Podczas rozmowy z konserwatywnym publicystą Markiem Thiessenem Duda został zapytany m.in. o to, dlaczego amerykańscy prawicowcy - których część sprzeciwia się pomocy Ukrainie - powinni poprzeć jej walkę.
"To bardzo proste. W tej chwili rosyjski imperializm może zostać powstrzymany tanio, bo amerykańscy żołnierze nie giną" - odpowiedział Duda. Jak dodał, Władimir Putin marzy o odzyskaniu terytorium Imperium Rosyjskiego i musi być powstrzymany teraz, "żeby nie stało się tak jak w I i II wojnie światowej, kiedy amerykańscy żołnierze musieli przelewać krew i poświęcać życie w Europie na rzecz przywrócenia pokoju i wolności światu".
Prezydent stwierdził, że nie obawia się zwycięstwa Republikanów w wyborach 2024 r., bo "nie ma wątpliwości, że Stany Zjednoczone doskonale rozumieją zagrożenie, jakie stwarza rosyjski imperializm".
Pytany o to, czy Ukraina ma obecnie wystarczająco broni, by zmienić sytuację na froncie, Duda odpowiedział, że choć dzięki pomocy z Zachodu, w tym Polski, Ukraińcy posiadają obecnie nowocześniejszy sprzęt niż Rosja, to odpowiedź brzmi "prawdopodobnie nie".
"Wiemy to poprzez fakt, że nie są obecnie w stanie prowadzić bardzo przełomowej ofensywy przeciwko rosyjskiemu wojsku. Krótko mówiąc, potrzebują więcej pomocy" - powiedział przywódca.
Duda odniósł się też m.in. do kwestii zagrożenia użyciem broni jądrowej przez Rosję. Jak stwierdził, nie sądzi, by Kreml zdobył się na taki ruch. "Uważam, że arsenał jądrowy w Rosji jest pod kolektywną kontrolą wielu ludzi - i nie jest tylko we władzy samego Putina. Więc potrzeba więcej niż jednej osoby, by o tym zdecydować" - powiedział prezydent.
Komentując szczyt NATO w Wilnie i kwestię przyszłości Ukrainy w NATO, Duda przyznał, że liczył, iż Ukraina otrzyma bardziej konkretne zapisy i zaproszenie. Dodał jednak, że zamierza naciskać na administrację USA, by zapewnić, że Kijów otrzyma zaproszenie podczas przyszłorocznego szczytu w Waszyngtonie.
"To nie jest kwestia tego, czy Putin i inni rosyjscy przywódcy pewnego dnia przestaną chcieć rządzić Ukrainą. Oni chcą rządzić światem. Pytanie brzmi: czy im pozwolić? (...) Myślę, że nie możemy im pozwolić. Nie możemy tolerować zmian granic w Europie siłą" - powiedział prezydent.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
mmi/