Zmarł Edward Dwurnik, malarz, który nazywał się "robotnikiem sztuki"

2018-10-28 11:30 aktualizacja: 2018-10-28, 20:29
Na zdjęciu archiwalnym z dnia 25.10.2013. Edward Dwurnik. Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Na zdjęciu archiwalnym z dnia 25.10.2013. Edward Dwurnik. Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
W niedzielę rano w Warszawie, w wieku 75 lat zmarł jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich malarzy współczesnych Edward Dwurnik. O śmierci artysty poinformowała PAP córka artysty, Pola Dwurnik.

Edward Dwurnik, malarz i grafik, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobowości polskiej sztuki współczesnej, twórca około 5 tysięcy obrazów i 10 tysięcy rysunków, uchodził za jednego z najbardziej pracowitych polskich malarzy. "Wstaje się rano i maluje. Nic innego nie muszę robić i nic innego nie potrafię. Jestem robotnikiem sztuki" - mówił o sobie Dwurnik podczas jednego ze spotkań z publicznością.

Urodził się w 1943 roku w Radzyminie. W latach 1963-70 studiował malarstwo, grafikę i rzeźbę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Uznanie i popularność zdobył  jako autor rozbudowanych cyklów malarskich, z których najsłynniejszy to "Podróże autostopem". Za swojego "mistrza" Dwurnik uważał Nikifora, słynnego malarza samouka. Z jego pracami po raz pierwszy zetknął się podczas wystawy w Kielcach w 1965 r. "Inspirowałem się jego metodą malowania, a więc najpierw rysunek, podmalówka, a potem staranne wykończenia cienkim pędzlem. Dzisiaj młodzi artyści zupełnie o tym zapominają i malują +od ucha do ucha+" - mówił Dwurnik w rozmowie z PAP.

Pod wpływem spotkania z twórczością Nikifora Dwurnik wykonał pracę "Rysunek nr 1", od której malarz datował rozpoczęcie przez siebie działalności twórczej. Jak przyznawał, tworzył około 200 obrazów w ciągu roku. "To proste - wstaje się i maluje. To wszystko. Nic innego nie muszę robić. I nie potrafię. Jestem robotnikiem sztuki (...). Jestem szczęśliwym artystą - w drugim obiegu nie ma zbyt wiele moich dzieł. Ludzie się najwyraźniej przywiązują do moich prac" - mówił.

"Podróże autostopem", najsłynniejszy cykl Dwurnika, artysta rozpoczął w 1966 r. i kontynuował do ostatnich lat życia. Te miejskie pejzaże, malowane "z lotu ptaka", cechuje natłok drobnych motywów i postaci. Jednym z ulubionych tematów malarza jest Warszawa. "Urodziłem się w Radzyminie, wychowałem w Piastowie, Grójcu i Międzylesiu, ale dumnie powiem, że jestem warszawiakiem. To moje miasto, maluję wciąż Warszawę i po prostu ją kocham" - wyznawał malarz w rozmowie z Małgorzatą Czyńską, opublikowaną jako wywiad rzeka pt. "Moje królestwo. Rozmowa z Edwardem Dwurnikiem".

Prace Dwurnika cechuje specyficzne połączenie realizmu w przedstawianiu świata z symbolizmem, a także gorzkie poczucie humoru. Do innych znanych jego cykli należą m.in. "Dyplom", "Gipsowy plener", "Droga", "Warszawa", "Różne błękity", "Robotnicy" czy "Sportowcy". W tych dwu ostatnich cyklach bohaterami obrazów są szarzy, zwykli ludzie, tytułowi "Sportowcy" to, według słów artysty, palacze popularnych wówczas papierosów "Sportów" lub też po prostu "mistrzowie w rozpychaniu się łokciami" - rolnicy, żołnierze, prostytutki.

W jego pracach odbija się obraz polskiej transformacji ustrojowej, wielkie zmiany w świecie polityki i życia społecznego. Tematy polityki, rzeczywistości państwa totalitarnego i zbrodni, dokonywanych przez jego organy poruszał malarz w cyklach "Droga na Wschód", powstałym pod wpływem lektur wspomnień Polaków represjonowanych w Związku Radzieckim, i "Od grudnia do czerwca", poświęconym ofiarom brutalności policyjnej. "Jestem malarzem, ale żyję w określonym kontekście i pewnie taki mam temperament, że w jakiejś mierze moje malarstwo musi komentować rzeczywistość, czy to w latach 60., 70., czy współcześnie" - podkreślił Dwurnik w rozmowie z PAP.

W twórczości Dwurnika można także znaleźć obrazy niezaangażowane, np. cykl "Błękitne" (lata 90-te) to pozbawione horyzontu, bliskie abstrakcji pejzaże morskie, a "Dwudziesty piąty" to barwne abstrakcje w technice action painting. Inne serie to min. "Portret" (od lat 70-tych), "Niech żyje wojna!" (1991-1993), "Niebieskie miasta" (od 1993), "Diagonalne" (od 1996), "Wyliczanka" (od 1996).

Dwurnik uprawiał także grafikę i rysunek (zarówno autonomiczne serie jak i ilustracje). Lubił projektować monumentalne kompozycje malarskie w przestrzeni publicznej. Stworzył rysunki i gwasze do filmów animowanych "Warzywniak, 360 stopni" (2007 r.) oraz "Oaza" (2009 r.) w reżyserii Andrzeja Barańskiego. Powstało kilka filmów dokumentalnych o twórczości artysty, m.in. "Owoce Ziemi" (1977), "Portret z natury" (1984) i "Polska Nike" (1987) w reżyserii Andrzeja Szczygla oraz "Podróże Edwarda Dwurnika" (1995) Grażyny Banaszkiewicz.

Dwurnik należał do polskich malarzy, których prace znakomicie się sprzedawały. "Dziś tworzę jeden programowy obraz na dziesięć komercyjnych" - przyznał w rozmowie z PAP. "Jest taki mit, że artysta musi mieć gruźlicę, albo syfilis. To zabobon, który mnie śmieszy. Znam wielu artystów z mojego pokolenia, których celem było ubóstwo. Celebrowali je niesamowicie. Ile razy spotykałem się z kolegami, którzy celowo byli ubrani w łachy; ze sznurkiem zamiast paska. I pożyczałem im na papierosy. Kochali być biednymi wisielcami" - wspominał. Panoramy miast Dwurnika znane są niemal na całym świecie. Pojawiają się nie tylko w muzeach, galeriach, ale też w prywatnych i państwowych instytucjach, były prezentowane m.in. w Parlamencie Europejskim.

Artysta w ostatnich latach poważnie chorował. Zmarł w niedzielę, w Warszawie, w wieku 75 lat. (PAP)

autor: Agata Szwedowicz

aszw/ par/