28-letniemu krakowianinowi postawiono we wtorek trzy zarzuty: kierowania gróźb karalnych pod adresem funkcjonariuszy publicznych w celu wymuszenia ich rezygnacji, przygotowywania się do usunięcia Sejmu jako konstytucyjnego organu państwa poprzez gromadzenie niebezpiecznych przedmiotów, mogących mieć charakter militariów, oraz oszustwa na szkodę osoby prywatnej na kwotę poniżej 6 tys. zł.
"Z wyjaśnień, jakie złożył Przemysław M., wynika, że Sejm nie był dla niego celem samym w sobie. Mężczyzna liczył się z tym, że podejmując taką akcję zostanie pozbawiony życia" – powiedziała Kalinowska-Zajdak. Jak podkreśliła, mężczyzna nie potrafił do końca wyjaśnić motywów, jakimi się kierował.
W jego mieszkaniu zabezpieczone zostały m.in. noże, atrapy broni, pałka teleskopowa, maska gazowa.
Mężczyzna przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Prokurator ze względu na charakter popełnionego przestępstwa, zagrożenie wysoką karą i obawę matactwa skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe trzymiesięczne aresztowanie. Zostanie on rozpatrzony w środę po południu.
Przemysław M. jest bezrobotny. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Jak mówiła prok. Kalinowska-Zajdak, jeśli chodzi o wysyłanie listów z groźbami do prezydentów miast, mężczyzna jest przekonany, że kierował je do osób reprezentujących różne opcje polityczne i jego czyn nie był motywowany pobudkami politycznymi.
W miniony piątek w korespondencji adresowanej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znalazł się list z żądaniem jego dymisji oraz groźbą pozbawienia go życia w razie niepodporządkowania się temu żądaniu. Dodatkowymi elementami nacisku były włożona do koperty amunicja oraz wydruk 16 zdjęć osób pełniących funkcji publiczne, które były opatrzone obramowaniem symbolizującym ociekającą krew.
Takie listy otrzymali także prezydenci innych miast oraz były prezydent RP Lech Wałęsa. Prokuratura poinformowała, że ustalenie tożsamości sprawcy i jego zatrzymanie komplikowało to, że sprawca kierował podejrzenia pod adresem innej osoby, niezwiązanej z tym zajściem i z nim samym, wskazując, że to ona była nadawcą korespondencji.
Trwają czynności zmierzające do zabezpieczenia kolejnych dowodów i według śledczych nie można wykluczyć rozszerzenia zarzutów stawianych podejrzanemu. Na razie dotyczą listów do prezydentów Krakowa, Łodzi i Rzeszowa.
O sprawie informowało także radio RMF. (PAP)
autor: Małgorzata Wosion-Czoba
wos/ mam/