Na Orlinku w Karpaczu wyścig kończył się dziewięć razy z rzędu w latach 1999-2007. Meta znajdowała się w pobliżu skoczni narciarskiej, której rekordzistą od 2004 roku jest Adam Małysz (94,5 m).
W niedzielę kolarze znów będą się wspinać na Orlinek. Właśnie na tym podjeździe swoje pierwsze zwycięstwo w zawodowej karierze odniósł w 2003 roku słynny Hiszpan Alberto Contador, wygrywając jazdę indywidualną na czas.
"To będzie ciekawy etap. Nawet jak będzie zła pogoda, to nic nie będziemy neutralizowali" - mówił dyrektor wyścigu Czesław Lang, nawiązując do sytuacji w Poznaniu, gdzie po gwałtownej burzy doszło do wielu kraks i podziału peletonu na mniejsze grupy, ale ostatecznie nie uwzględniono różnic czasowych na mecie.
"Orlinek to nie Mont Ventoux, ale wszystko zależy od tempa jazdy. Jeżeli znajdzie się zespół, który narzuci mocne tempo, to kolarze będą wjeżdżać na metę pojedynczo, a jeżeli nie, to przyjedzie pół peletonu. Mam nadzieję, że zobaczymy ciekawą walkę" - dodał Lang.
Będzie to najdłuższy etap tegorocznej edycji - 202,9 km. Z Leszna kolarze wystartują o godz. 13.20. Po drodze czeka na nich tylko jedna lotna premia w miejscowości Góra (18 km) oraz jedna premia górska na przełęczy pod Średnicą (185 km).
Etap powinien się zakończyć ok. godz. 18.30. (PAP)
kno/