Ukraiński żołnierz: podczas walk Rosjanie i kadyrowcy stosowali gaz [NASZE WIDEO]

2023-08-04 06:34 aktualizacja: 2023-08-04, 14:46
Żołnierze ukraińskiego 111. Batalionu Obrony Terytorialnej podczas patrolu zwiadowczego na granicy z Białorusią w Wołyniu. Fot. PAP/Leszek Szymański
Żołnierze ukraińskiego 111. Batalionu Obrony Terytorialnej podczas patrolu zwiadowczego na granicy z Białorusią w Wołyniu. Fot. PAP/Leszek Szymański
Podczas walk Rosjanie i kadyrowcy stosowali wobec żołnierzy ukraińskich otumaniający gaz - powiedział fotoreporter PAP Leszek Szymański przebywający w Ukrainie, który rozmawiał z oficerem prasowym, który po ataku gazem stracił świadomość i nie był w stanie odróżnić granatu od paczki papierosów.

"Ukraińscy zwiadowcy 111 batalionu Obrony Terytorialnej obecnie patrolują północno-zachodnią granicę. Cały batalion został sformowany z ukraińskich ochotników pochodzących z terenów okupowanych przez Rosjan" - powiedział w rozmowie z PAP.PL przebywający w Ukrainie fotoreporter PAP Leszek Szymański, który obserwował pracę żołnierzy.

Dodał, że żołnierze 111 batalionu Obrony Terytorialnej zostali przeniesieni w rejon Wołynia ze wschodu kraju, gdzie wcześniej walczyli z wagnerowcami w okolicach Bachmutu i Łymania.

"Teraz patrolują północno - zachodnią granicę kraju, ponieważ od połowy lipca na Białoruś przeniosło się kilka tysięcy najemników, co pogorszyło sytuację bezpieczeństwa w regionie. Żołnierze są też przygotowani na ewentualne prowokacje z ich strony" - wyjaśnił Szymański.

Żołnierze oprócz codziennego patrolu mają też regularne treningi strzeleckie. "Cały czas utrzymują gotowość bojową i ćwiczą na okolicznych poligonach. Żołnierze są zmobilizowani, wykonują swoje zadania i są gotowi, aby w każdej chwili wrócić na front" - dodał.

Szymański przekazał, że na froncie łymańskim i pod Bachmutem żołnierze odnieśli duże straty, a z ich oddziału zostało tylko 18 żołnierzy.

"Żołnierze, którzy ze mną rozmawiali, opowiedzieli, że ich zdaniem wagnerowcy to ludzie bardzo płytcy, którzy nie mają nic do stracenia. Rozmawiałem też z oficerem prasowym, który opowiedział mi o zdarzeniu na froncie, kiedy podczas walk z rosyjskimi żołnierzami DNR i LNR i kadyrowcami zastosowali wobec nich otumaniający gaz, a on sam został z frontu wycofany, ponieważ stracił świadomość i nie był w stanie odróżnić granatu od paczki papierosów" - powiedział i dodał, że oficer prasowy skarżył się też na uporczywy kaszel, którego nie mógł pozbyć się wiele tygodni.

Z informacji, jakie uzyskał fotoreporter wynikało, że "atakujący ich żołnierze nie byli w pełni świadomi".

"Szli do ataku wyprostowani, nie chowali się. Widać było, że są albo pod wpływem środków odurzających lub sparaliżowani tym gazem i zachowywali się irracjonalnie" - podsumował Szymański.

Jak poinformował z końcem lipca rzecznik ukraińskiej straży granicznej Andrij Demczenko, cytowany przez serwis RBK-Ukraina, obecnie na Białorusi jest ponad 5 tys. najemników rosyjskiej Grupy Wagnera. (PAP)

Autorzy: Agnieszka Gorczyca, Leszek Szymański

mmi/