Prezes PiS: liczymy na to, że w referendum większość Polaków nie zgodzi się na przymusową relokację

2023-07-28 13:15 aktualizacja: 2023-07-29, 07:18
 Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas Pikniku Prawa i Sprawiedliwości w Stawiskach Fot. PAP/Artur Reszko
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas Pikniku Prawa i Sprawiedliwości w Stawiskach Fot. PAP/Artur Reszko
Liczymy na to, że w referendum większość Polaków nie zgodzi się na przymusową relokację imigrantów. Nie chcemy przeżywać tego, co duża część Europy Zachodniej, powtarzanie błędów nie jest wyrazem solidarności międzynarodowej - powiedział wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński w Polskim Radiu 24. Ujawnił także, kiedy odbędzie się konwencja wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, odniósł się tez do sytuacji związanej z wagnerowcami na Białorusi oraz stosunków polsko-ukraińskich.

W czerwcu prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi zostać poddana pod referendum. Zamiar przeprowadzenia referendum razem z przypadającymi na jesieni wyborami parlamentarnymi potwierdził premier Mateusz Morawiecki.

W piątek Jarosław Kaczyński był pytany, czy podtrzymuje ten pomysł w związku z tym, że sytuacja w UE zmieniła się, a do Węgier i Polski dołączyły inne państwa protestujące przeciwko tzw. paktowi migracyjnemu i przymusowej relokacji, m.in. Niemcy i Holandia. "Różnie można interpretować. Niemcy już nie tak dawno byli z nami w pewnej sprawie, później nagle się okazało, że to jest zupełnie przejściowe" - odpowiedział wicepremier.

"Przyjrzyjmy się temu, być może ma to związek z różnymi wydarzeniami, które odnoszą się nie tylko do sytuacji w samych Niemczech, choć na pewno coraz większe zdenerwowanie społeczeństwa niemieckiego tym, co się tam dzieje ze względu na imigrantów, jest tu czynnikiem istotnym (..) i prawdopodobnie rozstrzygającym" - mówił prezes PiS.

"Chcemy mieć zabezpieczenie przed tym, by ktokolwiek mógł złamać ważne referendum. Liczymy na to, że referendum będzie ważne i że oczywiście będzie referendum, w którym większość Polaków nie zgodzi się na tę przymusową relokację. I to po prostu każdemu, kto będzie przy władzy, nawet za wiele lat, (...) do nowego referendum w tej sprawie zwiąże ręce. W tym pozytywnym tego słowa znaczeniu" - powiedział Kaczyński.

"My po prostu nie chcemy przeżywać tego, co przeżywa duża część Zachodniej Europy. Bo nie jest wyrazem solidarności międzynarodowej powtarzanie błędów, które już są znane i właściwie przez wszystkich dostrzegane, tylko niektórzy już mają odwagę o tym mówić, a inni ciągle trzymają się tej starej zasady, że należy tej rzeczywistości po prostu nie zauważać" - wskazywał lider Prawa i Sprawiedliwości.

Na uwagę, że być może UE wycofa się z propozycji dotyczącej przymusowej relokacji imigrantów, Kaczyński odparł, że "być może, że się wycofa".

"Ale my tu chcemy mieć rzecz zapewnioną. Poza tym tam będą pewnie także i inne pytania, bo przecież choćby ze strony UE padają w tej chwili najróżniejsze, bardzo dziwne postulaty" -  zaznaczył, dodając, że wprowadzenie ich w życie mogłoby oznaczać, że "władze polskie niewielką tylko, bardzo niewielką częścią życia społecznego by kierowały". "My się na to w żadnym razie nie zgadzamy" - podkreślił.

W Senacie, kontynuującym w piątek posiedzenie, ma się odbyć m.in. głosowanie nad nowelą ustawy o referendum, która ma umożliwić przeprowadzenie referendum tego samego dnia, co wybory parlamentarne, prezydenckie lub do PE. 

Jarosław Kaczyński podał termin konwencji wyborczej PiS


Kaczyński zapowiedział, że konwencja wyborcza PiS odbędzie się pod koniec sierpnia albo na początku września. Przekazał, że program wyborczy jest obecnie w ostatniej fazie pisania i - jak mówił - odnosi się do wszystkich dziedzin życia.

Prezes PiS podkreślił, że autorów programu wyborczego jest wielu.

"To jest praca zbiorowa, oparta na naszym kontakcie ze społeczeństwem, na spotkaniach, (...) w trakcie których obywatele mówią nam o różnych sprawach" - dodał.

"Naszym zadaniem jest rozwiązywanie tych problemów wielkich, ale jest także dążenie do tego, żeby rozwiązywać te problemy nieporównanie mniejsze, nawet czasem indywidualne. To one wspólnie tworzą kształt życia społecznego" - wskazywał prezes PiS.

