz ministerstwo (tj. ukraiński resort odbudowy i rozwoju infrastruktury) pracuje nad wznowieniem do końca bieżącego roku niektórych rejsów do Kijowa i Lwowa. Jeśli zdołają dowieść, że jest to bezpieczne, będziemy te rejsy realizować” – oznajmił.
O’Leary dodał, że w dalszej perspektywie Ryanair rozpatruje możliwość zbudowania w Europie kosztem 500 mln dol. własnej bazy obsługi technicznej samolotów, w tym silników samolotowych. „Myślę, że Ukraina byłaby bardzo interesującym miejscem na coś takiego” – powiedział. (PAP)
kno/