Jednostka będzie szpicą inwazji, w której uczestniczyć będą jeszcze dwa inne ukraińskie oddziały, prowadzące równoległe ataki - relacjonuje brytyjska gazeta. Dodaje, że operacja będzie obejmowała uderzenia z lądu, powietrza i morza, których celem będzie osłabienie i sparaliżowanie wojsk rosyjskich.
Natowska taktyka
W ukraińskim ataku na Krym wezmą też udział jednostki pancerne, a cała operacja będzie wspierana przez ostrzał nowo dostarczonymi pociskami dalekiego zasięgu z Wielkiej Brytanii, USA i Niemiec - dodaje "Sunday Express".
Ukraińscy komandosi ćwiczą w obozie w hrabstwie Devon w południowo-zachodniej Anglii. Baza została zamknięta dla innych jednostek i osób postronnych. Szkolenia są prowadzone przez brytyjską piechotę morską i obejmują m.in. długie marsze, po których następują nocne ataki, ćwiczone z użyciem ostrej amunicji.
Ta operacja będzie polegała na wielu atakach na wojska rosyjskie; w tych szkoleniach kładziemy nacisk na stosowanie natowskiej taktyki, by wojska ukraińskie były w stanie "ukształtować pole walki" przed uderzeniem w serce wroga - powiedział "Sunday Express" jeden z wysokich stopniem brytyjskich wojskowych. "Możemy ich szkolić i pokazać jak używać sprzętu, ale sukces będzie zależał od zdolności Ukraińców do szybkiego dostosowania się do sytuacji i pokonywania wyzwań" - podkreślił.
Siły ukraińskie "wkrótce" wejdą na Krym - mówił szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Kyryło Budanow, cytowany w sobotę przez ukraiński portal TSN.
Istnieje realna możliwość, że Ukraina odbije Krym jeszcze w tym roku, bo rosyjskim wojskom zabraknie sprzętu - powiedział z kolei brytyjski minister obrony Ben Wallace w opublikowanym na początku czerwca wywiadzie dla "Washington Post".
Odbicie Krymu raczej nie nastąpi poprzez błyskawiczne uderzenie, chyba że wojska rosyjskie całkowicie się załamią; ale jeżeli ataki na Most Krymski będą kontynuowane i zablokują linię kolejową, co zbiegnie się z ofensywą, która zagrozi innym drogom zaopatrzenia, to w końcu będzie to miało wpływ na utrzymanie rosyjskiej kontroli nad Krymem - skomentował Keir Giles, ekspert ośrodka analitycznego Chatham House. (PAP)
pp/
arch.