Prezes PiS: wagnerowcy na Białorusi są po to, aby tworzyć kryzysy skierowane przeciwko Polsce

Kaczyński pytany o to, czy stacjonujące na Białorusi oddziały wagnerowców mogą zagrozić Polsce odpowiedział, że wagnerowcy "nie są tam dla zabawy". "Są tam po to, żeby tworzyć różnego  rodzaju kryzysy, przede wszystkim skierowane przeciwko Polsce. Jak one będą wyglądały, czy to będzie kontynuacja wojny hybrydowej w ostrzejszym wydaniu, czy jeszcze coś gorszego, tego w tej chwili nie wiemy. Musimy być na to przygotowani" - podkreślił.

"Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że mamy dziś do czynienia na naszej wschodniej granicy z Białorusią z sytuacją nową - gorszą niż ta, która była na początku tego poprzedniego nacisku na tę granicę. Czynimy wszystko, żeby to zostało tak z naszej strony zrobione - mówię tu o przygotowaniach, rozbudowie systemu obrony - by te prowokacje, te działania się nie udawały" - zapewnił.

Pierwsze informacje o możliwym skierowaniu Grupy Wagnera na Białoruś podały rosyjskie media niezależne pod koniec czerwca. Prognozowały one, że najemnicy w liczbie około ośmiu tysięcy będą stacjonowali w obwodzie mohylewskim, w rejonie Osipowicz. Znajduje się tam do niedawna opuszczona, a potem pospiesznie remontowana, była baza wojskowa białoruskich wojsk rakietowych we wsi Cel.

W czwartek na konferencji prasowej w Krynkach, przy granicy z Białorusią szef MSWiA Mariusz Kamiński odnosząc się do obecności Grupy Wagnera na Białorusi powiedział, że "mamy do czynienia z ludźmi niewątpliwie bardzo niebezpiecznymi. Część z nich trafiła na Białoruś w wyniku umów politycznych zawartych między Rosjanami a reżimem białoruskim. Bardzo pilnie obserwujemy to, co się dzieje po tamtej stronie granicy" - zapewnił.

Poinformował, że na Białorusi przebywa między 1000 a 1200 najemników, a zdecydowana większość z nich, niemal wszyscy, znajdują się na poligonie w Osipowiczach. Pewna grupa, kilkudziesięciu najemników znajduje się na poligonie w okolicach Brześcia. "Obserwujemy tych ludzi, mamy jasność co do tego, gdzie są i co będą zamierzali robić" - powiedział Kamiński.

Dodał, że polskie służby są przygotowane na różne warianty. "Na pewno - chcę wszystkich uspokoić - nie pozwolimy, żeby zielone ludziki biegały nam po granicy. Do takiej sytuacji nigdy nie dojdzie. Jesteśmy dobrze zorganizowani, mamy przemyślane różne scenariusze" - zapewnił szef MSWiA.

Jarosław Kaczyński: nasi ukraińscy przyjaciele muszą zdać sobie sprawę, że nie poświęcimy polskiego rolnictwa

Należy stawiać sprawę polskich interesów w sposób zdecydowany; nasi ukraińscy przyjaciele muszą zdać sobie sprawę z tego, że nie poświęcimy naszego rolnictwa - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński.

28 kwietnia KE osiągnęła porozumienie z Polską, Bułgarią, Węgrami, Rumunią i Słowacją w sprawie ukraińskich produktów rolno-spożywczych, a 2 maja poinformowała o przyjęciu tymczasowych środków zapobiegawczych. Początkowo unijny zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do Bułgarii, Węgier, Polski, Rumunii i Słowacji obowiązywał do 5 czerwca, następnie został przedłużony do 15 września br. Dozwolony jest tranzyt zbóż przez terytoria tych krajów.

Kaczyński pytany o to, co stanie się po 15 września, jeśli KE nie przedłuży środków zapobiegawczych, odpowiedział, że ma nadzieję, iż tak się nie stanie, jednak w takim wypadku, strona Polska już jasno określiła co zrobi.

"Jeżeli tak się stanie, to będziemy musieli tutaj po prostu podjąć decyzję. Indywidualną, ale sądzę, że podejmą ją także inne państwa wschodniej flanki, co znaczy po prostu kontynuować tę blokadę" - oświadczył.

Wicepremier zaznaczył, że "trzeba stawiać sprawę naszych interesów w sposób zdecydowany" i nie możemy doprowadzić do zrujnowania polskiego rolnictwa, co 0 jego zdaniem - powinna zrozumieć strona ukraińska. "To jest coś czego po prostu nie możemy poświęcić i nasi ukraińscy przyjaciele powinni sobie zdawać z tego sprawę. My twardo bronimy ich interesów, tych podstawowych. Chcemy, żeby oni tę wojnę wygrali. Wszystko robimy, żeby wygrali, żeby znaleźli się w NATO, ale oni też muszą nasze interesy brać pod uwagę" - powiedział.

