„Komisja jest usatysfakcjonowana zmianami, do jakich doszło (w ustawie o SN - PAP) - dokładnie w kierunku, w którym prosiliśmy” – poinformowała PAP rzeczniczka KE Mina Andreewa. Zastrzegła, że zmiany muszą być jeszcze potwierdzone, gdy zakończony zostanie proces legislacyjny.
W tej sprawie wypowiedziała się też w czwartek Bieńkowska. Na konferencji prasowej w Brukseli pozytywnie oceniła zmiany przyjęte w środę przez Sejm w ustawie o SN, wskazała jednak, że zmiany te nie są jeszcze prawem. „Komisja Europejska przygląda się temu, jak dalsza część procesu legislacyjnego będzie wyglądać” – powiedziała.
„Trzeba podkreślić, że wycofanie się rządu z części działań (...) – i to z części działań, które sam rząd w uzasadnieniu do nowego prawa uznał za łamiące zasady państwa prawa – jest czymś bardzo pozytywnym” – oceniła komisarz. Nie wskazała przy tym, o które fragmenty uzasadnienia jej chodzi.
Jak dodała, jest to „siódma zmiana prawa w Polsce dotycząca Sądu Najwyższego”. „Za każdym razem oczywiście wiceprzewodniczący (KE Frans) Timmermans, komisarz odpowiedzialny za ten temat, ocenia to bardzo uważnie, cała Komisja ocenia to bardzo uważnie. (...) To jest część procesu legislacyjnego za nami, część tych działań, które KE adresowała. Będziemy przyglądać się temu dalej” – wskazała.
Pytana przez dziennikarzy, czy po przyjęciu w środę zmian w ustawie o SN i wejściu ustawy w życie KE wycofa się ze skargi do Trybunału Sprawiedliwości UE, Bieńkowska oceniła, że jest za wcześnie, by spekulować o możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji w odniesieniu do sporu Polski i KE w tej sprawie.
Wiceszef KE Jyrki Katainen, który wziął udział w konferencji prasowej wraz z Bieńkowską, wyraził w czwartek zaniepokojenie sytuacją w kilku krajach UE, w tym w Polsce, pod względem praworządności. Zabierając głos po wypowiedzi polskiej komisarz, powiedział, że „znaczące problemy w systemie praworządności w Polsce” to tematyka omawiana przez niego w rozmowach z zagranicznymi inwestorami.
„Wielu potencjalnych inwestorów przygląda się temu, co się dzieje w Polsce, także w Rumunii czy na Węgrzech. To zrozumiałe. Jeśli ktoś chce wnieść pieniądze w produkcję w jakimś kraju, np. 100 mln euro, to interesuje go, czy jeśli sprawa trafi do sądu, to dojdzie do sprawiedliwego procesu” – wskazał.
Jak dodał, KE jest bardzo często pytana o ocenę tej kwestii. „Jestem bardzo zaniepokojony sytuacją w kilku krajach członkowskich, w tym w Polsce. Sytuacja zatruwa środowisko inwestycyjne. To szkodzi zatrudnieniu (…) i wzrostowi gospodarczemu” – powiedział. (PAP)
luo/ stk/ akl/ kar/