W ubiegły wtorek MON poinformowało, że tego dnia doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie. Szef resortu Mariusz Błaszczak polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe. O incydencie zostało poinformowane NATO.
O systemy zabezpieczające polską przestrzeń powietrzną PAP zapytała specjalistów z należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej spółki PIT-Radwar, w ramach której opracowywana jest znaczna większość znajdujących się w Polsce radarów. Główny specjalista ds. systemów radiolokacyjnych dr inż. Piotr Szymański podkreślił w rozmowie z PAP, że spółka produkuje wiele różnych rodzajów radarów.
„Działając jako system mają one zapewniać pełen obraz tego, co dzieje się na polskim niebie” – tłumaczył.
Wyjaśnił, że średnio cykl projektowania i produkcji serii radarów zajmuje około dziesięciu lat. Jak wskazywał, PIT-Radwar korzysta z autorskich rozwiązań technologicznych, również dedykowanych wykrywaniu śmigłowców. Jak podkreślił, systemy przygotowane są także do wykrywania śmigłowców, które próbują się ukryć – np. zatrzymują się w powietrzu lub lecą tuż nad ścianą lasu.
Jak zaznaczył, chodzi przede wszystkim o radary SOŁA, których skuteczny zasięg, w przypadku śmigłowców poruszających się na niskich wysokościach, wynosi do 20 km.
„Radary te wykorzystywane były m.in. w Afganistanie, a zatem zostały sprawdzone w warunkach bojowych” – wyjaśnił Szymański.
Jak zastrzegł, radary, jak każdy sprzęt, mają pewne ograniczenia. Podkreślił, że - dysponując odpowiednią liczbą radarów - można je zniwelować.
„Istnieje proste rozwiązanie: to odpowiednie nasycenie terenu radarami. Biorąc pod uwagę długość granicy polsko-białoruskiej i wydarzenia ostatnich miesięcy, staje się jasne, że na tym odcinku potrzeba ich dużo więcej” – ocenił Szymański.
Długość granicy polsko-białoruskiej to ponad 400 km. Pytany o to, ile radarów potrzeba, by nasycenie sprzętem było na tym odcinku odpowiednie odpowiedział, że zależy to od promienia obserwacji danego radaru.
„W przypadku Soły jest to 20 km, więc na pokrycie 400 km potrzeba ich od 20 do 30. Dodatkowo, sprzęt używany jest w systemie rotacyjnym, więc de facto potrzeba ich około 40” – wyjaśnił Szymański.
Prezes PIT-Radwar dr inż. Przemysław Kowalczuk wyjaśnił, że rozmowy dotyczące zamówienia na radary Soła prowadził w imieniu MON były szef resortu Tomasz Siemoniak i wiceminister Czesław Mroczek.
„W 2013 r. Soła była gotowa do rozpoczęcia cyklu produkcyjnego. Pamiętam jak wraz z wojskowymi ekspertami oszacowaliśmy wtedy, że aby polskie granice były odpowiednio chronione, należałoby zamówić 48-54 radarów” – powiedział Kowalczuk.
Zaznaczył, że PIT-Radwar zaproponował podzielenie serii na kilka transz.
„Finalnie zamówiono osiem radarów. To pokazuje, gdzie tak naprawdę jest problem” – wskazał Kowalczuk.
Kowalczuk zaznaczył, że sytuacja uległa zmianie dzięki decyzjom szefa MON Mariusza Błaszczaka.
„Po objęciu resortu obrony przez ministra Błaszczaka sytuacja diametralnie się zmieniła. Na początku 2019 roku MON zamówiło pierwszą partię 16 radarów Bystra, czyli nowocześniejszego następcy Soły. A w 2023 roku złożono zamówienie na kolejne 22 sztuki” – poinformował prezes PIT-Radwar. Jak dodał, spółka spodziewa się kolejnych zamówień od MON.
„Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie zrobiliśmy wszystko, by przyspieszyć produkcję, a pierwsze sztuki radarów Bystra zostaną dostarczone na granicę jeszcze w tym roku” – zaznaczył Kowalczuk. Jak dodał, kolejne partie będą dostarczane „z kwartału na kwartał”. „Dzięki temu, wraz z MON i Wojskiem Polskim, będziemy sukcesywnie zwiększali bezpieczeństwo polskich granic” – zadeklarował prezes PIT-Radwar.(PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
kw/