Jeśli te wartości, o które miałaby się Europa opierać mają jakiekolwiek znaczenie w praktyce, jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu, cała Europa powinna być tutaj - mówił wówczas śp. prezydent prof. Lech Kaczyński.
Dziś uznaje się, że prezydent Kaczyński w słowach wypowiedzianych 15 lat temu w Tbilisi, kilka dni po nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 r., gdy rozpoczęła się wojna rosyjsko-gruzińska, prawidłowo ocenił zarówno ówczesne zagrożenie dla bezpieczeństwa w Europie i na świecie ze strony Rosji, jak i przyszłe, takie jak inwazja na Ukrainę, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 r. Najczęściej przytaczana jest wypowiedź prof. Lecha Kaczyńskiego dotycząca kolejności rosyjskich ataków, jaką przewidywał w 2008 r. ówczesny prezydent RP.
"I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!" - powiedział wtedy w przemówieniu prezydent Kaczyński.
Na wiecu, którego gospodarzem był ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, polskiemu prezydentowi towarzyszyli przywódcy państw Europy środkowo-wschodniej: prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves, prezydent Litwy Valdas Adamkus, prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko i premier Łotwy Ivars Godmanis.
"Gdy zainicjowałem ten przyjazd niektórzy sądzili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał. Wszyscy przyjechali, bo Środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył, że jesteśmy podmiotem" - oświadczył prezydent RP, którego słowa były nagradzane przez tłum zgromadzony na placu w Tbilisi głośnymi owacjami.
"Jesteśmy tutaj, żeby wyrazić całkowitą solidarność" - powiedział prezydent prof. Lech Kaczyński, podkreślając, że Rosja po raz kolejny "pokazała twarz", którą uciskane przez nią w przeszłości narody "znają od setek lat".
Prof. Lech Kaczyński zapewnił, że kraje leżące w pobliżu Rosji nie będą jej z powrotem podlegać, że imperium, które zbudowała poprzez uciskanie innych narodów, nie powróci, a czasy jej dominacji ostatecznie się skończyły. Dlatego też, jak przekonywał prezydent RP, "dziś świat musiał zareagować" na agresję Moskwy wobec Tbilisi. "I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej. W szczególności Unia Europejska i NATO" - podkreślił polski prezydent.
"Jesteśmy (tutaj) po to, żeby podjąć walkę" - oświadczył prezydent Lech Kaczyński.
W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku Rosja napadła na Gruzję. Konflikt rozpoczął się po serii osetyjsko-rosyjskich prowokacji. Pod pretekstem ochrony ludności samozwańczych republik Rosja wprowadziła do nich swoje wojska, zajmując również część terytoriów Gruzji, z których potem się wycofała. W efekcie pięciodniowej wojny Tbilisi utraciło kontrolę nad separatystycznymi regionami, a Rosja 26 sierpnia 2008 roku uznała "niepodległość" Abchazji i Osetii Południowej, co Gruzja określiła jako "jawną aneksję".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent RP prof. Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego oraz ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała do Rosji na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zbrodni katyńskiej.
W 2014 r. Rosja dokonała nielegalnej aneksji leżącego na terytorium Ukrainy Krymu. 24 lutego 2022 r. rozpoczęła się inwazja Rosji na Ukrainę na pełną skalę, która trwa już ponad rok, i której nie udało się zapobiec społeczności międzynarodowej. Od początku wybuchu wojny Polska i kraje bałtyckie wspomagają Ukrainę humanitarnie oraz wysyłają sprzęt wojskowy wraz z zachodnią koalicją przeciw rosyjskiej agresji.(PAP)
kgr/