Kaczyński podkreślił, że cały czas możliwy jest tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę, jednak rząd chce uniknąć "błędu, który został popełniony na początku".

"Wtedy też zakładaliśmy, że to będzie tranzyt i tak nas zapewniono a w istocie doszło do dużej ilości różnych transakcji, które bardzo uderzyły w polskie rolnictwo i można powiedzieć w jakiejś mierze zdestabilizowały" - zaznaczył.

Prezes PiS powiedział, że po zakończeniu wojny, która - jak wyraził nadzieję - zakończy się zwycięstwem Ukrainy, będzie czas na traktatowe "ułożenie" stosunków polsko-ukraińskich. W traktacie tym - zdaniem Kaczyńskiego - "będą obronione interesy naszego rolnictwa". "My w konkurencji bezpośredniej z krajem, które ma ogromne obszary czarnoziemu i strukturę rolnictwa zupełnie inną niż nasza, pod wieloma względami efektywniejszą, po prostu nie mamy żadnych szans" - ocenił Kaczyński.

Ministrowie rolnictwa Rumunii, Słowacji, Węgier, Bułgarii i Polski zawiązali nieformalną koalicję krajów przyfrontowych. We wspólnym stanowisku postulują przedłużenie zakazu wwozu czterech produktów rolnych z Ukrainy (kukurydzy, pszenicy, rzepaku i słonecznika) przynajmniej do końca roku. Chcą też, by możliwe było rozszerzenie listy produktów objętych zakazem importu z Ukrainy.

Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu wwozu zboża z Ukrainy do tych pięciu krajów, to Polska sama zamknie swą granicę na te towary. 

Prezes PiS: żaden kraj nie może się pogodzić z relatywizacją ludobójstwa dokonanego na własnym narodzie

Jarosław Kaczyński został zapytany, czy Polskę satysfakcjonują deklaracje Ukrainy, które padły podczas uroczystych obchodów 80. rocznicy rzezi wołyńskiej.

"Nie, bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że żaden kraj nie może się pogodzić z jakąś relatywizacją ludobójstwa dokonanego na własnym narodzie, i to ludobójstwa wyjątkowo wręcz okrutnego" - odpowiedział. Dodał, że "trudno pod tym względem pobić Niemców, ale niestety Ukraińcom to się udało".

"Dla nas rozwiązanie tej sprawy w sposób jednoznaczny, a przede wszystkim prawo do ekshumacji, prawo do pochówków tych, którzy zostali zamordowani, to kwestia zupełnie podstawowa" - podkreślił Kaczyński.

Zaznaczył, że są także kwestie historyczne. "Nie tak dawno temu, oczywiście jeszcze przed wojną, jeszcze za czasów prezydenta (Petra) Poroszenki rozmawiałem z nim na ten temat i powiedziałem jasno, że z Banderą i jego podobnymi do świata Zachodu, a tam przecież chce wejść Ukraina, wejść się nie da" - powiedział prezes PiS.

80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 r., UPA dokonała skoordynowanego ataku na polskich mieszkańców 150 miejscowości na Wołyniu. Była to kulminacja trwającej już od początku 1943 r. fali zbrodni na Polakach, w której wyniku na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. osób.

Sprawcami ludobójstwa na Wołyniu byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Stepana Bandery), podporządkowana jej UPA oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, będąca sąsiadami Polaków, często związanymi z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją", zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców.

Między Warszawą i Kijowem od wiosny 2017 r. trwa spór wokół zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy, wprowadzonego przez ukraiński IPN. Zakaz został wydany po zdemontowaniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach, do którego doszło w kwietniu 2017 r.

Fundacja Wolność i Demokracja i Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowały w listopadzie 2022 r. o zgodzie władz ukraińskich na prace poszukiwawcze i ekshumacyjne, z udziałem polskich specjalistów, mogił Polaków zamordowanych przez UPA na terenie Ukrainy. Fundacja informowała na swoim profilu na Facebooku, że 2 listopada 2022 r. uzyskała zgodę władz ukraińskich na rozpoczęcie prac archeologiczno-poszukiwawczych mogił Polaków zamordowanych przez oddział UPA w lutym 1945 r. w miejscowości Puźniki na Podolu, w dawnym województwie tarnopolskim.(PAP)

autorzy: Aleksandra Rebelińska, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Marcin Chomiuk, Adrian Kowarzyk, Edyta Roś

mar/